Serial „Na Wspólnej” obchodzi swoje 15 urodziny! W styczniu minęło 15 lat od emisji pierwszego odcinka. Z tej okazji porozmawiałyśmy z Panią Grażyną Wolszczak. O życiu Basi, o życiu Pani Grażyny i o mężczyznach…

#ZalajkujKobiecość z nami!

Grażyna Wolszczak – aktorka teatralna i telewizyjna, zatopiona w konwenansach Basia z „Na Wspólnej” i niepoddająca się Judyta z „Ja wam pokażę”.

Grażyna Wolszczak – człowiek o wysokim poczuciu własnej wartości, darzący szacunkiem siebie i innych.

Grażyna Wolszczak – piękna kobieta, która mówi o sobie, że jest męskim typem.

Otwarta na drugiego człowieka, dostępna i naturalna. Lubiąca swoich sąsiadów. Przyszła na wywiad mimo złego samopoczucia. Rozpuściła w szklance wody witaminę C i opowiedziała mi, jak warto dbać o to, by mieć w życiu komfort. Kiedy przeziębienie nie dawało za wygraną, powiedziała otwarcie: ,,Już wymiękam. Kończymy”.

Zapraszam na spotkanie z kobietą, która otwarcie komunikuje swoje potrzeby. Tak mówi i tak żyje.

,,Już wymiękam. Kończymy”.

 

*

No to zaczynamy:

 

– Pani Grażyno, na początku jeszcze raz chcę podziękować. Jestem fanką serialu ,,Na Wspólnej” i Basi Brzozowskiej, teraz Smolnej.

– Naprawdę? (śmiech)

– Oglądam serial od lat, razem z córkami. Taki nasz rytuał. I lubimy kreowaną przez Panią postać.

– Ja za Basią tak bardzo nie przepadam, bo, jak każdy aktor pewnie, wolę charakterystyczne postacie, które wprowadzają więcej życia do opowiadanej historii. Na przykład Smolny, niezły rozrabiaka, trudny charakter, sam ze sobą ma problemy, jego historię to się dopiero śledziło z zapartym tchem.

– Jestem zakochana w Krzysztofie Smolnym, ale… z uwagi na jego przemianę. I to wszystko dzięki Basi! To takie romantyczne.

– No tak. Tymczasem Łukasz Konopka marudzi, że scenarzyści ubrali go w ciepłe kapcie. A to przecież w ogóle nie ta postać.

– Chciałam Panią zapytać o przemianę Krzyśka Smolnego i porozmawiać o mężczyznach. Może najpierw odniosę się do Basi…

– Chętnie, tym bardziej, że właśnie obchodzimy piętnastolecie ,,Na Wspólnej”.

– Obserwuję Basię i myślę sobie, że ona mieszka w męskim domu.

– Tak, rzeczywiście, tak się złożyło. Ale tak się zdarza i w życiu. Była jeszcze córka, ale wyjechała do Stanów. Musiała wyjechać, ponieważ grająca ją Matylda Damięcka dostała się do Akademii Teatralnej i zrezygnowała z serialu.

– Jak to jest być kobietą w męskim domu? Wiem, że Pani ma syna i partnera, więc też męski dom.

– Nigdy tak tego nie postrzegałam, może dlatego, że sama jestem bardziej męskim typem niż kobiecym.

– Pani męskim typem?

– Jestem pragmatyczna, mocno stąpająca po ziemi. Grana przeze mnie Basia jest natomiast bardziej strachliwa, zatopiona w konwenansach.

– Delikatna i subtelna?

– Na pewno bardziej ode mnie.

– Przyglądam się parze Krzysztofa i Basi od długiego czasu. Zobaczyłam, że przemiana Smolnego przypomina bajkę o Pięknej i Bestii. On na początku był przecież czarnym charakterem.

– No tak. Od początku wydawało mi się nieprawdopodobne, że Smolny zakochał się w Basi. Starsza, z problemami finansowymi i dwójką dzieci na utrzymaniu. Ale w życiu też zdarzają się różne dziwne wybory. Krzysztof prowadził hulaszcze, pokrętne życie, pełne używek. W końcu mógł chcieć znaleźć bezpieczną przystań.

– Dziwne?

– No dziwne.

– Często nasze czytelniczki pytają, czy kobieta z dwójką/trójką dzieci ma jeszcze szansę na to, by ktoś ją chciał…

– Ma szansę, ale nie będziemy udawać, że to łatwe. Każdy woli życie łatwe i przyjemne, a nie usiane problemami. A dzieci to wielka odpowiedzialność. Mało który facet nie wystraszy się na wieść ,,mam troje małych dzieci”. No chyba, że kobieta jest niezależna finansowo, jest dobrze zorganizowana i w ogóle doskonale daje sobie radę w życiu. Ale taka sytuacja to raczej rzadkość. Jeśli kobieta chce zwiększyć swoje szanse w tym względzie, musi poukładać życie tak, by znaleźć dla tego mężczyzny… czas. To niełatwe, ponieważ dzieci są absorbujące, do tego chorują.

– Dochodzi jeszcze dylemat, jak pogodzić dziecko i partnera. To często bardzo trudne. Nawet w ,,Na Wspólnej”. Na początku Krzysztof nie akceptował Kuby…

– Nie, to raczej Kuba nie akceptował Krzysztofa…

– Ale Krzysztof odgryzał się Kubie.

– Wbijał mu szpile, tak… Odgryzał się.

To też musiało być trudne dla Basi. Nie wiem, co czuje aktorka, kiedy musi wcielić się w taką postać…

– Dla mnie ta sytuacja była zwyczajna, ponieważ przerobiłam ją w życiu. Gdy Cezary wprowadził się do mnie i do Filipa, instynktownie odnajdywał w naszych relacjach właściwe sobie miejsce. Nie przyjmował roli ojca. Ja się nawet chwilami wściekałam, że w moich konfliktowych sytuacjach z synem nie wspiera mnie. Bo Cezary się w ogóle nie odzywał. Tłumaczył mi, iż czuje, że nie może. Wiedział, że to nie jego rola. I okazuje się, że miał rację. Psychologowie to potem potwierdzili.

– Kobieta potrzebuje męskiego wsparcia, a czasami jest między młotem a kowadłem.

– Tak, miałam dużo szczęścia. Ani moje dziecko, ani mój ukochany nie byli o siebie zazdrośni. Szybko się dogadali.

– Często dochodzi do rywalizacji między nowym partnerem a synem.

– To jest głupie, ale niestety się zdarza. Czasem nawet kobieta i mężczyzna w związku rywalizują ze sobą o to, czyje na wierzchu. To jeszcze bardziej głupie, bo przecież jesteśmy drużyną – moja wygrana jest twoją wygraną; jeśli ty będziesz miał dobrze, mi też automatycznie się polepszy… Jakże często ludzie w związkach tego nie rozumieją.

– Basia też przez moment była w takiej sytuacji.

– Tak, był taki moment. Basia została dyrektorem, dostała stanowisko swojego męża. To było trudne do zaakceptowania. Zwłaszcza przy jego wybuchowym charakterze.

– Był bardzo agresywny, despotyczny.

– Miał kłopoty z gniewem, nie panował nad sobą.

– Pani Grażyno, czy wierzy Pani, że kobieca mądra miłość i wsparcie mogą mężczyznę tak zmienić?

– Nie bardzo, wóz nie pojedzie, jeśli tylko jeden koń będzie go ciągnął, a drugi będzie stał. Obie strony muszą pracować nad związkiem.

Pani Grażyno, oczywiście trochę wiem o Pani życiu prywatnym. Bardzo młodo straciła Pani męża.

– Nie tak młodo…

– Pani mąż miał 36 lat, tak? Została Pani wtedy samotną mamą z dzieckiem.

– Tak było. Filip miał wówczas siedem lat.

– Skąd przyszło wsparcie w tak trudnych chwilach? Skąd wzięła się w Pani siła w samotnym macierzyństwie?

 

Jedna odpowiedź

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany