Baśń o Kopciuszku wywodzi się już ze Starożytności. Znają ją dzieci na wszystkich kontynentach. I jak tu nie brać jej pod uwagę w rozrachunku podwalin naszych wartości i przekonań?

Naszych późniejszych wyborów i rozterek miłosnych? Co by się musiało stać by nie dotarła do naszych uszu, oczu i serc? Zdaje się to wręcz niemożliwe.

O czym ta historia?

O dziewczynie. O samotnej, młodej dziewczynie. Samotnej, bo wcześnie umiera jej matka, bo ojciec jest nieobecny w jej życiu, bo jej jedynymi przyjaciółmi są zwierzęta. W niektórych wersjach baśni ojciec żyje w cieniu swej drugiej żony – okropnej macochy Kopciuszka, w innych umiera niedługo po ślubie z drugą żoną. Fakt faktem – nie ma go w ten czy inny sposób w życiu dziewczyny. Zdaje mi się, że bardziej optymistyczna jest śmierć, gdyż bierne patrzenie na krzywdy córki, jest chyba jeszcze gorsze.

W większości bajek ojcowie są nieobecni, a matki umierają. Dlaczego? Bo wiadomo, że nikt nie uwierzy w nieobecną matkę. Matka, choćby nie wiem co się działo, zawsze stanie za dzieckiem. A prawie każda księżniczka jest pozbawiona matki (chociażby: Jasmina, Arielka, Bella, Śnieżka, Pocahontas). Dlaczego? Bo wiadomo, że gdyby była matka, do tego wszystkiego by nie doszło! I nie byłoby o czym bajki robić. Ale o tym innym razem.

Dziś Kopciuszek. Dziewczyna jest sama, bez rodziców. Daje się wykorzystywać przyrodnim siostrom i macosze. Typowa naiwniaczka, która – żeby było tego mało – nie potrafi się zbuntować, przeciwstawić, a co więcej wybiela swe oprawczynie, a nawet tłumaczy je. Jej przyjaciółmi są głównie myszy i ptaki. Szczerze – gdyby to działo się w naszych realiach, wszyscy wzięliby ją za świruskę. To pewne.

Naznaczenie

Samo imię już ją naznacza: Kopciuszek pochodzi od słowa kopeć, czyli osad z sadzy. Cóż… czy będąc posiadaczką takiego imieniem miała szanse na inne życie? Pewnie nie. Nazwano ją tak. Dawniej miała inne imię, ale nie poznajemy go, widocznie nie jest istotne, jak cały jej żywot – zupełnie nieistotny. Dla nikogo.

I nagle przełom

Pewnego dnia, ogłoszono, że król poszukuje żony dla swojego jedynego syna. W tym celu wszystkie panny na wydaniu, zaproszone zostają na bal, podczas którego książę wybierze sobie narzeczoną.

Oczywiście Kopciuszek nie może iść. Po pierwsze: w czym? Po drugie: macocha, która uwielbia sarkazm, pozwala iść jej na bal, owszem, ale pod warunkiem, że ta (opcjonalnie, bo istnieje wiele wersji) wybierze mak z popiołu. Co najciekawsze Kopciuszek bierze się za pracę. Niesamowite! Jej naiwność nie zna granic.

„Dobra” wróżka

Z pomocą przychodzi dobra wróżka. Ale nie ma niczego za darmo. Wróżka odmienia Kopciuszka, niczym najlepsza kosmetyczka i stylistka, jednak jest warunek. Warunek zawsze być musi. Kopciuszek ma wrócić o północy do domu, najlepiej przed, bo o 00.00 czar pryśnie i dziewczyna wróci do stanu poprzedniego. Jakież to paskudnie smutne, przyjść ostatnią na imprezę i wyjść pierwszą. Być na wymarzonym balu wciąż pod presją, zerkać nerwowo na zegarek i kontrolować się. I ciągle uważać by nie być rozpoznaną przez macochę, albo złe siostry.

Kopciuszek posmakowała wielkiego świata i tak odpłynęła, że w ostatniej chwili zdążyła uciec z balu – jak obiecała (w końcu jest ułożoną dziewczynką) – gubiąc szklany pantofelek. Wróciła rozanielona. I najlepsze: zakochał się w niej książę, właśnie w niej, a ona nie potrafiła zawalczyć o swoje. Czekała, biernie i naiwnie spoglądając przez okno w stronę pałacu. Na jej szczęście książę tak się nakręcił, że musiał ją znaleźć i znalazł i wziął ją za żonę. A ona pozwoliła się wziąć, zamiast sama dokonać wyboru.

My

Tak i ja marzyłam biernie o księciu. Ciekawi mnie, czy Wy także miałyście taki okres w swoim życiu, kiedy czekałyście. Może nadal czekacie. Jak Kopciuszek patrzycie przez okno, daleko, daleko w horyzont gasnącego słońca, jakoby stamtąd miał przyjechać On. Czekałam od 6 roku życia, przykładem Kopciuszka czekałam naiwnie, wyobrażałam sobie spotkanie z tym jedynym, który podejdzie do mnie i wyłoni spośród tłumu WŁAŚNIE MNIE. Jest coś tak podniecającego, tak pociągającego i zniewalającego w wizji bycia wybraną, że ulegamy jej. I czekamy, a potem zjawia się Janusz i zdaje się nam, że to On.

Może same się do tego przekonujemy, tworząc złudny happy end? Zawsze chciałam być wybrana, dziś wiem że chcę wybrać. Sama dokonać wyboru z kim chcę iść przez życie. Nie ma dobrej wróżki – są liftingi, zabiegi upiększające i seksowne sukienki – żeby mnie dostrzegł. Co powinna zrobić K.? Pieprznąć jedną czy drugą siostrę mopem po głowie, a najlepiej zacząć od siebie, bo to ona dała się wykorzystywać.

Czy przyczyną jest nieobecny ojciec? A może śmierć matki? Czy przez to, dawała się tak traktować? Nieważne. Nie jest ważne co jej się stało, skąd krzywda na nią spadła, ważne że nic sama z tym nie zrobiła. Dalej pozwalała się krzywdzić. A w życiu następuje moment kiedy trzeba powiedzieć DOŚĆ. I tak jest, że czekamy aż miłość odmieni nasz los. I słusznie, tylko że nie miłość mężczyzny, a nasza miłość. Miłość do samej siebie, jest w stanie nas odmienić. Odmienić cały świat, a wtedy przyjdzie i On.

A jak nie to same po niego pójdziemy!

PS Jak myślicie czym był zgubiony szklany pantofelek?

O Autorze

Piszę. Piszę, gdy siedzę sama w domu. Piszę, gdy mi się nudzi i wtedy, gdy nie. Piszę, gdy czekam na tramwaj i gdy uda mi się w nim usiąść. Panna, bezdzietna. Zainteresowania: podróże, których nie odbyłam z braku odwagi; sztuka, której coraz mniej; fałszywe antyki na Kole.

2 komentarze

  1. Anka

    Jezu!!!Rewelacyjny tekst. Czytam go kolejny raz i dziś podoba mi się jeszcze bardziej. Ludzie gdzie mój Mop?!

    Odpowiedz
  2. Aneta

    Super napisany tekst prawdziwie i z sensem. Doskonale obrazuje i przekłada bajkę na współczesny świat. Brawo dla Pani redaktor ☺☺☺

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany