„PROŚCIE, A BĘDZIE WAM DANE”

Chodził nadal w markowych ubraniach z poprzedniego życia. Mieszkał w namiocie. Każdego dnia od nowa uczył się ufać Bogu. Każdego dnia spotykał ludzi, których On stawiał na jego drodze.

 

K:  Skąd miałeś jedzenie przez te 12 miesięcy?

B:  Dobre pytanie. Z banku żywności. To było dla mnie bardzo trudne. Przełamanie ego. Wcześniej biznesy, bankiety, gwiazdy, miliony dolarów się przewijały, a teraz musiałem pójść i z bezdomnymi stanąć w kolejce po jedzenie. Ogromny bunt, stres, wstyd.

K: Długo przeżywałeś taki stan buntu?

B: Nie, tylko ten pierwszy raz. Mimo to, miałem poczucie wewnętrznego prowadzenia, połączenia z Wyższą Siłą.  Wewnętrzny głos intuicji, który do mnie mówił: „Masz tam pójść, stanąć w tej kolejce”. Dzięki markowym ubraniom, jakie miałem, chodziłem sobie po hotelach na baseny, jacuzzi i wpuszczali mnie wszędzie. Nikt o nic nie pytał, bo nie wyglądałem na bezdomnego. Z resztą tak czułem, że to jest dla mnie i mogę skorzystać. Momentami łzy leciały mi ciurkiem – łzy wdzięczności, że takie rzeczy są możliwe. Ale bardziej dlatego, że odkrywałem w sobie połączenie z Czymś co mnie prowadziło. Towarzyszyło mi wewnętrzne przekonanie, że w tych hotelach nikt mnie nie złapie, nie wyrzuci, nic złego nie powie. Dla porównania dodam, że niektórych znajomych z pola namiotowego pracownicy hoteli wyrzucali, ponieważ według nich – nie wyglądali na hotelowych turystów. Ja natomiast odkrywałem w sobie zaufanie, żeby się nie bać, bo to jest dla mnie. To nauczyło mnie ogromnej pokory. Z faceta „fafa-rafa” co to niby wszystko wie, stałem się bezdomny. Zacząłem inaczej postrzegać bezdomnych. Kiedyś w Polsce patrzyłem na nich ostrym wzrokiem myśląc: „weź się do roboty”. Traktowałem ich z góry. Teraz byłem jednym z nich. Ale co ciekawe, w bezdomności poznałem ludzi, którzy byli wspaniałymi artystami, którzy kiedyś byli bardzo bogaci. Ale podobnie jak mnie, życie wyczyściło ich do zera. Kolejne warstwy przekonań waliły się. Zrozumiałem, że każdy jest unikalną istotą, każdy ma inne doświadczenia i każdy zasługuje na szacunek. Ja nie jestem lepszy od nikogo, a z drugiej strony, nikt nie jest lepszy ode mnie. Jesteśmy równi, ale każdy ma inne doświadczenia. Tak to jest, że ktoś może być milionerem, a następnego dnia może stać się bezdomnym. Chodzi też o to, by nie oceniać ludzi. Bez względu na to jaki mają kolor skóry, gdzie się uczyli, wychowali, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną, czy ma takie przekonania religijne czy inne. Wszystko jest doświadczeniem. Nie ma znaczenia to wszystko, znaczenie ma, by wyjść ponad przekonania i patrzeć na każdego jak na człowieka, istotę, duszę, świadomość.  Krótko mówiąc: jestem taki sam, tylko mam inne doświadczenia.

K: Jaka tam była pogoda?

B: Tam jest cały czas ciepło. Tak więc jak być bezdomnym, to tylko na Hawajach!

fot.Archiwum prywatne

K: A co z samochodem?

B: Samochód miałem nadal.

K: Ciekawe… bezdomny, który jeździ kabrioletem. A paliwo?

B: Zawsze wydarzyło się coś, że starczało. A to ktoś mi dał, a to jakiś znajomy odezwał się po latach i oddał mi 200 dolarów, które kiedyś pożyczył. Takich cudów działo się co chwila non stop. Dzięki temu połączeniu z Wyższą Siłą,  temu prowadzeniu, zawsze wydarzało się coś, co ratowało sytuację. To też nauczyło mnie nie bać się, jak ocenią mnie inni. Tym kabrioletem, w markowych ciuchach jeździłem bowiem po jedzenie do banku żywności. Nie byłem w stanie pracować. Czułem się osłabiony fizycznie, mentalnie. To był czas, na poznawanie siebie.  Nawet przez chwilę znalazłem pracę, ale mnie wywalili. Pierwszy raz wyrzucili mnie z pracy. Ale to było znowu zarobienie paru groszy i mogłem zatankować.

K: Twoja rodzina w Polsce, wiedziała jak żyjesz?

B: Mniej więcej. Jednak wewnętrzne prowadzenie, które nazwałbym intuicją, mówiło mi, że mam tego wszystkiego doświadczyć i nie prosić o pomoc. Oczywiście oni by mi pomogli ale czułem, że tego właśnie mam doświadczyć i tak ma być. Miałem tam właśnie odkryć swoją intuicję i totalnie jej zaufać. Bo dla mnie intuicja to wszystko co wymieniłem: Bóg, Wszechświat, Dusza. O tym między innymi mówię na warsztatach i piszę w swojej książce „XII sugestii”. Na tym polega intuicja, że my sami wiemy co jest dla nas najlepsze. Ja mogę coś Ci powiedzieć, ale decyzję, czyli kropkę nad i stawiasz Ty.

K: To co najlepsze dla mnie, jest we mnie.

B: Tak, pięknie powiedziane.

K: Co po 12 miesiącach?

 

 

DOKĄD DALEJ POPROWADZI DROGA ?

Poczuł, że Hawaje to już zamknięty etap. Sprzedał więc samochód i przeprowadził się do Kalifornii. Na kolejne dwa lata tułaczki.

 

B: W San Diego zacząłem prowadzić jakieś seminaria, raz skorzystałem z pomocy rodziny.  Na rok zamieszkałem u jednego gościa. Spałem tam na podłodze w salonie, na jedzenie jakoś starczało. Potem było Los Angeles.

K: Hollywood!

B: Tak. Mieszkałem blisko Hollywood. Dzięki temu zobaczyłem, że to magiczne miejsce to ściema. Tam nic nie ma. Wszystko wygląda jak biedna dzielnica. No może poza dalej położonymi milionowymi domami. Ale to już Beverly Hills, Bel Air czy Malibu z pięknym widokiem na ocean. Kalifornia to był kolejny etap mojego życiowego dryfowania, bo już całkiem się poddałem. Z resztą poddałem się już na Hawajach. Dzięki czemu zaczęły dziać się cuda.

 

 

„ BO CUDA DZIEJĄ SIĘ, GDY W NIE WIERZYSZ”

K: Opowiedz chociaż o niektórych.

 

 JOE

B: Wszystko czego potrzebowałem, działo się. To był okres testowania intuicji. Bezwarunkowego, totalnego oddania się jej i sprawdzania na ile to rzeczywiście działa. Np. potrzebowałem nowego materaca. Za chwilę jakaś ekipa z Francji opuszczała pole namiotowe, zostawili dwa namioty, materace, coś jeszcze. I mówią: – Chcesz? Proszę bardzo!

Był inny mega cud! Mieszkałem przez trzy miesiące u Hawajczyka w domu. Był potomkiem króla Hawajów. To było niesamowite doświadczenie. Poznałem go w chwili, kiedy on też był w namiocie, całą rodziną. Kiedy go zobaczyłem, poczułem z nim jakby duchowe połączenie i postanowiłem do niego zagadać. Powiedziałem mu to, a on odpowiedział, że poczuł to samo. Jakaś niesamowita, pozytywna energia płynęła między nami. Spotykaliśmy się od tej pory i rozmawialiśmy coraz więcej i głębiej. Ludzie z pola co jakiś czas podchodzili do mnie, pytali czy wiem, kim on jest? Odpowiadałem,  że to JOE. Powiedzieli, że on jest z linii królewskiej,  jego przodkowie rządzili Hawajami. W końcu postanowiłem, że zapytam go o to. Ku mojemu zaskoczeniu – wszystko potwierdził. Mało tego, był przepowiedziany, że przywróci królestwo Hawajom.  Potem nasz kontakt  się urwał, bo posiałem jego numer telefonu. On znalazł dom i opuścił pole namiotowe. Minęły miesiące. Któregoś dnia wracałem plażą po medytacji. Zobaczyłem przepiękną tęczę i poczułem, jak napływają mi łzy wdzięczności i szczęścia. Wtedy przyszedł mi w myślach JOE. Znowu wewnętrzny głos podpowiedział, że mam się z nim skontaktować, mam do niego pojechać. Nie miałem jednak do niego kontaktu. Odpuściłem i zaufałem. Gdy dotarłem na pole namiotowe, był tam chłopak, którego poznałam w tym samym czasie co JOE.  Zaczął mi opowiadać, że był u JOE  przez kilka miesięcy, że u niego pomieszkiwał. Co ciekawe, spotkałem go ok. 10 minut po tym, jak przyszła mi myśl o JOE. Nic mu nie mówiłem, a on w pewnym momencie mówi, że da mi jego numer telefonu, żebym do niego zadzwonił. Powiedział jeszcze coś takiego: „Jesteś jedyną osobą, którą poznałem na wyspie, której mogę dać telefon do JOE i wiem, że nie muszę go pytać o zgodę.”. Minął kolejny tydzień, bo czułem, żeby nie dzwonić do niego od razu. Przez te siedem dni spałem w kościele, do którego znowu zaprowadził mnie głos intuicji. To było ciekawe, ponieważ na Hawajach kościoły są zamknięte przez cały tydzień. Otwierają je jedynie w niedziele. Jednak mimo to, intuicja mówiła, że mam w tym kościele nocować. I rzeczywiście, ten był otwarty. Przez cały tydzień, wieczorami brałem śpiwór i szedłem do kościoła. Kładłem się przy ołtarzu i tam spałem. Rano zabierałem śpiwór, aby kolejnej nocy tam powrócić.

K: I nikt Cię nie wygonił?

B: No właśnie, sam się dziwiłem ale nie.

K: Kolejny cud?

 

1 2 3

O Autorze

ROZWÓJ OSOBISTY

Coach i mówca motywacyjny. Felietonistka, autorka książki „Ta, która idzie”, współautorka książki "Skazane. Historie prawdziwe". Rozważa relacje międzyludzkie i ich wpływ na osiąganie celów. Kobieta uśmiechnięta i kochająca. Jej pasją jest wspieranie innych, poprzez pracę z nimi na drodze rozwoju osobistego.

Jedna odpowiedź

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany