– No i co? Boguśka, ja widzę ten Twój wzrok. Jesteś flirciarą! Uwiodłaś go?

– Nie (śmiech). To się zaczęło od flirtu z kimś innym (śmiech). Bardzo mi się spodobał chłopak na wózku i pomyślałam, że może taki chłopak mnie bardziej zrozumie. I rzeczywiście, coś tam zaiskrzyło między nami. Ale on mnie tak wkurzał… Jego osobowość. Tam też poznałam Kamila, siedział nad Zalewem Zegrzyńskim, zaczęłam z nim rozmawiać. Okazało się, że mamy o czym i tak się stało, że pod koniec wyjazdu już byliśmy razem.

– Rówieśnik?

– Tak. To była moja taka pierwsza miłość. Nieszczęśliwa. On zerwał. Dla mnie to była trauma życiowa. Potem leczyłam się na depresję. On był pierwszym, dzięki któremu pomyślałam: mam prawo być w związku, mam prawo być szczęśliwa, mam prawo do seksualności.

– Nie tylko prawo, ale i szansę, bo wcześniej ją sobie odbierałaś.

– Pomimo, że nie było łatwo, to Kamil był kroplą w wiaderku goryczy życiowej. Teraz jestem wesoła, ale noszę w sobie taką traumę związaną z chorobą. Myślę, że łatwo mnie skrzywdzić, a z drugiej strony nie.

– Łatwo Cię zranić, ciężko Cię zabić?

– Tak. Łatwo mi sprawić przykrość, ale jestem na tyle twardzielką, że otrzepię kolana i pójdę dalej. Podniosłam się po stracie Kamila. Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała, żebym wstawiła ogłoszenie w Internecie, że wyjątkowa kobieta szuka wyjątkowego mężczyzny. I tak znalazłam Bartka. I wbrew pozorom dostałam około 60 maili i Bartka mail był jeden z niewielu normalnych.

– A reszta?

– Typu: zawsze chciałem to zrobić z dziewczyną na wózku.

– Seksistowskie mocno.

– Tak. Pamiętam, że z Bartkiem mailowaliśmy 3 miesiące nim się spotkaliśmy. I tak oto jestem po ślubie.

– Czyli Twój mąż jest Twoją drugą miłością.

– Tak. Wiesz co, jak byłam nastolatką to miałam epizodki, miałam chłopaków w szpitalach.

– A na czym polega „epizodek” w szpitalu?

– Pocałunek to był high level.

fot. Archiwum prywatne

– Ile lat miałaś, gdy pierwszy raz całowałaś się z chłopakiem?

– 14.

– A z iloma chłopakami się całowałaś?

– Policzę Ci….

– Tak dużo?

– No było trochę… ja miałam bogate życie miłosne na studiach.

– Co to znaczy?

– Chodziłam dużo po klubach, a potem wracałam do domu i wiedziałam, że pozamiatane.

– A dlaczego wiedziałaś, że pozamiatane?

– Bo jak faceci sobie chlapną, to są bardziej otwarci…

– Trochę się bawiłaś tą seksualnością.

– Ja w ogóle zaczęłam bawić się życiem, gdy wyprowadziłam się z domu. Miałam 18 lat.

– I gdzie Ty zamieszkałaś?

– W akademiku. I wszystko zorganizowałam. Z opieki społecznej załatwiłam sobie opiekunki.

– Przychodziły rano, by podnieść Cię z łóżka?

– Tak i pomóc w toalecie.

– Jakie to były dziewczyny?

– Różnie. W ciągu 5 lat miałam 15-16 opiekunek. Były takie, które mnie okradały, były takie, które nie dotrzymywały słowa, nie przychodziły na obiecaną godzinę i ja leżałam i czekałam. Były takie, z którymi do dziś utrzymuję kontakt i były świetne.

– Zrodziły się z tego przyjaźnie?

– Tak. Tak wszystko poukładałam, żeby moja mama nie było obciążona i to był najtrudniejszy okres w moim życiu. Szpitale przy tym to pikuś.

– Najtrudniej było przejść spod skrzydeł mamy w tę niezależność?

– Tak. Pierwszy rok był straszny.

– Co było w tym strasznego?

– Nagle okazało się, że jedzenie samo nie pojawia się w lodówce. (śmiech)

– Czyli problemy pełnosprawnego fizycznie nastolatka.

– Dokładnie. Musiałam sama zarobić na życie, musiałam liczyć każdą złotówkę, dlatego do dzisiaj jestem oszczędna. Lubię wydawać pieniądze, ale jak wiem o tym, że są jakieś życiowe potrzeby, to mi się włącza ten okres studiów.

– Rodzice Ci nie pomagali finansowo?

– Nie.

– Czyli normalnie przeszłaś okres buntu, wyprowadziłaś się i powiedziałaś: „NIE CHCĘ NIC OD WAS” ?

– Byli przeciwni wyprowadzce.

– Myślę, że się bali o Ciebie.

-Bardzo się bali. Ale ja wtedy postanowiłam, że dam radę.

– Czyli prawdziwy bunt. To bardzo zdrowo!

– Tak… Ale powiem Ci, że czasem leżałam i płakałam. Wiesz, ja nie miałam problemu: „W co się ubrać na imprezę”, tylko że kolejna dziewczyna mnie wystawiła i kto mi jutro pomoże wstać…

– Dałaś radę. To bardzo dorosłe i odważne.

– Dlatego mówię Ci, że duchowo czuję się bardzo starym człowiekiem. Za szybko to wszystko…

1 2 3 4 5 6 7

O Autorze

ROZWÓJ OSOBISTY

Coach i mówca motywacyjny. Felietonistka, autorka książki „Ta, która idzie”, współautorka książki "Skazane. Historie prawdziwe". Rozważa relacje międzyludzkie i ich wpływ na osiąganie celów. Kobieta uśmiechnięta i kochająca. Jej pasją jest wspieranie innych, poprzez pracę z nimi na drodze rozwoju osobistego.

10 komentarzy

  1. paula

    płakałam jak czytałam ten artykuł mam takie samo podbne zycie jak bogusia, tylko ze ja mam MPD i też jezdze na wózku oraz mam męża tomasza.

    Odpowiedz
  2. Joszcz

    Weszlam tylko po to by napisac, ze jestem zazenowana poziomem osoby, ktora przeprowadzala wywiad. Pytania pozbawione taktu, z paskudnie wyzierajaca zadza sensacji. Podziwiam rozmowczynie za cierpliwosci, pani „dziennikarka” powinna sie wstydzic.

    Odpowiedz
    • Anja

      To jest prawdziwe dziennikarstwo. Żądzę sensacji znajdziesz w Fakcie.
      Jesli się nie mylę wywiady są autoryzowane. Więc rozmówczyni widocznie była zadowolona.

      Odpowiedz
    • Gosia

      A nie pomyślała pani, że Pani Bogusia dała zgodę na szczerą rozmowę, że może to być dobry przykład dla innych osób z niepełnosprawnością? Dziennikarka zachowała się taktownie, gdyby tak nie było, na pewno rozmówczyni zareagowałaby.

      Odpowiedz
  3. Emilia

    To takie oczywiste i takie normalne że ludzie niepełnosprawni mają prawo być szczęśliwi i żyć wg własnego pomysłu jak kazdy inny człowiek. To w końcu NORMALNI ludzie! A jednak tak często my pełnosprawni odbieramy im tę możliwość. Dajemy sobie prawo osądu ich poczynań, komentowania ich wyborów życiowych i dyrygowania nimi. Pani Bogusi gratuluje z całego serca wiary i odwagi w siebie ( choć zdaje sobie sprawę że to cieżko wypracowane). I życzę dalszej odwagi w spełnianiu marzeń, także tych rodzinnych.
    Pełnosprawna czytelniczka.

    Odpowiedz
    • Cassandra

      Bardzo merytoryczny komentarz… Zarzucając komuś kłamstwo miałbyś/miałabyś chociaż odwagę podpisać się nazwiskiem. Ale jak można oczekiwać chociaż odrobiny przyzwoitości od takiego internetowego trolla ? Idź się udław swoją pogardą, złośliwością i jak przypuszczam zazdrością.
      Nie pozdrawiam
      P.S. Zastanawiam się po co w ogóle takie nic nie wnoszące (oprócz bezpodstawnego hejtu) komentarze są publikowane ? Czy nie ma tu żadnego moderatora ?

      Odpowiedz
    • Przemek

      Tak Goslicka jest trudna zarozumiała niemiła itd ale pomysl przeszła ocean cierpienia o którym nie masz pojęcia dlatego jej wybaczam i ja akceptuje a nawet kocham miłosierne.

      Odpowiedz
  4. fekw

    Bardzo szczera rozmowa…. Super. Wzruszyłam się. Wreszcie ktoś pokazał, że niepełnosprawni to NORMALNI LUDZIE. Niektórym ciężko to pojąć. Oby więcej takich rozmów ! Dzięki!

    Odpowiedz
  5. Ola

    Mam MPD i nie wstydzę się tego. Wiem, że sprawność fizyczną,(chodzę jeżdżę konno, żyje samodzielnie) którą na dzień dzisiejszy mam nie jest tylko zasługą operacji, które przeszłam, ale również mojego uporu. Kiedy na blogu pisałam o jeden z operacji odezwało się do mnie bardzo dużo osób. Pytały o przebieg zabiegu, rekonwalescencję, a koniec końców okazywało się że osoby z podobnym stopniem porażenia i po tej samej operacji nie chodzą. Dlaczego? Nie potrafią przekroczyć bariery bólu, co po tej operacji jest na swój sposób konieczne. Niestety obserwując świat często dostrzegam, że osoby chore nie chcą walczyć, uważają że wszystko im się należy. Nie wnikam w to ile jest prawdy w tym wywiadzie, ponieważ widziałam sporo negatywnych opinii na temat Bogusi. Chciałabym jedynie żeby wszystkie osoby nie pełnosprawne miały w sobie taką siłę i chęć rozwoju, pracy jak ona.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany