Wrocław, 10.11.2016 r.

Droga Redakcjo,

Na facebooku zobaczyłam list niejakiej Anny. Aniu, jeśli mnie czytasz chciałam Ci powiedzieć: Dziękuję. Dziękuję, że to napisałaś, bo po Twoim wpisie, odważyłam się spojrzeć prawdzie w oczy. Prawdzie, która prześladuje mnie od 15 lat. I która zdeterminowała moje życie. Zdaje mi się, że jest ono złożone z samych kłamstw, opartych na tej jednej prawdzie.

A prawda jest taka, że w wieku 10 lat doznałam nadużycia seksualnego. Dziś mam 25 lat. Chciałabym opisać wszystko jak należy, ale nie potrafię oddać tego dnia. Jakby w tym dniu całe moje świadome poznanie przestało istnieć. Wyłączyłam się. Dziś, po wielu terapiach wiem, że to „wyłączenie” pomogło mi wtedy przeżyć. Mimo, że chodziłam do wielu miejsc po pomoc, nigdy w pełni nie pozwoliłam sobie pomóc. Nadal nie umiem o tym mówić. Dlatego gdy zobaczyłam, że mogę o tym napisać, postanowiłam spróbować. Nie potrafię odtworzyć tego dnia. Gdy próbuję sobie go przypomnieć, czuję jedynie zapach długo – wietrzonej pościeli, pulsujący ucisk w żołądku. Słyszę turkot pociągowych kół i tykanie zegara. To wszystko. Wiem, co się stało tego dnia. Choć długo udawałam, że nic, potem, że nie pamiętam, potem, że to było nieistotne.

Było lato. Wieczór. Nie wiem co robiłam przed ani po. Ale wiem, że leżałam już w łóżku. Moja mama zawsze w dzień wietrzyła pościel, byśmy na noc położyli się w świeżej. Nigdy potem już nie spałam w wywietrzonej pościeli. Nienawidzę tego zapachu. To były imieniny mamy. Było dużo gości. Do mojego pokoju wszedł „wujek” – przyjaciel ojca. Totalnie pijany. I stało się. Nie wiem nawet jak. Wiem, że włożył mi rękę pod koszulę nocną – góra i dół… a ja udawałam, że śpię, licząc na to, że pójdzie. Po prostu zamarłam, udawałam chyba bardziej nieżywą bo wstrzymywałam oddech i zaciskałam wszystkie mięśnie. Głowę wcisnęłam jeszcze mocniej w poduszkę, dusząc się niemalże wywietrzoną powłoką. Pamiętam turkot przejeżdżającego pociągu i tykanie zegara. Starałam się liczyć do 60 i jeszcze raz do 60 i jeszcze raz… Ile to trwało? Nie wiem. Zdawało mi się, że wieczność.

I to jest ta prawda, która zmusza mnie do ciągłych kłamstw. Bo ja nie potrafię już otworzyć się nie bliskość. Minęło tyle lat, ale nie potrafię. Wierzę, że pewnego dnia będę miała męża i dzieci. Bardzo bym tego chciała.

Paulina


Swoje historie przesyłajcie do nas tak jak Paulina na adres: redakcja@tebaby.pl

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany