Wspomnienie…
Mała dziewczynka idzie przez łąkę. Zieloną łąkę, pełną ziół, polnych kwiatów, brzęczącą chrząszczami, polnymi konikami i wszystkim tym, co w trawie piszczy. Słońce ogrzewa ładną buzię dziewczynki.
Mała dziewczynka zbiera łąkowe kwiaty i zioła. Będzie plotła wianek dla swojej mamy. Taki podarunek dla ukochanej mamy, za którą bardzo tęskni.
Mamo, mamusiu, jestem tu taka sama. Jest pięknie, gorąco, cicho, ale ja tak bardzo za Tobą tęsknię mamo. Kocham Cię mamusiu. Przyjedź już po mnie.
Niepewność…
…Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże, gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?…
Leci w radio znany z lekcji „polaka” wiersz-piosenka. – Piosenka? Pieśń chyba, dzieło wielkiego mistrza, Adama Mickiewicza z interpretacją muzyczną mistrza Marka Grechuty. Młoda dziewczyna wsłuchuje się w znane słowa. – Jakie prawdziwe, coraz bardziej aktualne. Młoda dziewczyna maluje jędrne usta, czesze włosy spadające falami na opalone ramiona. Poprawia zwiewną, kwiecistą kieckę. Do tego jeszcze błyszczące szpileczki. – Na pewno mu się spodoba… Młody przystojniak staje w drzwiach. Dziewczyna widzi zachwyt w jego oczach. Puszcza do niej oko, całuje w usta na przywitanie.
-No hej…to gdzie lecimy, Piękna? Kino, kawiarnia, spacer…?
-Jak tam…przygotowany do matury?
-Już stresa takiego mam, szczególnie z polaka.
-Ja z matmy…Może zaraz po maturze skoczymy nad morze, wyleżeć się na plaży?
-A teraz nad rzeczkę?
-Gdzie ja w tych szpilkach?
-No to wskakuj na plecy. Lecimy!
Wskakuje mu na plecy. Przenosi ją przez rzekę. Kwiecista suknia powiewa na wietrze, ukazuje zgrabne nogi. Śmieją się głośno, radośnie.
…I ty właśnie ty będziesz moją damą!
I ty tylko ty będziesz moją panią!…
…trwa dalej koncert mistrza Grechuty.
Codzienność…
-Może byśmy pojechali jutro na zakupy, lodówka pustoszeje.
-Jutro dłużej w pracy będę, koniec miesiąca, wiesz.
-No dobrze pojadę sama. Z Antkiem w środę do dentysty trzeba….
-W środę?….dostawa do wieczora.
-Mamoo…gdzie moje czarne dżinsy? – Przebija się głos córki.
-W praniu Zosiu.
-W praniu? Jutro muszę założyć je do szkoły, mam próbę na akademię!
-Mamoo, Kacper mi dokucza w przedszkolu. – Najmłodszy synek przybiega z płaczem.
-… Antoś, jutro pójdę do Pani, niech zwróci mu uwagę.
Aaa, trzeba pranie wstawić, przecież dżinsy…ach i jutro oddać sprawozdanie w pracy. Cholera 22, zaraz napiszę…
-W sobotę na ślub Lidki, pamiętasz?
-O której, bo pracuję do 15, koniec miesiąca, pamiętasz?
-To wracając kupiłbyś kwiaty.
-No przecież pracuję, będę się śpieszył…
Pracuję, pracuję…a ja to, cholera, nie pracuję. Tak sobie codziennie rano wychodzę Bóg wie gdzie. Dobra kupię, te pieprz..ne kwiaty.
Noc..
-Ładny ślub miała Lidka, taki… Romantyczny…, gołąbki, skrzypce, powóz.
-Ładny? Jeszcze ten jej Michał na białym koniu powinien zajechać, kupa śmiechu, obciach.
-No, wiesz?
-Wiem, wiem, że Ty bardzo ładnie wyglądałaś. W tej jasnej sukience i szpileczkach…no, no. Taka…seksi-romantyczna.
-Bosko, że jeszcze zauważasz. A ty w garniturze, też niczego sobie…
-Chodź do mnie księżniczko…uratuję Cię…tu i teraz.
Namiętność. Pocałunek. Pożądanie i…Ciiiszaa.
…A teraz kiedy przy mnie śpisz,
Wybaczam wszystkie te nie najlepsze chwile i dni…
…słychać za ścianą „De Mono“.
Spokój…
I cisza, ta piękna cisza. Ach przecież to dwadzieścia lat już minęło. Niech to szlag, sprawozdanie trzeba napisać, właśnie. Zaraz usiądę, dopiero 20. A czemu Antek nie dzwoni? Dojechał już na te Mazury? Zosia ma jutro obronę pracy dyplomowej, zda, na pewno zda. Pójdę jutro na zakupy, upichcę coś dobrego, żeby uczcić ten dyplom. Pies patrzy błagalnie. Już, już zaraz pójdziemy na spacer. Dobrze, że jesteś psino, na spacer jest z kim iść. I zagadać do Ciebie można.
Nikt nie zdzwoni, wszyscy zapracowani, zajęci. Zadzwonię do Lidki, może do kina juro pójdziemy. No tak, przecież Lidka nie ma chęci na spotkania, rozwodem zajęta. Mąż wymienił ją na młodszy model, Klasyk pieprz…ny. Ach, przynajmniej nie będzie musiała tłumaczeń słuchać, że w pracy dużo roboty.
-Wrócisz jutro wcześniej, Zośka pracę obroni, uczcimy….
-Jutro? W delegację przecież jadę. Idę spać, bo wcześnie wstaję.
Jakie piękne lato, ptaki, cisza, pies kładzie mordę na stopach i patrzy tymi wiernym psimi oczami.
Wieczór…
-Co tam jeszcze robisz?
-Właśnie skończyłam sprawozdanie na jutro i tak jeszcze ogarniam dookoła.
-Długo tak będziesz jeszcze ogarniać?
-Chwilę, kilka minut. A co?
-Może zostaw już to? Chodź… Razem posiedzimy na tarasie. Taki ciepły wieczór.
Siedzimy, milczymy, coś mówimy. Ciepły wieczór. Maciejka pachnie obłędnie. Świerszcze brzęczą jak oszalałe.
-Z czego to sprawozdanie napisałaś?
-Z piątkowej konferencji…
-Mhm…
-A Ty, zmęczony? Ciężki dzień?
-Owszem, dużo kilometrów zrobiłem i jeszcze to gorąco.
-Tak dzisiaj bardzo gorąco…
-Ale… teraz tak przyjemnie…. Razem sobie posiedzieć.
-Tak, to piękny wieczór…
Miłość to nie pluszowy miś… ani żaden film w żadnym kinie…
Ale miłość – kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze…
…słychać w radio u sąsiada
…Ciii, Wasza Redakcyjna Baba,
Dorota ♥
Ach jak ja lubię czytać to twoje pisanie
No i następny Twój felieton połknęłam i jak po każdym rozmyślam. Dają mi dużo do myślenia . Teraz muszę go przetrawić a troszkę to potrwa i czekam na następny 🙂 . Powodzenia
Jak zwykle, samo życie. Czasem….bardziej, czasem mniej doskonale, ale prawdziwe aż do bólu… Nie przestawaj oczywiście!!! Pisz koniecznie! 😉
Bardzo dziękuję za recenzje i za czytanie. Samo życie to najlepszy materiał do opisania. Cieszę się, że przydaje się to moje pisanie. A opinie o nim są bezcenne.
Droga moja – i znowu Ci się udało pokazać w pigułce poszczególne obrazy z życia kobiety. Początki pełne uniesień, bezkompromisowych zachowań. Potem proza życia, z zupełnie innymi priorytetami. Ale taki jest świat kobiety. Super tekst i trafnie dobrane fragmenty utworów muzycznych. Czekam na więcej…… .
a Twoje komentarze Beatko są dopełnieniem mojego pisania, właśnie o to mi chodziło, o ewolucję uczuć i emocji w miarę dojrzewania kobiecości.