Asia: Porozmawiajmy dziś o relacji kobiety z innymi kobietami. Zacznijmy od tego, czy takie relacje są nam w ogóle potrzebne?
Joanna: Dobre pytanie. Mi są potrzebne relacje zawsze. I z kobietami, i z mężczyznami. A skąd takie pytanie?
Asia: Bo zastanawiam się nad świadomością kobiet w tym temacie.
Joanna: A jak jest to u Ciebie, Asiu? Czy Ty ich potrzebujesz?
A.: Zawsze było mi łatwiej porozumieć się z mężczyznami. Nie czułam się akceptowana w środowisku kobiet. Dopiero teraz, gdy jestem starsza, to się zmienia.
J.: Ja osobiście bardzo wiele zawdzięczam zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Każda z tych relacji oczywiście jest inna, coś innego wnosi, ale obie są moim zdaniem niezbędne.
A.: Co kobiety mogą sobie dawać?
J.: To zależy, co chcemy wziąć, co chcemy przyjąć? Czego potrzebujemy? Kobiety lubią dawać. Czasami może za bardzo są nastawione na dawanie i nie potrafią brać. A Ty Asiu, czego potrzebujesz? Na przykład, co chcesz, bym dała Tobie? Jestem mniej więcej w wieku Twojej mamy, prawda?
A.: Ty już dałaś mi bardzo wiele. Pokazałaś drogi prowadzące do możliwości. To tak jak w tym powiedzeniu o dawaniu wędki. Ty mi taką wędkę dałaś, a ja poszłam łowić rybki w morzu rozwoju.
J.: Ale dziś pytasz, co może dać kobieta kobiecie. Z jakiś powodów zadałaś to pytanie. Wiesz, czasami wędka to za mało. Mój tata wędkuje, ale ja z samą wędką nie wiedziałabym, co zrobić. Dla mnie to kij. Nie wiem, jaka powinna być przynęta, jak zakładać robaka. I gdzie, które ryby można łowić.
A.: Czego potrzebuję… zaufania i przestrzeni. Te dwie rzeczy są potrzebne, abym mogła się uczyć łowić dobre rybki i wiedzieć, że nawet, jeśli złowię niedobrą, niejadalną, to wciąż będę wystarczająco dobra. Tłumacząc z rybiego na polski: że jako młodsza i mniej doświadczona nie znam jeszcze życia tak dobrze, ale chcę popełniać błędy, bo bez nich nie da się rozwijać, iść do przodu.
J.: Więc…?
A.: Starsze kobiety cenię za kobiecą intuicję. Np. moja mama ma niesamowitą i nie pamiętam, kiedy nie miała racji. I wiem, że inne kobiety, szczególnie te dojrzałe, również mają ją tak rozwiniętą. Potrzebuję od kobiet dzielenia się doświadczeniem intuicji. Ale bez mówienia mi, co mam robić, a czego nie. Tego to chyba nikt nie lubi zresztą.
Foto: Agata Kułakowska
J.: Powiem Ci Asiu, jak ja to widzę. Patrząc na Ciebie, widzę siebie sprzed lat. Więc opowiem o sobie.
Kiedy byłam bardzo młoda, też wydawało mi się, że kobiety nie bardzo mnie akceptują i lepiej czułam się w męskim towarzystwie. Dziś wiem, że nie doceniałam tego, co mówiły. Nie miałam w sobie wystarczająco szacunku i pokory do ich doświadczenia. Wydawało mi się, że jestem mądrzejsza, że poradzę sobie sama i to zdecydowanie lepiej. Miałam wyobrażenia o tym, że oto JA wiem lepiej. No i dosyć długo upierałam się przy swoim.
Wkurzało mnie, gdy mówiły mi „swoje mądrości”. Byłam harda, byłam przemądrzała. A jak już życie tak nieźle skopało mi tyłek, to dostrzegłam, po jakimś czasie, że one dawno mnie przed tym ostrzegały, mówiły, pokazywały, tylko ja byłam ślepa i głucha.
Oj wiele bym dała, by ominąć niektóre wpadki… Na szczęście one są takie mądre… moja mama, babcia, ciotki, że jak już życie mnie tak przycisnęło, a ja podkuliłam ogon, to one popatrzyły na mnie z miłością, szeroko otworzyły ramiona i przyjęły „córkę marnotrawną”.
Tak więc, dziś wiem, że gdybym miała więcej szacunku do kobiet z mojego rodu, to uniknęłabym wielu bolesnych lekcji. Ale widać taka była moja droga. Taka jest droga dziecka.
A.: Jestem, słucham. 🙂
J.: Wczoraj przyszła do mnie taka myśl: Potrzebujemy zakwestionować starszych, by oderwać się od nich, by stać się niezależną jednostką. To okres buntu. A kiedy z pokorą wrócimy do przodków i okażemy im należny szacunek… to jest dojrzałość.
A.: Może mylę się w osądzaniu samej siebie, ale wydaje mi się, że właśnie daleko mi do hardości. Błędy, omyłki, to nieodłączne elementy drogi, którą kroczymy. Nie twierdzę, że wiem lepiej. Bo nie wiem.
J.: Ja byłam harda.
A.: Ja tej hardości w sobie nie czuję. Ale może też inaczej rozumiemy to słowo.
J.: I myślałam, że wiem lepiej niż mama i babcia.
A.: Ja zawsze dzwonię do mamy, bo ona wie najlepiej i jeśli potrzebuję rady, to wiem, że u niej są odpowiedzi. Dlatego też tak bardzo ją doceniam i to, co mi daje, bo wiem, że to nie jest na zawsze…
J.: Jest Asiu na zawsze, poniesiesz to w sobie i przekażesz dalej.
A.: Taką mam nadzieję.
J.: No to, co kobiety mogą dać sobie wzajemnie?
A.: Doświadczenie – pokazać, powiedzieć „ja przeżyłam to w taki sposób”, ale niczego nie narzucać. Mimo, że jesteśmy podobni, to jednak nie da się zastosować jednego skryptu do wszystkich osób.
J.: Chodzi o wolność?
A.: Tak. I zrozumienie. Kobieta kobietę zrozumie najlepiej, bo istnieje ogromna szansa, że wystarczy jej empatii, by poczuć to, co ta pierwsza. Kiedy czuję się zrozumiana, to wiem, że nie jestem osamotniona.
J.: Ja myślę, że kobieta kobiecie, starsza – młodszej, może dać przede wszystkim wzór na rozwiązanie zadania, do którego pytanie brzmi „Jak być kobietą?”. Dziewczynki będą takimi kobietami, jakimi widzą swoje matki, babcie, ciotki. Wszystkie kobiety ze starszych pokoleń z ich systemu rodzinnego.
To one nam pokazują swoim życiem, co to znaczy BYĆ KOBIETĄ. JAK ŻYJE KOBIETA. JAK KOCHA KOBIETA. JAK DBA O SIEBIE I INNYCH. I to ogromna odpowiedzialność, kiedy sobie uświadamiam, że moje życie, to co z nim robię i jak dbam o siebie, kształtuje przyszłe pokolenia w mojej rodzinie. W dużej mierze tak będą funkcjonowały moje córki, wnuczki, prawnuczki.
A.: No tak! Kiedyś przeczytałam, że jeśli rodzic chce, żeby jego dziecko czytało książki to sam powinien je czytać, a nie mówić o tym, bo to czyny są odwzorowywane przez dziecko.
Foto: Agata Kułakowska
J.: Z drugiej strony młodsze kobiety dają mi ogromną radość. Wszystko, co robię, co zdobędę, czego się nauczę, co pojmę i zmienię nie jest na chwilę. Jest wieczne. One to poniosą.
To nadaje sens. Krąg życia. Więc nie martw się Asiu, to co bierzesz od mamy naprawdę jest na zawsze. Najważniejsze, co z tym zrobisz dalej.
To nazywa się właśnie świadome życie, przynajmniej tak to widzę dzisiaj.
Napisałam w swojej książce, Ta, która idzie, że jestem pełna zasobów i jestem wypadkową potencjałów wszystkich kobiet w mojej rodzinie. I tak to czuję dziś.
A.: I to dobre uczucie?
J.: Wspaniałe! Czuję się pełna, czuję skąd jestem, od kogo pochodzę i to daje MOC. Kobiecą MOC. Potrafię wszystko, bo one mi to dały.
Jestem ciepłą i kochającą matką jak prababcia JULIA. Jestem waleczna jak prababcia CECYLIA. Potrafię zarobić pieniądze – prababcia Marianna. Kocham mężczyznę – bardzo – jak babcia IRENA ze strony taty. Umiem dbać o innych, by im się krzywda nie działa – jak moja MAMA. I wiele, wiele innych cech, które mi przekazały, np. ciotka WANDA – to wolność.
Ale więcej nie powiem, bo kobiety książki nie przeczytają. 😛
Dodam jeszcze, że nawet od mojej macochy nauczyłam się czegoś bardzo dobrego – tak jak ona, potrafię w nocy wstać, by dzieciom zrobić przyjemność. Smażyć im naleśniki lub upiec murzynka. TO DAŁY MI KOBIETY. 🙂
A.: Ojej! Przecież macochy to same wiedźmy!
J.: Zdarzają się też dobre wróżki. Jak moja.
A.: Życzę w tym miejscu kobiecemu światu, by otworzył się na te dary i wdzięcznie je przyjął.
J.: Amen.
A.: Dziękuję Ci za tę rozmowę.
J.: A ja Tobie. Dzięki Tobie, kolejny raz, poczułam skąd jestem i jak wiele mam. 🙂
Kobietom życzę, odszukania swojej MOCY nie na zewnątrz, bo ona jest w każdej z nas i pochodzi od przodków.
Kochana Babo, zapal dziś świeczki, dla mamy, każdej babci, prababci, ciotki i macochy. To te kobiety zbudowały CIEBIE.
A.: Tak jak podczas naszej rozmowy mamy zapaloną świeczkę. Przypadek?
Zostaw odpowiedź