A słaba płeć?
Oczywiście kobiety w większości są od nas słabsze – taka jest fizjologia. My mężczyźni, którzy jesteśmy od Was silniejsi fizycznie, powinniśmy Was otaczać opieką, powinnyście móc liczyć na nasze wsparcie, ale tylko w tym względzie. Intelektualnie niczym się nie różnimy, absolutnie niczym. Są oczywiście pewne cechy, które mnie u kobiet bawią, szczególnie u mojej żony. Generalnie uważam, że szacunek to jest coś najważniejszego, to jest jedna z najważniejszych wartości jakie istnieją.
Foto: Monika Smykowska – Golec
Do człowieka.
Tak, do drugiego człowieka.
Bez względu na to, czy jest to kobieta, czy mężczyzna.
Dokładnie tak.
Panie Arturze, czytając niektóre Pańskie wypowiedzi da się zauważyć Pana troskę o mamę. Czy chociaż króciutko mógłby nam Pan opowiedzieć o relacji chłopca z mamą, mężczyzny z mamą. Co takiego szczególnego matka daje chłopcu, a później mężczyźnie?
Zazwyczaj jest tak, że to matka najczęściej jest z dzieckiem, przeważnie ojciec pracuje, a matka wychowuje dzieci. W mojej rodzinie jednak tak nie było. Rodzice obydwoje pracowali i ciągle ich nie było. Potem w rodzinie ułożyło się tak, że ojciec śmiertelnie zachorował, a mama niestety nie dawała sobie rady z trzema urwisami. Wówczas ja, jako ten najłagodniejszy, zostałem odesłany do babci. Właściwie dzieciństwo spędziłem u babci i u mojego wujka, brata mamy. Oczywiście bardzo tęskniłem za rodzicami, ale to babcia wywarła na mnie największy wpływ, jeśli chodzi o postrzeganie świata i pierwsze drogowskazy.
Babcia, czyli kobieta.
Babcia Aniela. Kiedy rodzice przeprowadzili się do babci i wszyscy zamieszkaliśmy w Rędzinach, to oczywiście mama była mi najbliższa. Tata nie był zbyt wylewnym człowiekiem, ale bardzo o nas dbał. Starał się, żebyśmy, jak to się mówi, „wyszli na ludzi” i zaplanował nam nasze życie dość precyzyjnie.
Planował, że będzie Pan aktorem?
Nie, nie, w żadnym wypadku. Ja miałem być cukiernikiem. Mój starszy brat uwielbiał grzebać przy rowerze, a wówczas nie marzyło się o posiadaniu własnego samochodu, przynajmniej w naszej sytuacji. Lubił jakieś śrubki i im podobne rzeczy i nie bardzo miał chęć do nauki. Skończył zawodówkę i został mechanikiem samochodowym. Młodszy brat, z kolei, uwielbiał bawić się różnymi drobnymi rzeczami i interesował się zegarami, więc siłą rzeczy został zegarmistrzem. Obecnie jest jednym z najlepszych zegarmistrzów w Częstochowie.
Jakie rzemiosło miało być Pana fachem?
Z racji tego, że rodziców nie było w domu, to ktoś musiał na przykład ugotować obiad. Bardzo często byłem to ja, bo miałem do tego smykałkę. I dlatego tata zaplanował, że zostanę cukiernikiem. Był zdania, że ludzie zawsze będą jedli ciastka. Z tym, że oczywiście nie wywierał żadnej presji typu: Musisz iść i koniec!. Ja jednak po prostu powiedziałem, że nie zostanę cukiernikiem. Poszedłem do liceum, zdałem maturę i dostałem się na studia. To nie było tak, że ojcu się to nie spodobało, tylko raczej fakt, że ten pomysł generował kolejne koszty. Była bieda, a za studia trzeba było płacić. Moi bracia już na siebie zarabiali, a ja nie. Poza tym mój tata bardzo bał się, że mi się nie powiedzie. To taka troska rodziców o dzieci, żeby miały dobre życie. Aktorstwo to bardzo niepewny zawód, szczególnie z moimi warunkami. Rodzice nie byli szczęśliwi, że postanowiłem zostać aktorem.
A co na to babcia?
Babcia była absolutnie szczęśliwa. Uważała, że ja urodziłem się artystą i powinienem być artystą. Nie chciała słyszeć o żadnym cukierniku.
Czyli babcia Aniela wspierała?
Babcia Aniela bardzo wspierała i była najszczęśliwszą osobą, kiedy wróciłem z Łodzi i powiedziałem, że dostałem się na studia.
Dożyła Pana pierwszych filmów i sztuk teatralnych?
Tak, tak, dożyła. Żyła 96 lat.
To piękny wiek. Panie Arturze, skoro jesteśmy już przy pańskim zawodzie, zatrzymajmy się na chwilę przy ,,Galeriankach”. Gra Pan ojca Ali. Bardzo kochającego. Już na początku widać, że dziewczyna jest w bliższej relacji z tatą, niż z mamą.
Tak jest.
Z jednej strony Pański bohater budzi we mnie sympatię. Lubię go za jego ciepło, za spokój, za prawdziwą miłość, która jest nieoceniająca. Z drugiej strony jednak, trochę ten tata mnie złości, ponieważ nie ochronił dorastającej córki. Złości mnie, że tak podporządkował się kobietom. Czy bohater ,,Galerianek” to mężczyzna słaby?
Tak. Myślę, że był słaby. Uważam, że między innymi ta jego słabość doprowadziła do nieszczęścia Ali. Był zdominowany przez żonę. Są tacy mężczyźni, szczególnie w rodzinach, w których są same kobiety. Wtedy albo je zdominują, czyli będą najważniejszymi punktami odniesienia dla wszystkich kobiet, albo sami zostaną zdominowani i będą „pantoflarzami”. Tymi, którzy mają zarobić pieniądze i wykonać swoje obowiązki. Myślę, że ,,Galerianki” to bardzo dobry film, bo nie jest jednoznaczny. Właściwie nie wiadomo kto jest zły, a kto jest dobry. Tu wszystko się tak miesza, jak w życiu.
[button color=”white” size=”normal” alignment=”none” rel=”follow” openin=”samewindow” url=”http://tebaby.pl/slaby-ojciec/”]Męskość – słaby ojciec. Przeczytaj tutaj. [/button]
Foto: Monika Smykowska – Golec
Podoba mi się scena, w której Ala mówi: ,,Tato, co ty wiesz o życiu?!”, a on odpowiada: ,,No coś tam wiem”. Wówczas widać, że ojciec wie wiele, nie ma jednak siły lub odwagi, żeby to wypowiedzieć.
Właśnie o to chodzi, że on wie, co się dzieje i co robi córka. Idzie do galerii, gdzie znajduje chłopaka, który krzywdzi córkę. W tej scenie ojciec pobił go. Pamiętam, że dla mnie to było ważne, bo mój bohater wreszcie pokazał się jako mężczyzna. Niestety ta scena chyba wyleciała z filmu.
Ta historia pokazuje, że bliska relacja ojca z córką to za mało. Niezbędny jest autorytet, który był ewidentnie podważony w tym domu przez kobiety.
No właśnie.
A mężczyzna sobie na to pozwolił.
Dokładnie.
Wcielał się Pan w rolę Tadeusza Norka, męża Danusi, która momentami bywała bardzo apodyktyczną kobietą. Jak to się stało, że mimo wszystko, Tadeusz odnalazł szczęście przy boku tak dominującej kobiety?
Bo ją kochał. (śmiech)
Za co kochał taką apodyktyczną kobietę?
W gronie moich znajomych jest małżeństwo, w którym jest taka relacja. Ona na niego krzyczy, obraża go, strasznie go traktuje, a on potulnie wykonuje wszystkie jej polecenia i jeszcze ją za to przeprasza. To jest szczęśliwe małżeństwo od trzydziestu lat. Widocznie on potrzebuje takiej kobiety, która go poprowadzi, która na niego wrzaśnie. Powie, co i jak ma robić. Poza tym małżeństwo to nie tylko te relacje, które my widzimy.
No tak, przecież oni bywają też sami ze sobą.
To są również relacje, których my nie widzimy. Może wtedy ona go przeprasza. Potem idą do łóżka, jest cudownie. Są szczęśliwi, a on jej oczywiście wybacza. I tak wkoło. Bardzo możliwe, że bilans wychodzi na zero. My oceniamy tylko to, co widzimy. Jeżeli chodzi o mnie, to ja zawsze przypisuje ludziom dobre intencje. Nawet jeśli wydaje mi się, że coś jest nie tak, to myślę sobie: Zaraz, ale ja widzę jedynie część, tylko ten fragment… a może jest coś innego, coś, co sprawia, że ten człowiek tak się zachowuje. Pewnie jest jakaś przyczyna, której ja nie znam. Dlatego nie wolno oceniać ludzi jednostronnie. Informacje, które dostajemy widząc czyjeś zachowanie, są bardzo często szczątkowe.
Dzięki takiemu pozytywnemu patrzeniu na ludzi, nie uciekł Pan sprzed Teatru Narodowego i czekał w strugach deszczu na swoją przyszłą małżonkę, która wówczas spóźniła się na randkę 40 minut. Gdyby przypisał jej Pan złe intencje…
Rzeczywiście mógłbym… Życie jest bardzo skomplikowane. Nie jest takie proste jak w telenoweli. W filmie on pomyślałby sobie: O, ona na pewno mnie nie kocha i odszedł. Ona przyjechałaby następnym autobusem, zobaczyła, że on na nią nie czeka i nigdy by się nie spotkali. Przez takie myślenie nasze małżeństwo nigdy nie doszłoby do skutku. Ja oczywiście czekałem, bo gdzieś instynktownie czułem, że to jest ta kobieta, na którą czekałem całe życie. Przyznaję byłem zły, że nie jest punktualna, bo ja jestem punktualny do bólu i zawsze staram się dotrzymywać słowa.
Foto: Monika Smykowska – Golec
Mimo wszystko czekał Pan…
Mnóstwo rzeczy staram się sobie tłumaczyć. Ja zawsze zakładam dobre intencje. To jest bardzo ważne. Tu moje przesłanie do ludzi: „Zakładajcie dobre intencje, nie złe!”. Dante nie miał racji! Siódmy krąg piekieł nie jest zbudowany z dobrych intencji, tylko ze złych, bo jeśli ktoś ma złe intencje, to na pewno zrobi coś złego. Ale jeśli ktoś ma dobre intencje, to istnieje duża szansa, że on chciał dobrze, tylko mu nie wyszło.
Wtedy też tak było?
Założyłem sobie, że być może rodzice nie pozwolili Jej przyjść, może zapomniała parasola i musiała wrócić, albo autobus jej uciekł. Pomyślałem sobie: No to jeszcze poczekam... no różne rzeczy sobie wyobrażałem i czekałem na deszczu przez czterdzieści minut. Doczekałem się. Oczywiście mogłem odejść sprzed tego teatru i pójść sam na spacer do Parku Saskiego, ale wolałem sobie poczekać… To wszystko jest bardzo złożone. (śmiech)
Panie Arturze, przed chwilą, przykładając dłoń do klatki piersiowej, powiedział Pan: „czułem, iż jest to kobieta mojego życia”…
Tak, tak. Wiedziałem to.
Wiedział Pan od początku?
Tak.
Od pierwszej chwili?
Tak. Oczywiście mogę mówić tak z perspektywy czasu, bo wtedy mogłem się mylić, ale ja chyba mam intuicję. To jest związane z moim zawodem. Ja obserwuję ludzi bardzo długo, robię to już instynktownie. Panie też obserwuję. Jakby bezwiednie zapamiętuję pewne reakcje, uśmiechy, przymrużenia oka.
Czyli jesteśmy na rentgenie!
Trochę tak, ale proszę się nie obawiać.
Na szczęście mamy dobre intencje 🙂
Tak właśnie. To się nazywa intuicja. Ja bezwiednie wyczuwam jakiś zestaw emocji, zachowań, które są na plus i ten plus do mnie dociera. Wtedy wiem, że to jest ten człowiek, z którym chcę zawrzeć bliską znajomość. Tak jest z wieloma ludźmi. W tym wypadku złożyło się też to, że miałem 27 lat, chciałem założyć rodzinę i rozglądałem się za kobietą, z którą będę chciał spędzić resztę życia. Wcześniej miałem trochę różnych przygód, wówczas potrzebowałem stabilizacji. Nagle zobaczyłem Bebę i pomyślałem: No tak, to jest właśnie ta.
I poszedł Pan za głosem serca?
Tak.
Od ilu lat Pan tym sercem towarzyszy żonie?
31 po ślubie, a 2 lata w grzechu (śmiech)
[button color=”white” size=”normal” alignment=”none” rel=”follow” openin=”samewindow” url=”http://tebaby.pl/lubie-rozumiec-kobiety-rozmowa-arturem-barcisiem/3/”]Czytaj dalej na następnej stronie.[/button]
Zostaw odpowiedź