KG: Kto szybciej wycofuje się z relacji z kobietami skazanymi, ich bliscy mężczyźni czy bliskie kobiety?

AP: To sprawa indywidualna. Szybko odchodzą partnerzy w konkubinacie, zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn. Nie jest powiedziane, że kobiety szybciej zostają same, kiedy trafią do więzienia. Raczej powiedziałabym, że u kobiet jest to porównywalne z mężczyznami. Inaczej się dzieje w małżeństwie. Tu kobieta decyduje się trwać przy mężu, tworzyć rodzinę, o ile wcześniej nie była ofiarą jego przemocy. Kiedy do więzienia trafia kobieta nie zawsze już tak bywa. Często kobiety faktycznie zostają same, ale to raczej wynika z charakteru ich związku, tego jak ten związek wyglądał. Czy był patologiczny czy całkiem normalny i tylko wydarzyła się taka sytuacja. Czy w tym związku była przemoc.  Są przecież i takie przypadki, że trafia się kobieta, która stosowała przemoc wobec rodziny.

KG: Mówiła Pani, że osadzone mogą wychodzić na przepustki w określonych warunkach. A czy kobiety, które mają długie wyroki mogą również z nich korzystać?

AP: Kodeksowo jak najbardziej, przysługuje im to po odbyciu odpowiedniej ilości kary pozbawienia wolności. I oczywiście odpowiedniej prognozie kryminologiczno – społecznej, w której bierze się pod uwagę zachowanie, charakter czynu, oceny okresowe, które administracja więzienna robi, co pół roku. Kodeksowo owszem, przepustki przysługują, ale nie wszyscy mogą je otrzymać, nie wszyscy w trakcie odbywania kary zachowują się poprawnie. Proces resocjalizacji nie przebiega właściwie. Niezależnie od tego osobom, które przebywają w więzieniu, mają kary długoterminowe bądź oczekują przepustek administracja więzienna stara się tworzyć możliwości kontaktu z najbliższymi, szczególnie z dziećmi poprzez różnego rodzaju zajęcia dodatkowe. Są to dodatkowe widzenia, które nie wchodzą do puli przewidzianej przez Kodeks karny wykonawczy. To są takie widzenia jak Dzień Dziecka, czyli kilka godzin zabawy matki z dzieckiem. Są to zajęcia zorganizowane, w przygotowanych kącikach, tak stworzone, aby matka z dzieckiem miała warunki do tego, żeby przez trzy, cztery godziny, w zależności od czasu trwania tych zajęć, mogła pobyć z dzieckiem. To także Dzień Matki, Wigilia, Wielkanoc. Służba więzienna stara się wyjść naprzeciw rodzinom, łączyć je, ponieważ najważniejszym elementem resocjalizacji jest dobry kontakt z rodziną. Bez pomocy bliskich, niewielu więźniów sobie poradzi. Po wyjściu na wolność pierwsze dni dla byłego więźnia to przyzwyczajanie się do nowych warunków. I tu potrzebna jest opieka bliskich. Weźmy pod uwagę chociażby to jak technika idzie naprzód.  A ci ludzie przebywają parę lat w więzieni. Nie zawsze są w stanie wyjść na przepustkę czy zajęcia kulturalno – oświatowe i poznać zmiany. My staramy się im to ułatwiać, ale najważniejszy jest czas wśród bliskich. Wspomaganie w readaptacji i przyzwyczajaniu się do nowych sytuacji, które byli więźniowie mają poza murami więzienia.

KG: W więzieniu mają dostęp do komputera, mediów społecznościowych?

AP: Nie. Dostęp do komputera mają tylko i wyłącznie w celu korzystania z przepisów prawa. Zapewniamy je skazanym w wersji elektronicznej, poza tym nie mają dostępu. Chyba, że akurat się uczą. Wtedy udział w kursie komputerowym pozwala im na korzystanie z komputera, ale nie do celów prywatnych.

KG: Pytam o to, bo zastanawiam się czy mają szansę nadążyć za zmianami.

AP: Nie mają. Dlatego robimy kursy. Na tym nam zależy. Projekt „A co jest Twoim więzieniem” temu także służy.

KG: Co jeszcze można zrobić, aby pomóc kobietom osadzonym wrócić?

AP: Można stworzyć warunki do spotykania się ze środowiskiem zewnętrznym będąc w więzieniu. Skazane spotykają artystów, fotografów, podróżników itd., którzy prowadzą z nimi zajęcia. Już sama rozmowa z kimś z zewnątrz poszerza horyzonty, ale też pozytywnie wpływa na psychikę. Ludzie z zewnątrz po kilku zajęciach nie patrzą na nie przez pryzmat przestępstwa, ale przez pryzmat człowieka. A to bardzo ważne w więzieniu.

KG: Jak jest z powrotem kobiet do życia na wolności?

AP: Wszystko zależy od tego, czy rodzina przetrwała. Czy mają do kogo wracać. Znałam kobietę, która w więzieniu stała się kimś. Zanim przyszła do więzienia straciła wszystko przez alkohol, trafiła pod most, dosłownie. Nie miała nic. W więzieniu przebywała parę lat – kradzieże.  Trafiła do więziennego zespołu tanecznego, z którym występowała na pokazach. I doszła do wniosku, że więzienie dało jej życie, bo mogła stać się kimś, zaczęła o sobie myśleć, jako o osobie wartościowej. Była bardzo przerażona powrotem, bo nie miała nikogo, wszyscy ją zostawili. Dzieci były w Domu Dziecka, partnera nie miała. Nie miała też szans odzyskać dzieci z uwagi na całkowicie odebrane prawa rodzicielskie, jako niewydolna matka- alkoholiczka.  Nie chciała wyjść z więzienia. Nie wiem, co się z nią stało, ale to był jedyny znany mi przypadek, że ktoś nie chciał opuścić więzienia. Jeżeli mówimy o innych kobietach to głównie zależy od tego czy mają do kogo wrócić. To jest 90 procent sukcesu. Kobiety starają się bardzo szybko zapomnieć o tym etapie, z pomocą bliskich dosyć szybko udaje im się stanąć na nogi.

KG: Jaka jest skuteczność resocjalizacji?

AP: Jest spora powrotność do przestępstwa, ale wśród kobiet znacznie mniejsza. Kobiety całkiem dobrze sobie radzą, w większości chcą z nami współpracować. Nawet jak na początku im źle idzie to z czasem poddają się oddziaływaniom resocjalizacyjnym, chętnie współpracują, chętnie się uczą. I bardziej korzystają z tej wiedzy. Jak już zaczną to naprawdę z tych możliwości korzystają. Myślę, że to ułatwia im powrót do społeczeństwa. Są silniejsze, starają się pokazać całemu światu „Dobra, byłam w więzieniu, ale teraz dam radę”. W jednym z wywiadów, którego udzieliła osadzona uczestnicząca w projekcie A co jest Twoim Więzieniem? powiedziała coś takiego, że poprosiła o dodatkowy kalendarz, ponieważ chciała wysłać go swojej mamie, żeby zobaczyła, że jest normalną dziewczyną. Żeby matka nie kładła na niej krzyżyka, że skoro trafiła do więzienia to koniec, zmarnowana córka. Powiedziała „Zobacz mamo, robię wszystko, co mogę, uczestniczę w projekcie, uczę się, chodzę do szkoły i na kursy, poszłam do pracy, zmieniam się”.

KG: Praca dla więźniarek jest na miejscu? Te kobiety, które nie mogą wychodzić mają pracę na terenie więzienia?

AP: Tak.

KG: A te, które mogą wychodzić pracują na zewnątrz?

AP: Oczywiście. Na zewnątrz pracują osoby, które spełniają szereg wymagań. Nie popełniły przestępstwa o charakterze brutalnym, np. morderstwa. Muszą mieć krótszy wyrok. Tak, aby społeczeństwo czuło się bezpiecznie. Kobiety skazane pracują w Domach Pomocy Społecznej, w hospicjach, przedszkolach gdzie wykonują prace gospodarcze. Po specjalnych przeszkoleniach opiekują się starszymi ludźmi, wykonują prace związane z higieną wokół starszego człowieka. Oprócz walorów ekonomicznych, kiedy skazane mogą zarobić pieniądze, spłacić swoje długi, komornika, ta praca ma walor społeczny. Poprzez pracę spłacają krzywdy, które wyrządziły. Pomagają i społeczeństwo może odczuć, że więźniarka się zmienia. Ale i skazana ma poczucie, że robi coś dobrego dla innych, że nie siedzi wyłącznie w więzieniu tylko jest potrzebna, pomocna. Otrzymujemy wiele pozytywnych opinii od osób starszych, które cenią sobie opiekę skazanych. Skazane są delikatne, bo same przeżyły pewną traumę, każda z nich ma swoją historię. Starsi ludzie też mają swoją historię i te dwie grupy społeczne bardzo fajnie ze sobą się rozumieją. Obie strony są zadowolone. Starsza osoba czuje się zadbana i potrzebna. Skazana kobieta też czuje się potrzebna komuś. A to jest bardzo ważne w więzieniu, szczególnie jeśli się nie ma bliskich poza nim. Wiele skazanych otrzymuje pracę po opuszczeniu zakładu karnego w tych ośrodkach pracy, w których pracowały w trakcie odbywania kary pozbawienia wolności.

1 2 3

O Autorze

WYCHOWANIE

Pedagog z prawie dwudziestoletnim doświadczeniem, pracująca z dziećmi w wieku od przedszkolaka po gimnazjalistę. Trener kompetencji rodzicielskich. Racjonalna i logiczna. Marzycielka (ciekawe połączenie, pozorna sprzeczność ale możliwa, jest wszak kobietą). Niepoprawna optymistka i matka dzieciom (dorosłym). Kobieta pracująca, miłośniczka slowlife, pływania, czytania książek, oglądania filmów z Azji. Podróżniczka - póki co, tylko palcem po mapie bo wszystko przede nią w drugiej połowie życia!

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany