GRAŻYNA: Po roku od pierwszej operacji dowiedziałam się, że mam nawrót. Mówię sobie: już po mnie. Znowu załamałam się, nawet nie chciałam z nikim rozmawiać. Po co znowu iść na operację pomyślałam, jak i tak guz odrośnie w innym miejscu. Po co to wszystko, po co ta męczarnia, mama też się męczyła. Długo nie chciałam kontynuować leczenia.
DOROTA: Co dało Ci bodźca? Ogród?
GRAŻYNA: Pomyślałam, przecież jestem kochana i warto jeszcze trochę pożyć. Myślałam wtedy zrobię to dla męża i syna, ale to nieprawda, zrobiłam to dla siebie. Dla siebie też poddałam się mastektomii i kolejnym operacjom, a potem rekonstrukcji piersi… I znowu przyszła wiosna, te kolory, ta zieleń, ten śpiew ptaków. Myśli zaczęły biec ku pracy, którą trzeba zrobić, przecież mój ogród nie może cierpieć przeze mnie. Znów trzeba było zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Przygarnęłam koty. I choć codziennie rano muszę brać leki, to później zapominam, bo mam jeszcze wiele do zrobienia. Dookoła mnie samo życie rozkwitło.
fot. Archiwum prywatne
DOROTA: To piękne… Rozkwitające wokół życie daje siłę do życia.
GRAŻYNA: Dokładnie tak, nawet te przybłąkane koty, poczuły się u mnie dobrze, więc czemu nie ja… 🙂
DOROTA: Jaką radę dałabyś od siebie kobietom tak samo onkologicznie chorym? W końcu najlepiej wiesz co one przeżywają. Przejmować się, nie przejmować się? A może właśnie znaleźć sobie zajęcie, które zajmie głowę robieniem sobie przyjemności?
GRAŻYNA: Trudno radzić komuś, kogo nie znasz. Prawda, że przeszłam przez piekło, jak wiele kobiet i mężczyzn chorujących na nowotwory, ale każdy jest w innej sytuacji. Mogę tylko powiedzieć, że dobrze jest jeśli ktoś spróbuje jak ja, zająć się jakimś hobby. Znajdzie swoją pasję, ulubione zajęcie, które oderwie myśli od choroby i zmartwień.
DOROTA: I jeszcze jedno ważne pytanie. Jak wspiera Cię w chorobie rodzina? Czy widząc tę Grażynę rozkwitającą, zapracowaną i zadowoloną efektami, nie zapominają o wsparciu, nie lekceważą nieco powagi sytuacji?
GRAŻYNA: Nie, moi bliscy nie zapominają o moich potrzebach. Nie wracają do tematu mojej choroby bez potrzeby, ale nikt niczego nie lekceważy. Badać się trzeba, ja po prostu częściej. Mąż i syn bardzo mnie wspierają, są kochani. Oczywiście nie pozwolili sobie wejść na głowę, no cóż szkoda, ale…. (śmiech)
DOROTA: Wracając do piękna, które nas otacza i które Ty stworzyłaś… Czy myślisz, że tworzenie kolorowych aranżacji i tworzenie piękna wokół siebie jest ważne dla kobiet? Czy to ważne żeby mieć zajęcie, które daje przyjemność i zapomnienie od problemów?
GRAŻYNA: Piękno i kolory w życiu potrzebne są dla każdego, dla kobiet i mężczyzn. Każdy z nas potrzebuje wokół siebie nie tylko życzliwych ludzi. Przecież dlatego wśród nas jest tak wiele gatunków roślin, zwierząt, mórz i rzek i czego tam chcesz. Otaczająca nas natura to przecież nieodłączny element wszystkich nas.
DOROTA: Oj tak, natura daje wiele szczęśliwych przeżyć…
GRAŻYNA: I jeżeli jeszcze masz trochę pomysłów, a realizacja ich daje dużo satysfakcji to jest super. Dodatkowo te wszystkie „achy“ i „ochy“ życzliwych ludzi, pochwały wzbudzają we mnie coraz większą dumę.
DOROTA: To bardzo motywujące…
GRAŻYNA: Można powiedzieć, że jestem bardzo zdolnym ogrodnikiem i świetnym projektantem swojego ogrodu. (śmiech) Tak po prawdzie już parę razy, siedząc na tarasie, przyglądając się naszemu dziełu stwierdziliśmy z mężem, że tu jest po prostu pięknie. Tak, bardzo kocham swój ogród.
DOROTA: Muszę przyznać, że jesteś bardzo dzielna i w zmaganiu się z chorobą i w pracach ogrodowych. Wiele kobiet, ludzi skupia się na narzekaniu, na barierach jakie wyznacza choroba. Jest ważne, żeby stosować się do zaleceń, nie udawać, że choroba nie istnieje. Jednak nieustanne rozmyślanie nie sprzyja samouzdrawianiu organizmu…
GRAŻYNA: Kochających narzekania nie zmienisz. Przyznam, że uciekam od tego typu osobników, a ciągnie mnie do silnych i pełnych radości ludzi. Ja nie ukrywam, że choruję, że jestem niepełnosprawna ruchowo, ale jestem też pełna życia i radości. Płacz i złe myśli już mam za sobą, teraz patrzę w przyszłość pełna nadziei i nowych pomysłów.
DOROTA: Wzruszyłam się tymi słowami…A jakie nowe pomysły i plany na przyszłość? Czego życzyć dzielnej ogrodniczce? Jakie marzenia?
GRAŻYNA: Mam jeszcze wiele do zrobienia na działce, realizuję kilka pomysłów rocznie. Wszystko wiąże się z mniejszymi lub większymi kosztami,więc muszę zmieścić się w budżecie. W tym roku zrobiona została alejka z czerwonej kostki, dostawiona pergola, posadzone kolejne gatunki róż, zrobiłam kolorowy płotek ze starych opon i… nawet stanęło jacuzzi na gorące letnie dni 🙂
fot. Archiwum prywatne
DOROTA: A marzenia?
GRAŻYNA: Czego mi życzyć? Zdrowia przede wszystkim, kolejnych ciekawych podróży, ale najbardziej chciałabym zostać babcią. Oj wtedy to dopiero będą nowe pomysły (śmiech).
DOROTA: I tego wszystkiego Ci życzę serdecznie. Dziękuję za inspirującą rozmowę. Chodźmy podziwiać i czerpać siłę z natury 🙂
GRAŻYNA: No chodźmy, w końcu jeszcze lato, wszystko pięknie kwitnie i dojrzewa.
Piękny i wzruszający wywiad. Pokazuje, że choroba to nie koniec, a hobby daje siłę i pozwala odganiać złe myśli.