Do czego potrzebne nam Noworoczne Postanowienia?

I przeminął czas szampańskiej sylwestrowej zabawy. Jeszcze lekko półprzytomna, oszołomiona żegnaniem Starego Roku powracam do codziennych obowiązków i rozpoczętych prac. Z każdym dniem stycznia uzmysławiam sobie, że to już Nowy Rok, wszystko nowe, 365 nowych dni. Z czego tu się cieszyć? Przecież jestem o rok starsza, a jak to kobieta, nie chcę być starsza.

I co począć z tym wszystkim nowym… Przyjaciele życzyli mi wszelkiej szczęśliwości na ten Nowy Rok. Chciałabym spełnić te życzenia. Tylko, co by tak naprawdę mnie uszczęśliwiło? Może to właśnie czas na Noworoczne Postanowienia, zmierzające do zaspokojenia moich oczekiwań i marzeń.

No tak. Ale, po co mi te postanowienia? Co roku zadaję sobie to pytanie. Co roku wypisuję „multum” postanowień. Niektóre powtarzają się jak mantra. I co? I nic!

To może w tym roku odpuścić. Postawić na żywioł, na „spontan”?
Eee, nie…! Postanowienia muszą być, to już w zasadzie tradycja.

No, więc: przestanę palić papierosy (hahaha! Co roku to samo), przestanę przeklinać, podszkolę w końcu swój angielski, pojadę na piękne,  egzotyczne wakacje, o których zawsze marzyłam, częściej będę chodzić do teatru, będę mniej wredna dla facetów, będę się zdrowiej odżywiać … będę…, znowu…, przestanę… itp., itd.

No właśnie, co roku niemalże to samo. Czy coś z tego zrealizuję, dobiegnę z tym do końca roku? Podobno tylko 8% ludzi realizuje jedno lub dwa ze swoich postanowień, usłyszałam w radiowej audycji. Szacunek dla nich. Ja chyba nie należę do tych 8%.

To, po co mi te postanowienia? Do czego potrzebne są 92 % ludzi, skoro skuteczność tak blado wypada? Siedzę z tą refleksją przy porannej „styczniowej” kawie. I… wymyśliłam.

Noworoczne Postanowienia są jak drogowskazy

Budzimy się w Nowym Roku. Przed nami 12 nowych miesięcy, 52 nowe tygodnie, 365 nowych dni, a ile nowych godzin, minut. I wszystko nowiutkie, można zaczynać od początku. Życie dało nam tyle nowego czasu. Trochę to przerażające, w końcu boimy się tego, co nieznane. A jednak pociąga nas. Daje szansę na odwagę, na realizację niezaspokojonych marzeń, na Nowych Nas. Może, więc warto zrobić z tego czasu użytek. Ale na to trzeba mieć plan. A ten plan to właśnie Noworoczne Postanowienia.

One są jak drogowskazy. Są jak wskazówki, czego pragnę, co mi doskwiera, o czym marzę, jaka chciałabym być, jakich lęków się pozbyć. Są jak kierunkowskaz, którą drogą iść do tej swojej szczęśliwości. Pomagają pozbyć się lęku przed nowym, nieznanym czasem. Dają nadzieję, bez której trudno żyć.

 

Nowy Rok, Nowy Czas

Czas to pieniądz, głosi przysłowie. A ja wam powiem, że to coś więcej. Można nazbierać w życiu furę pieniędzy i nie być szczęśliwym. Powiecie, że dzięki pieniądzom łatwiej spełniać te swoje postanowienia i coroczne marzenia. Niewątpliwie tak. Ale gdyby tak było, to wszyscy bogacze świata byliby najszczęśliwszymi ludźmi i nie musieliby nic postanawiać. A jak życie pokazuje ta teoria niekoniecznie się sprawdza.

Stąd taka refleksja mnie naszła w tym Nowym Roku, że jednak Czas jest cenniejszy. Czasu nie można zgromadzić, Czasu mają wszyscy tyle samo. Każdy 24 godziny codziennie. Czasu nie można zarobić, dokupić, sprzedać, wygrać na loterii czy na giełdzie. Ale można go zainwestować. Zainwestować w Siebie, w Innych również. A jak go zainwestujemy, jak nim zarządzimy, to zależy wyłącznie od Nas. Wiemy ile go już mamy za sobą, ale…nie wiemy ile przed sobą.

Więc dostajemy w darze ten Nowy Czas, te nowe 365 dni i wymyślamy jak go wykorzystać najlepiej, najkorzystniej. Zrobić z nim to, na co do tej pory nie wystarczyło nam odwagi lub silnej woli. Zainwestować go w Swoje Szczęście.

Ktoś się oburzy, że to egoizm. Tylko ja, moje, swoje…. Otóż nie. Jeśli uszczęśliwia Cię uszczęśliwianie innych, to „OK”, albo może takie masz Postanowienie Noworoczne. Ale jeśli masz już tego dość, wtedy wykorzystaj ten Czas dla Siebie. Napraw w sobie to, co doskwierało Ci do tej pory. Zrealizuj to, czego brakowało Ci najbardziej. Bo jeśli Ty będziesz szczęśliwy, wtedy tym szczęściem możesz obdarowywać innych.

I do tego właśnie potrzebne są nam Noworoczne Postanowienia. One wytyczają kierunek, w którym chcesz iść przez ten Nowy Rok ku swojemu szczęściu. To dzięki nim przestaniesz się bać nowego i nieznanego.

 

Łatwo postanowić, trudniej wykonać

A że już w połowie roku (dobrze jak dobrniesz do połowy) zapominasz o postanowieniach…nie szkodzi. Życie toczyć się będzie swoim torem. Czasem skręci niespodziewanie, zawiruje. Czasem potkniesz się o jakąś kłodę, poobijasz, zaboli. A potem znowu się podniesiesz z myślą… zaraz, przecież miałem…no właśnie, w którą to stronę miałem iść. I może wtedy „zabrzęczy” w głowie któreś z Postanowień. Może życzliwy Czas przyniesie pomoc w realizacji marzeń, które warto spełniać.

Taką sentencję kiedyś przeczytałam: Statek może całe życie stać bezpiecznie w porcie, ale i tak zardzewieje i w końcu zatonie. Warto coś postanowić, żeby nie zardzewieć, żeby odwiedzić nieznane porty, żeby dosięgnąć tego, czego pragniemy, żeby przegonić to, co nas uwiera. Albo… przynajmniej spróbować. Bo Czas mamy tylko raz, tu i teraz. Ten Rok mamy tylko raz.

Życzę, więc sobie i Wam moi Drodzy wielu Noworocznych Postanowień, wielu drogowskazów na ten Nowy 2018 rok. Życzę spełnionego Czasu, który da poczucie zadowolenia.

Szczęśliwego Nowego Roku!

Wielu pozytywnych myśli!

Spełnienia marzeń!

I realizacji Noworocznych Postanowień!…Ale bez „spiny”. No chyba że należycie do tych 8% 😉

 

Redakcyjna Baba,

Dorota Muranowicz

 

O Autorze

Praktyczna i zorganizowana optymistka. Bardzo dojrzała kobieta pracująca, w posiadaniu dojrzałego męża, dorosłych dzieciaków, uroczej suczki i dwóch szalonych kotów. Lubię włóczyć się po wszelkich ciekawych miejscach, urządzać, aranżować i dopieszczać swoją działkę. Ponieważ lubię wyzwania i babski świat, to chyba nie przestanę pisać. No cóż…to ja, Baba.

2 komentarze

  1. Grażyna

    Tak, to cała prawda o nas wszystkich i tych dużych i tych małych. Dziękuję, że jesteś i że piszesz. Świetnie się czuję po przeczytaniu tego felietonu, bo uświadomiłam sobie , że moje postanowienia, których co roku jest wiele po woli będą zapomniane. I znów za rok będą kolejne lub te same. Myślę jednak, że jednego nie odpuszczę – to babskie spotkania z przyjaciółkami, raz w miesiącu żeby było o czym gadać i się wyluzować. Jeszcze raz dziękuję za świetną lekturę i proszę o więcej. Może nawet właśnie o takich babskich spotkaniach.

    Odpowiedz
    • doris

      Cieszę się Grażynko, że moje pisanie przydaje się nie tylko do poczytania, ale i w praktyce. Babskie spotkania są bardzo potrzebne dla nas babek. Oprócz tego, że budują między nami relacje, to dają radość, odprężenie i zrozumienie uczuć i emocji, których często nasi drodzy faceci u nas nie rozumieją. Pozdrowionka. 🙂

      Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany