Tysiąc razy zbezcześciłam ciało swoje.

Bezwstydną mnie poznałeś.

Tysiąc razy rozkochanych wspomnień używałam, łatając dziury pamięci.

Poznałeś mnie nieswoją. Nic z siebie nie miałam.

Najpierw było zdziwienie…

Że jesteś, że oddychasz, mówisz do mnie.

Jakbyś nagle ożył.

Potem był strach czy jesteś tym, za kogo Cię widzę.

Bo jak mogłeś widzieć mnie za tę dziewczynę, którą już nie byłam?

W walcu kwiatów roześmiana…

Zdawało się, że wszystko za nami.

Choć co chwilę się oglądałam,

Za ramieniem szukając bojaźliwie wzroku złego.

Chwytałeś mnie pod brodę, patrząc w oczy.

Łzy strachu czytałeś jak radości.

I wierzyłam, że płaczę ze szczęścia.

Tysiąc razy.

Wybrałeś na wybawcę tę, która sama wybawienia potrzebuje.

Nikt Cię nie chciał.

I choć mnie chcieli wszyscy, byliśmy tacy sami.

Cukrową łąką odurzeni nie widzieliśmy końca tej miłości.

Ty nie widziałeś mojej rozpaczy, ja Twojej samotności.

Naiwnie chcieliśmy złączyć, co niezłączone.

Ja i Ty

Marcepanowy Pałac

Ja i Ty

*

Taniec wieszczki nim się zbudzę…

 

Tekst inspirowany baletem Dziadek do orzechów. O jego historii przeczytacie TU

O Autorze

Piszę. Piszę, gdy siedzę sama w domu. Piszę, gdy mi się nudzi i wtedy, gdy nie. Piszę, gdy czekam na tramwaj i gdy uda mi się w nim usiąść. Panna, bezdzietna. Zainteresowania: podróże, których nie odbyłam z braku odwagi; sztuka, której coraz mniej; fałszywe antyki na Kole.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany