Beata siedziała naprzeciwko mnie. Uśmiechnęła się gorzko.

– Znowu w życiu mi nie wyszło – zanuciła słowa piosenki.

– Co się stało?

– Jestem sama. I już nie mam siły zaczynać kolejny raz – opuściła głowę. Tym razem łzy nie popłynęły. Nawet nie zabłysły w jej zielonych oczach.  – Nie mam siły – powtórzyła – Na szczęście mam rodziców i brata.

– Co się stało?

– Akurat wszedł mój tata, kiedy kolejny raz nazwał mnie kurwą. Szarpaliśmy się. Boże, po co ja za niego wyszłam…

– Może byłaś zakochana?

– Tak. Tylko już przed ślubem, była taka sytuacja. Pamiętam zagadałam się ze znajomą. Przyszłam do domu później niż zwykle. Złapał mnie wtedy za rękę i powiedział, że pewnie kurwiłam się i dlatego nie wróciłam na czas. Rzuciłam mu pierścionek zaręczynowy i wykrzyczałam, że nie chcę go znać. Moja chrzestna nigdy go nie lubiła i poparła mnie wtedy. Ale on przyszedł. Przeprosił. Chciałam wierzyć, że to incydent, który nigdy się nie powtórzy.

– I…

– I nie tylko powtórzył się. Jego chorobliwa zazdrość nasilała się coraz bardziej. Dziś widzę to wyraźniej. Wszystkie sytuacje. Od początku był zazdrosny. Tyle tylko, że najpierw wydawało mi się, że to dowody miłości. To łechtało moje ego. Cieszyło mnie, że tak mu zależy. Moje niskie poczucie własnej wartości pięło się w górę, kiedy wściekał się w reakcji na komplementy, jakie prawili mi mężczyźni.

– Potem stawał się coraz bardziej agresywny, ubliżał, podniósł na Ciebie rękę.

– Tak. Dlatego, nawet nie mogę mieć do niego pretensji. Przecież widziałam. Zresztą kiedyś mi powiedział Wiesz, jestem bardzo zazdrosnym człowiekiem. Nie krył się z tym. Opowiadał, że kiedy zmarł jego przyjaciel, a wdowa po nim drugi raz wyszła za mąż, przestał się do niej odzywać, bo czuł zazdrość. On mi o sobie opowiedział.

*

 

Beata rozpoczęła terapię dla kobiet doświadczających przemocy. Dostrzegła w jej trakcie, jak bardzo uzależniała się od relacji z mężczyzną. Jak kruche było jej poczucie własnej wartości, które budowała w oparciu o akceptację poszukiwaną u partnera.

Postawiła sobie cel:

  Jestem niezależna emocjonalnie. Jestem wartością samą w sobie.

Wierzyła, że kiedy tak się stanie, będzie mogła prawdziwie pokochać drugiego człowieka, nie uzależniając swojego szczęścia od bycia w relacji. Oparcia szukała w sobie.

A ludzie…? Ludzie mówią nam o sobie wyraźnie.  Między słowami, między gestami a nawet wprost. Ludzie wszystko nam o sobie powiedzą.

 

 

O Autorze

ROZWÓJ OSOBISTY

Coach i mówca motywacyjny. Felietonistka, autorka książki „Ta, która idzie”, współautorka książki "Skazane. Historie prawdziwe". Rozważa relacje międzyludzkie i ich wpływ na osiąganie celów. Kobieta uśmiechnięta i kochająca. Jej pasją jest wspieranie innych, poprzez pracę z nimi na drodze rozwoju osobistego.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany