– A powiedz jak z rodzicami dziś ? Kiedy już wiedzą, że dałaś sobie radę.
– Są szczęśliwi i dumni.
– Wiesz, że ich postawa, gdy się wyprowadzałaś, wynikała z miłości.
– Tak. I wiem, że gdyby mnie głaskali i mówili, że dam radę, to byłabym słabsza, bym ciągle do nich dzwoniła, żeby pomogli…
– Ty jesteś niezależną kobietą! W sensie psychicznym.
– Powiem Ci, że gdy się wyprowadzałam, miałam tylko jedną myśl: Albo się wyprowadzam z domu i się uda, albo szukam sobie jakiegoś dobrego ośrodka.
– Aż tak byłaś zdeterminowana, żeby nie być przy rodzicach?
– Nie chciałam przez kolejne lata ich obciążać. Moja mama już się starzała, miała swoje problemy zdrowotne, rodzeństwo szło w świat…
– Też miało prawo do własnego życia.
– Dokładnie. Po pierwsze, nie chciałam ich obciążać. Po drugie – I to będą mocne słowa – prędzej by mnie na tym świecie nie było, niż bym pozwoliła na to, żeby moje rodzeństwo miało się mną opiekować. Mają swoje własne rodziny i życie.
– To jest ogromna dojrzałość w myśleniu.
– Być może.
– Długo pracowałam z niepełnosprawnymi nastolatkami i ich rodzicami, to gdzieś tam jest takie myślenie…
– Że rodzeństwo się zaopiekuje tym dzieckiem?
– Tak.
– I moi rodzice mieli to samo.
– Chcieli Cię wpakować rodzeństwu na plecy, za przeproszeniem.
– Tak. Ja zawsze im mówiłam, że nie pozwolę na to.
– Jestem pełna podziwu, Boguśka.
– Cieszy mnie, że nie jestem ciężarem ani dla rodzeństwa, ani dla rodziców. Choć oni akurat wciąż wielu rzeczy nie akceptują.
– Jak każdy rodzic.
– Na przykład tego, że chcemy mieć dziecko.
– Boją się o Ciebie. Jak to rodzice.
– Ja zawsze mówię mamie: Zobacz – Ty byłaś zdrową kobietą, nie miałaś chorób w rodzinie i urodziłaś chore dziecko.
– Powiedziałaś, że rodzice się boją o Twoje macierzyństwo. Poza tym, że córeczka lub synek ma 50 % możliwości, że odziedziczy chorobę, czy coś Ci zagraża?
– Ja już będę co najmniej od siódmego miesiąca w szpitalu pod obserwacją, a cesarka – bo tylko cesarka wchodzi w grę – już by była około ósmego miesiąca. Więc to by był na pewno wcześniak. Nie mam w sobie tyle miejsca, żeby się zmieściło większe dziecko, a patrząc na Bartka, to będzie raczej duże! Wiesz, ja najbardziej nie martwię się o zdrowie, bo ja wierzę, że będzie zdrowe. A jak się urodzi chore – to ja wiem, jak przez to przejść.
– Będziesz karmiła piersią?
– Pewnie, że tak! Ale jeszcze Ci powiem, czego się boję. To opinia ludzi…
– Ludzie Ci „bronią” być mamą?
– Tak. Jak ktoś słyszy, że chcemy być rodzicami, to wydaje bardzo ostre osądy.
– Ale nie tylko.
– Bardzo mało jest pozytywnych. Już nieraz usłyszałam, że jestem egoistką.
– Że skażesz dziecko na taką mamę, na taką chorobę…
– Że nie ja będę wychowywać… Jeszcze teraz to olewam, ale jak będę w ciąży, a ja jestem bardzo emocjonalną osobą, jak ktoś mnie zobaczy z brzuchem na wózku i skomentuje coś… Wiem, że mnie to dotknie.
– Jak chcesz sobie z tym radzić?
– Kiedyś byłam bardzo pyskata, siostra mnie tego uczyła – jak nie dać się obrażać. Jak mnie ktoś obraził, to ja obraziłam podwójnie.
fot. Archiwum prywatne
– A teraz?
– Teraz życzę ludziom jak najlepiej i proszę, żeby zajęli się swoim życiem.
– A jakbyś tak szurnęła, może fajniej by było?
– Ja już się nauczyłam życia publicznego. Wiem, że wszystko, co powiem, może być wykorzystane przeciwko mnie. Widziałam o sobie mnóstwo plotek doczepionych do mojego jednego zdania wypowiedzianego gdzieś.
– Ludzie się boją.
– Nie rozumieją. Ale z drugiej strony słyszę dużo pozytywnych słów od osób niepełnosprawnych, że dałam im nadzieję, że zaczynają wierzyć, że wiele jest możliwe.
– Czy to Twoja misja? Misja „Anioła na Resorach”?
– Nie. Ja chciałam odciąć mój kanał od mojej choroby i prywatnego życia. Chciałam się zająć tym, co kocham, czyli wizaż.
– Taki był zamysł.
– Tak, ale potem gdzieś tam zaczęły mnie różne telewizje zapraszać i 1/3 wywiadu była o moim kanale, a 2/3 o mnie. Widziałam, jaki był oddźwięk tego. Mam takie założenie, że DNI Z NAMI, te vlogi pojawiają się co dwa tygodnie, na Instagramie to wiadomo jest więcej pokazywania życia prywatnego, ale staram się jednak trzymać tę równowagę, żeby to nie był kanał lifestylowy.
– Ale Bogusiu, nie masz takiej misji, żeby pokazać dziewczynom, które są w podobnej sytuacji, czyli są niepełnosprawne fizycznie, że nie są właśnie skazane na życie z rodzicami albo w ośrodku, ale mają szansę na to, aby randkować, bawić się życiem, całować się z chłopakami i mieć pełnosprawnego męża?
– Myślę, że to jest misja, ale nie na kanał, tylko na moje życie. Powiem Ci na przykład, że my mamy w domu taki układ, że ja robię codzienne zakupy. I ludzie nie mogą tego pojąć, że ja idę, mam obwieszone na wózku siaty. Dla nich to abstrakcja.
– Ale co jest abstrakcją? Że zdrowy chłop siedzi w domu, a Ty po zakupy biegasz?
– Tak. A z drugiej strony słyszę: ten Twój Bartek to biedny podłogi musi myć, wszystko za Ciebie robić. Albo jak pokazuję paznokcie to: No, paznokcie masz ładne, bo nic nie robisz, nie? My się uzupełniamy. On nie cierpi chodzić do urzędów, więc to jest moje. A ludzie żyją stereotypami. Że żona powinna wszystko robić dla mężusia.
– Tak myślisz? Ja myślę, że to już się zmienia.
– Może w takim mieście jak Warszawa to się zmienia.
– Powiedz mi, czy chcesz się pochwalić tym, co Ty w ogóle zawodowo robisz? Jak zarabiasz pieniądze? Bo jesteś niezależna finansowo.
– Aktywna zawodowo jestem od 18. roku życia.
– Co w swoim życiu robiłaś zawodowo?
– Wszystko!
– To znaczy?
– Rozdawałam nawet ulotki przy patelni.
– Co jeszcze?
– Na call center pracowałam, bazy danych, korekty tekstów, sama pisałam teksty, potem jak się zaczęłam zajmować marketingiem to głównie internetowym. I oczywiście prowadzę kanał na YT, gdzie zawsze mówię, że to nie jest moja praca ani zajęcie zawodowe. Bo nie chcę uzależniać moich finansów od tego, czy usiądę przed kamerą, to się spodoba, czy nie. YT nie traktuję jako zawodowe zajęcie. Prowadziłam bardzo wiele fan page’y różnych firm. Pracowałam w dwóch klinikach medycyny estetycznej – zajmowałam się reklamą. I jeszcze mało mi… Mój mąż jak słyszy, że jeszcze jakieś zlecenie dostałam, złości się.
– Chciałby mieć więcej żony?
– Tak. A ja z kolei jestem taka, że… Nie wiem, do którego momentu w życiu będę miała siły by być aktywna zawodowo, więc chcę sobie wypracować…
– Wzruszyłaś się.
– Tak…
płakałam jak czytałam ten artykuł mam takie samo podbne zycie jak bogusia, tylko ze ja mam MPD i też jezdze na wózku oraz mam męża tomasza.
Weszlam tylko po to by napisac, ze jestem zazenowana poziomem osoby, ktora przeprowadzala wywiad. Pytania pozbawione taktu, z paskudnie wyzierajaca zadza sensacji. Podziwiam rozmowczynie za cierpliwosci, pani „dziennikarka” powinna sie wstydzic.
To jest prawdziwe dziennikarstwo. Żądzę sensacji znajdziesz w Fakcie.
Jesli się nie mylę wywiady są autoryzowane. Więc rozmówczyni widocznie była zadowolona.
A nie pomyślała pani, że Pani Bogusia dała zgodę na szczerą rozmowę, że może to być dobry przykład dla innych osób z niepełnosprawnością? Dziennikarka zachowała się taktownie, gdyby tak nie było, na pewno rozmówczyni zareagowałaby.
To takie oczywiste i takie normalne że ludzie niepełnosprawni mają prawo być szczęśliwi i żyć wg własnego pomysłu jak kazdy inny człowiek. To w końcu NORMALNI ludzie! A jednak tak często my pełnosprawni odbieramy im tę możliwość. Dajemy sobie prawo osądu ich poczynań, komentowania ich wyborów życiowych i dyrygowania nimi. Pani Bogusi gratuluje z całego serca wiary i odwagi w siebie ( choć zdaje sobie sprawę że to cieżko wypracowane). I życzę dalszej odwagi w spełnianiu marzeń, także tych rodzinnych.
Pełnosprawna czytelniczka.
Kłamstwo na kłamstwie kłamstwem pogania. Goślicka to okropna baba.
Bardzo merytoryczny komentarz… Zarzucając komuś kłamstwo miałbyś/miałabyś chociaż odwagę podpisać się nazwiskiem. Ale jak można oczekiwać chociaż odrobiny przyzwoitości od takiego internetowego trolla ? Idź się udław swoją pogardą, złośliwością i jak przypuszczam zazdrością.
Nie pozdrawiam
P.S. Zastanawiam się po co w ogóle takie nic nie wnoszące (oprócz bezpodstawnego hejtu) komentarze są publikowane ? Czy nie ma tu żadnego moderatora ?
Tak Goslicka jest trudna zarozumiała niemiła itd ale pomysl przeszła ocean cierpienia o którym nie masz pojęcia dlatego jej wybaczam i ja akceptuje a nawet kocham miłosierne.
Bardzo szczera rozmowa…. Super. Wzruszyłam się. Wreszcie ktoś pokazał, że niepełnosprawni to NORMALNI LUDZIE. Niektórym ciężko to pojąć. Oby więcej takich rozmów ! Dzięki!
Mam MPD i nie wstydzę się tego. Wiem, że sprawność fizyczną,(chodzę jeżdżę konno, żyje samodzielnie) którą na dzień dzisiejszy mam nie jest tylko zasługą operacji, które przeszłam, ale również mojego uporu. Kiedy na blogu pisałam o jeden z operacji odezwało się do mnie bardzo dużo osób. Pytały o przebieg zabiegu, rekonwalescencję, a koniec końców okazywało się że osoby z podobnym stopniem porażenia i po tej samej operacji nie chodzą. Dlaczego? Nie potrafią przekroczyć bariery bólu, co po tej operacji jest na swój sposób konieczne. Niestety obserwując świat często dostrzegam, że osoby chore nie chcą walczyć, uważają że wszystko im się należy. Nie wnikam w to ile jest prawdy w tym wywiadzie, ponieważ widziałam sporo negatywnych opinii na temat Bogusi. Chciałabym jedynie żeby wszystkie osoby nie pełnosprawne miały w sobie taką siłę i chęć rozwoju, pracy jak ona.