Moja Ukochana,

Siedzisz zgarbiona w fotelu przy oknie. Dłonią przytrzymujesz głowę, której nie ma już sił utrzymać szyja. Mruczysz. Nie… Chrząkasz. Nie… Nie. To połączenie mruczenia, chrząkania, odkaszliwania, urywków słów, końcówek niedokończonych niegdyś zdań, strzępów odpowiedzi na zadane dawno temu pytania, pojękiwań, przełykania śliny i zgrzytania zębów. To właśnie dobiega z rogu pokoju, w którym siedzisz.

Czasem wyjrzysz bojaźliwe przez okno, nie uchylając firanki, czasem sprawdzisz, palcem wskazującym, ziemię w storczykach na oknie, czy aby nie wyschła nadto. I siedzisz. Poderwie Cię dopiero gwizd czajnika, dzwonek do drzwi, sygnał telefonu. Wtedy wracasz. Przypominasz sobie, kim nauczono Cię być. Ale gdy już zalejesz herbatę, pożegnasz listonosza, skończysz rozmawiać z telemarketerem, wracasz. Wracasz na swój fotel, do swoich światów. I siedzisz.

 Moja ukochana, wybacz, że już mnie z Tobą nie ma.

Stoisz nieruchomo, trzymając ramię młodszej siostry. Jest ciepły wrześniowy dzień. Stoisz na stacji, skąd pociąg zabierze Twą matkę daleko, do obcego kraju, do kraju, którego ludzie zabijają i niszczą wszystko, co w Twym kraju piękne. Nie potrafisz tego pojąć. Ubrana razem z siostrą w granatowe sukienki z białą kratką, które wieczór wcześniej uszyła Wam matka… Stoisz na stacji, by ją pożegnać. Ojca drugi rok nie widzisz. Stoisz nieruchomo, łzy lecą z Twych czarnych oczu, które tak bardzo kocham. Masz 10 lat. Trzymasz ramię siostry mocno, by ta nie uciekła do matki.

Każdego dnia chodzisz do szkoły i posyłasz tam siostrę. Wracasz, gotujesz, sprzątasz… i gdy już nie potrafisz znaleźć sobie zajęcia, siadasz. Siedzisz, ot tak, na małym taborecie przy oknie. Dłonią przytrzymujesz głowę, której nie ma już sił utrzymać szyja. Ale nic nie słychać. Ani piśniesz. W głowie setki pytań bez odpowiedzi, a w pokoju cisza.

Czasem wyjrzysz bojaźliwe przez okno, nie uchylając firanki. Czasem przypomnisz sobie, że zapomniałaś podlać ten duży kwiat w pokoju rodziców. I znów siadasz. Czekasz na siostrę, która całymi dniami gania z dzieciakami po podwórku. Siedzisz i czekasz na siostrę, na ojca, na matkę, potem już sama nie wiesz na co. I siedzisz.

Moja ukochana, wybacz, że jeszcze mnie z Tobą nie było.

Fotografia: Paulina Sut

O Autorze

Piszę. Piszę, gdy siedzę sama w domu. Piszę, gdy mi się nudzi i wtedy, gdy nie. Piszę, gdy czekam na tramwaj i gdy uda mi się w nim usiąść. Panna, bezdzietna. Zainteresowania: podróże, których nie odbyłam z braku odwagi; sztuka, której coraz mniej; fałszywe antyki na Kole.

Jedna odpowiedź

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany