Stosowanie terminu „żywność ekologiczna” jest ściśle regulowane unijnym rozporządzeniem. Inaczej sprawa ma się z kosmetykami. Brak przepisów umożliwia producentom bezkarne posługiwanie się określeniami „ekologiczny”, „naturalny”, „bio”, „organiczny”, nawet jeśli zwartość naturalnych składników jest w danym specyfiku znikoma.

Jak ustrzec się przed kosmetyczną eko-pułapką? Podpowiada marka Natura Siberica.

Czarna lista

Czym charakteryzuje się prawdziwie naturalny kosmetyk? Do jego produkcji wykorzystywane są wyłącznie, lub prawie wyłącznie surowce pochodzenia naturalnego. W ich składzie nie znajdziemy syntetycznych detergentów typu SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Sulfate), chemicznych konserwantów, takich jak parabeny i formaldehydy, barwników i olejów mineralnych. Nasz niepokój powinny wzbudzać także syntetyczne emulgatory (substancje odpowiadające za konsystencję kosmetyku) oznaczone skrótem PEG oraz pochodne ropy naftowej, np. wazeliny, parafiny lub silikonu. Kosmetyk naturalny absolutnie nie może zawierać nanocząsteczek (struktury odpowiedzialne za wprowadzanie substancji czynnych w głąb skóry) o wymiarze mniejszym niż 100 nm, a także składników z roślin modyfikowanych genetycznie (GMO) i ich pochodnych.

Naturalnie zakonserwowany? Jak najbardziej!

Ekologiczne produkty kojarzą nam się automatycznie z krótką datą ważności, a niekiedy nawet z koniecznością przechowywania ich w lodówce. Czy „naturalny” kosmetyk ze standardowym terminem użyteczności to jakaś chemiczna pułapka? Absolutnie nie – wątpliwości rozwiewa marka Natura Siberica. Ekologiczny produkt może zawierać ściśle określone, tak zwane „identyczne z naturalnymi” konserwanty. Jest to na przykład kwas benzoesowy, kwas sorbinowy, kwas salicylowy, alkohol benzylowy, kwas dehydrooctowy. Wymienione substancje występują także w środowisku naturalnym, na przykład w owocach dzikiej jarzębiny, żurawiny czy w cynamonie. Naturalne kosmetyki mogą być także zakonserwowane witaminą E, która wykazuje dodatkowo właściwości antyoksydacyjne.

Certyfikat prawdę Ci powie

Świadomość tego, co powinno, a co absolutnie nie może znaleźć się w składzie prawdziwie naturalnego kosmetyku to tylko teoria. Jak w praktyce sprawdzić czy dany skład zawiera odpowiednią ilość ekologicznych surowców? Z pomocą przychodzą różnego rodzaju systemy certyfikowania. W tej kwestii należy jednak zachować czujność. Nie każde oznaczenie przypominające eko-atest jest gwarancją wysokiej zawartości składników naturalnego pochodzenia.

Do certyfikatów godnych zaufania należą Cosmos Natural oraz Cosmos Organic. Ich nazwa to skrót od Cosmetic Organic Standard. System powstał w celu ujednolicenia europejskich standardów produkcji kosmetyków ekologicznych – informuje Natura Siberica. Produkty certyfikowane Cosmos Natural zawierają w swoim składzie minimum 95% surowców naturalnych. Te, opatrzone oznaczeniem Cosmos Organic to co najmniej 95% surowców naturalnych, z czego w zależności od kategorii kosmetyku, od 10% do 20% stanowić muszą składniki organiczne, pochodzące z certyfikowanych upraw.

Skład to nie wszystko

Czy, oprócz składu wyróżniają się jeszcze naturalne kosmetyki? Ich produkcja prowadzona jest według ścisłych norm, z zachowaniem surowych, ściśle określonych standardów. Proces wytwórczy powinien być przyjazny środowisku (obejmujący niskie zużycie energii i obniżone wytwarzanie odpadów i ścieków), a także musi utrzymać cenne właściwości wykorzystywanych naturalnych surowców. Niedopuszczalne jest testowanie specyfików na zwierzętach.

Opakowanie takiego kosmetyku musi być przyjazne środowisku, podlegające recyklingowi i łatwe do ponownego przetworzenia. Nie może zawierać w swoim składzie PVC lub pianki polistyrenowej oraz materiałów produkowanych z organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO).

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany