Heeej,

Poproszę odpowiedź od faceta. Czytałam odpowiedź P. Rafała na temat wsparcia. Podoba mi się to, że można poznać męski punkt widzenia. Piszę też z problemem relacji z facetem, tylko, że tym facetem jest mój ojciec. Od 2 lat nie mamy ze sobą kontaktu. Od czego się zaczęło? Od rozwodu. Moi rodzice się rozwiedli. Ojciec szalał z wściekłości. Utrzymywaliśmy „weekendowe widzenia”. I oczywiście święta. Nigdy jednak nie byliśmy blisko. Było jak „z wujkiem”. Zależało mi na jego akceptacji, na miłości… ale prawdziwej, nie udawanej. Nie czułam nic i wiem, że on też. Jakby dzieła nas betonowa ściana. Dwa lata temu (Mam obecnie 28 lat) wykrzyczałam mu przy świątecznym obiedzie to, co mnie boli. Że go nie było, a jak był to tylko ciałem. Że nie obchodziłam go prawdziwie itp. Kazał mi się wynosić. Więc wyszłam. Widziałam go przez te dwa lata, raz tylko przypadkiem, w osiedlowym sklepie. Akurat byłam u babci. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. I tyle. Niby nigdy go nie było, ale teraz czuję jego brak jeszcze bardziej. Teraz gdy ta jego nieobecność jest „formalna”. Co on może myśleć? Czy faceci wgl kochają swoje dzieci? A jeśli tak, to czemu tak postępują? Może tylko mój ojciec tak postępuje.

Pozdrawiam.

Aldona


 

Dzień dobry,

Cieszę się, że mój tekst o „Wsparciu” (czytaj TU) został zauważony i doceniony. Zwłaszcza, że tak jak wspominałem, nie jestem ekspertem w relacjach damsko – męskich.

Wracając do listu. Aldono, piszesz o trudnej relacji z mężczyzną. Mężczyzną szczególnym w Twoim życiu, bo jest to Twój ojciec. I swoją drogą dobrze, że ujęłaś to jako relacja z mężczyzną, o czym napiszę dalej.

Trudno jest mi się wypowiadać na temat Twojego ojca, oceniać jego osobę, jego poglądy i intencje, z uwagi na to, że nie znam go osobiście. A nawet gdybym znał, to mam zasadę, że nie wypowiadam publicznie swoich opinii na temat innych ludzi. Nikt z nas nie chce być oceniany publicznie. Dlatego napiszę ogólnie o zjawisku społecznym.

Otóż zacznę od tego, co być może będzie dla Ciebie pocieszeniem: TAK, MĘŻCZYŹNI KOCHAJĄ SWOJE DZIECI. Potrafią kochać i potrafią jeszcze wiele innych rzeczy 🙂 Tylko niestety jest to trudna miłość, jak i większość związanych z nią emocji. Dotyczy to szczególnie starszych pokoleń.

Dlaczego trudna? Dlaczego tak wygląda? Wiele wskazuje na to, że za taki stan odpowiedzialny jest nasz system kulturowy. Od najmłodszych lat zarówno chłopcy jak i dziewczynki wpędzani są w pewne stereotypy zachowań. Chłopcom wpaja się, że mają być twardzi i silni, a wszelkie przejawy takich emocji jak smutek, poczucie bezradności i bezsilności piętnuje się określeniami „beksa”, „mazgaj”. Przyklaskuje się chłopcom, którzy odczuwają złość i radość, ale nie smutek i żal. Chłopiec stając się mężczyzną rośnie z obawą, że gdy okaże słabość, smutek czy bezradność, wyjdzie „na głupka”. A nie może sobie na to pozwolić.

Dla równowagi, te same uwarunkowania społeczne dotyczą także dziewczynek, gdzie wpajana jest im rola „księżniczek” i wstręt przed „brzydotą” i starością. Wszelkie przejawy smutku i ronienia łez są wskazane, ale złość i gniew już „nie przystają tak ładnej dziewczynce”. O roli „księżniczki” napisałem osobny tekst.

Wracając do mężczyzn. Takie wpajane przez lata przekonania są bardzo destrukcyjne. Powodują blokady emocjonalne, a emocje muszą mieć gdzieś swoje ujście. Tłumione przez długi czas prowadzą do poważnych czasami konsekwencji. Pisałem szerzej o tym, w artykule poświęconym unikaniu emocji. 

Emocje „wychodzą” najczęściej w postaci złości i agresji. Być może w przypadku Twojego taty tak właśnie jest. Pisałaś, że zaczęło się od rozwodu, ojciec wtedy szalał z wściekłości… Być może tata nie potrafił sobie poradzić z tą sytuacją? Może rozwód go przerósł, czuje się bezradny? Społeczeństwo wymaga od mężczyzn „zaradności” i brak tej cechy jest bardzo piętnowany. Powiem Ci, że z wszystkich negatywnych emocji, to moim zdaniem, „bezradność” jest największą bolączką każdego faceta, a w szczególności przyznanie się do niej. To jak publiczna kastracja. Facet często staje przed sytuacją, w której najnormalniej w świecie nie ma pojęcia co robić, jak się zachować – wiem coś o tym. Złość, agresja to tuszowanie prawdziwych emocji, na które mężczyzna nie może sobie pozwolić. Im bardziej bezradny – tym większa złość.

Podobnie jest z miłością. Zwłaszcza w starszych pokoleniach. Facet, który okazuje miłość? – Mięczak! Facet ma być twardy i zaradny, a nie romantyczny. Kiedyś chłopcy, żeby zwrócić na siebie uwagę dziewczyny, popisywali się siłą i sprawnością fizyczną. Robili najgłupsze rzeczy ryzykując zdrowie lub życie, a nie przynosili kwiatki i pisali wiersze. W domach naszych rodziców, dziadków, nie było miejsca na okazywanie miłości. W ilu domach można było usłyszeć „Kocham Cię”? I nieistotne czy pomiędzy rodzicami, dziadkami, czy do dzieci – takie wyrazy miłości były rzadkością. Jak więc w takim środowisku można było oczekiwać okazywania miłości emocjami?

Na koniec dodam, że nie tylko Twój ojciec tak postępuje. Tak się dzieje w wielu domach. Nie tylko w relacjach ojciec – córka, również w związkach partnerskich. Jestem przekonany, że ojciec gdzieś głęboko „pod spodem” kocha Cię na swój sposób. Ale jego „ego” bardzo pilnuje, żeby tego nie pokazać. Tak jest bezpieczniej, nie pokazywać „słabości”. W ten sposób „ego” chroni siebie i swój wizerunek społeczny. Jedyne co można zrobić to zaakceptować taki stan i spojrzeć na niego przez pryzmat tego co napisałem. Nie oczekiwać od niego wylewu miłości, nie naciskać. A może Ty mu powiedz, że go kochasz? „Kocham Cię tato” – jeśli oczywiście będziesz na to gotowa. Niezależnie od tego co się stanie, nie oczekuj wzajemności. Tylko już nie krzycz na Niego 🙂

Pozdrawiam,

W imieniu Redakcji tebaby.pl,

Rafał

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany