„Potrzebuję zmiany!!!”, „Niech moje życie w końcu się zmieni!!!”, „Mam dość takiego życia!!!”
Znasz zapewne takie zdania własnego autorstwa. Niemal każda z nas wypowiedziała te słowa. Jak często zaczęło się i zakończyło na tym etapie.
Przypomnij sobie, jakie uczucia towarzyszyły Ci w tym momencie. Spróbuj je wypisać.
Kiedy mówimy o innowacjach, o zmianach, należy zrobić dwa kroki w tył. Do momentu, który poprzedza zmianę. Nazywam go błogosławionym dyskomfortem. Błogosławiony, bo właśnie on staje się motorem, siłą napędową ku zmianie.
Dyskomfort wiąże się z przeżywaniem trudnych emocji. Jest nasycony złością, gniewem, obawami, a nawet lękiem. Jest to taki moment, kiedy przestaje nam się żyć miło, dobrze i bezpiecznie. Im mocniej odczuwamy owo trudne błogosławieństwo, tym większa szansa na podjęcie decyzji.
Decyzja bowiem jest kolejnym krokiem na drodze do zmiany. Tak więc punktem wyjścia jest dyskomfort; następnie, w wyniku uczuć, jakie mu towarzyszą, następuje decyzja o potrzebie zmiany. Kiedy owa decyzja zapadnie, rozpoczyna się proces poszukiwania narzędzi, metod, pomysłów na wprowadzenie zmiany/ innowacji, mającej na celu zneutralizowanie tych trudnych, przeżywanych uczuć.
To czas najbardziej kreatywny dla człowieka, zespołu ludzi. To czas, w którym słowo, gest, drobne zdarzenie, stają się inspiracją do niespodziewanych, często zaskakująco prostych i oczywistych rozwiązań. To czas intensywnej pracy intelektualnej zespołu. Wtedy to rodzą się innowacje, które następnie, na drodze często długiej, ciężkiej pracy, wdrażane są krok po kroku.
Aż przychodzi moment świętowania sukcesu!
Praca domowa:
– Jeśli dziś jesteś w takim momencie życia, który możesz nazwać dyskomfortem, to spójrz na niego jak na błogosławieństwo. Czy jesteś w takim momencie?
– Potrzebujesz zmiany? Zadaj sobie pytanie: Jeśli zmiana to jak chciałabyś, aby wyglądało Twoje życie po niej?
Zostaw odpowiedź