Kasia: Marku rozmawialiśmy jakiś czas temu o przyczynach raka piersi, z punktu widzenia Totalnej Biologii. Dziś o tarczycy. Jej schorzenia, to głównie kobiece utrapienie. Jakie konflikty wewnętrzne w samym chorym, jego rodzinie, a nawet całym klanie, są rozpatrywane w przypadku chorób tarczycy?
Marek: W przypadku tarczycy sytuacja nie zawsze jest klarowna. Za jej chorobami nie od razu kryje się jakieś konkretne wydarzenie. Tarczyca, wg Totalnej Biologii, jest odpowiedzialna za czas. Wyjaśnię to na podstawie zwykłej biologii i medycyny. Tarczyca produkuje dwa hormony, które są odpowiedzialne za tempo metabolizmu komórek ciała ludzkiego. W skrócie – te hormony przyspieszają tempo metabolizmu (ciąg reakcji chemicznych i energetycznych zachodzących w żywym organizmie). Mają za zadanie przyspieszyć przemianę materii i obieg energii w komórkach naszego ciała. Jeśli jest powiedziane, że mamy mieć 36,6 stopnia, to m.in. regulują to właśnie hormony tarczycy. Przy chorobach tarczycy, najczęściej mówi się o niedoczynności, bądź nadczynności tarczycy.
– Osoba z nadczynnością jest cały czas na wysokim biegu. Organizm wytwarza tak dużo hormonów, żeby przyspieszyć, będę powtarzał to słowo, PRZYSPIESZYĆ tempo przemiany materii. To się objawia m.in. podwyższoną temperaturą ciała, szybszym biciem serca, bardzo szczupłą sylwetką, bo właśnie przemiana materii jest przyspieszona.
– Z drugiej strony, podczas niedoczynności tarczycy, organizm zwalnia. Objawia się to tym, że wizualnie osoba może mieć tendencje do tycia, zachowuje się powolniej, procesy myślowe są powolniejsze. Spotkałem przypadki młodych kobiet, uczennic, nastolatek, które miały niedoczynność tarczycy i ich procesy myślowe były o wiele powolniejsze. Myślały prawidłowo, ale powolniej. Takie jest moje spostrzeżenie.
K: U osób młodych może to się przekładać na wyniki w nauce, u dorosłych na wyniki w pracy.
M: Tak. Pamiętam, że jedna z tych dziewczyn z powodu spowolnienia była dyskryminowana w szkole przez swoich nauczycieli, słowami dosyć niewybrednymi. Mimo, że nie miała problemów z prawidłowością myślenia, a z jego prędkością. Wiem, że miała niedoczynność. Nie jestem lekarzem i nie czuję się kompetentny do wystawiania diagnoz, ale takie są moje spostrzeżenia.
K: Powiedziałeś, że osoby z nadczynnością są „w ciągłym pędzie”.
M: Są „w ciągłym pędzie”, bo życie je do tego zmusza i organizm z punktu widzenia czystej biologii, próbuje się przystosować do tej sytuacji zwiększając tempo swojej pracy. To wszystko dzieje się na poziomie podświadomym. To nie jest świadoma reakcja organizmu, tylko podświadoma. Muszę przyspieszyć, bo mam tyle rzeczy do załatwienia. Muszę podkręcić tempo życia, bo chodzę tutaj do pracy i tam do pracy. To predysponuje do przyspieszania. Co ciekawe, choroby tarczycy są zdecydowanie bardziej kobiecymi chorobami, bo dotyczy to tzw. żeńskiego konfliktu. Uważa się, że po stronie żeńskiej nie następuje atak, tylko wycofanie. Męska reakcja charakteryzuje się atakiem, a żeńska wycofaniem. Chodzi o to, że nie budzi się w kobietach bunt na zbyt dużą ilość zajęć, tylko raczej pokora: Dobra jest tyle do zrobienia, to zrobię, żeby zrobić. Zrobię szybko, jeszcze szybciej, bo tyle rzeczy jest do zrobienia i ja się na to zgadzam – nie bacząc na konsekwencje. Totalna Biologia jest nową dyscypliną i jest na etapie doświadczeń. Wystrzegam się szufladkowania, o którym można poczytać w Internecie, kiedy czytamy wpisy typu: Stało mi się to i tamto – co to za konflikt?
K: Szufladkowanie ludzi, to zawsze ignorancja.
M: Życie każdego z nas jest skomplikowane na swój sposób i reagowanie na pewne wydarzenia jest odmienne, dlatego nie można wszystkich jednakowo traktować. Można na pewno rozpatrywać, że tarczyca jest odpowiedzialna za czas wykonywania czynności, natomiast wrzucenie wszystkich do jednego wora z nadczynnością tarczycy jest błędem. Powtórzę, każdy ma specyficzne życie, specyficzne problemy, więc inaczej reaguje. Nie wystarczy przeczytać, co to jest za konflikt i na siłę wciskać go w schemat uleczania. Trzeba poznać go bardziej i głębiej, co się działo w życiu danej osoby. Jak to wygląda, jaką ma historię? Trzeba to wszystko złączyć w całość i nie chodzi o to, by wiedział to terapeuta, ale żeby świadomość tego miała osoba, która poddaje się terapii.
K: Temu służy kwestionariusz, który trzeba wypełnić przed pierwszym spotkaniem z terapeutą RH?
M: Między innymi tak, bo jak mam pomóc osobie, jeśli nic o niej nie wiem? W tym kwestionariuszu są trudne pytania, dotykają różnych tajemnic życia, spraw wstydliwych, których nie chcemy wyciągać na światło dzienne. Totalna Biologia polega właśnie na wyciąganiu spraw ukrytych, które leżą u podstaw dolegliwości czy choroby. Tak wygląda ta praca, że pytamy się o życie. Co się działo w życiu, jak reagowaliśmy, jak to było?
K: A niedoczynność to spowolnienie, tak?
M: Tak. Mam za dużo na głowie, wycofuję się, nie podołam temu. Zwalniam tempo, nie chcę o tym wiedzieć, słyszeć, uciekam od tego. To jak u uczennic, o których mówiłem. System edukacji nie jest zróżnicowany na tych, którzy mają takie czy inne predyspozycje. Wszyscy są wciskani w te same, dość sztywne ramy. „Wyścig szczurów” jest włączany i nikt nie bierze pod uwagę, że są osoby, które z różnych przyczyn nie wytrzymują go. Jednym z objawów może być właśnie niedoczynność tarczycy. To najzwyklejszy sygnał z ciała, który możemy zdefiniować zdaniem: Jak jestem powolniejszy, to mi to ratuje życie.
K: Kobiety mają często guzy na tarczycy, jak to widzisz?
M: Według Totalnej Biologii, guz jest włączeniem „dopalacza”, guz produkuje jeszcze więcej hormonów, by jeszcze bardziej przyspieszyć. Tkanka nowotworowa to jest taka EXTRA NADCZYNNOŚĆ TARCZYCY. Coś o wiele bardziej zwielokrotnionego. Bardzo często związana jest z tym jakaś potrzeba przyspieszenia, ale to nie jest przyspieszenie typu: Muszę iść szybciej na zakupy.
K: A co to jest?
M: To może być próba popędzania czasu, żeby np. jakaś sytuacja szybciej wydarzyła się w moim życiu, żeby już się coś wyjaśniło, żebym już miał zaliczone egzaminy, żeby już się skończyła sprawa rozwodowa, żeby szybciej, żeby szybciej. Taka chęć przyspieszenia biegu wydarzeń, które z naszej lub nie naszej winy mogą być spowolnione. I wtedy w terapii szukamy takich właśnie wydarzeń, gdzie się pacjent niecierpliwił, przyspieszał i pospieszał. Tego szukamy, idziemy w tę stronę.
K: Czy guzy zawsze wiążą się z nadczynnością?
M: Tego tak nie mogę powiedzieć. My mówimy, że pewne rzeczy w naszym życiu dzieją się tak szybko, że nie potrafimy ich złapać. Np. była okazja w naszym życiu, której nie zdążyliśmy złapać, wykorzystać. Było zdarzenie, którego nie skontrolowaliśmy i ono minęło i teraz żałujemy. Jakieś sytuacje nieodwracalne, typu choroba, czy śmierć. Mogło to być wydarzenie, kiedy chcieliśmy, żeby się w życiu szybciej wydarzyło. Ważna jest zależność od tego, jakie to jest wydarzenie, jak mocno na nas działało. Czy to jest błahostka, bo uciekł nam autobus? Czy skrajnie uważamy, że nie zdążyliśmy i przez to jakaś bliska osoba zmarła? Szukamy różnych tego typu sytuacji.
K: To są zawsze wydarzenia związane z silnymi emocjami.
M: Te wydarzenia zawsze wywołują w nas emocje. Różne emocje, zależnie od tego, jaką mamy konstrukcję psychiczną, jaki mamy system przekonań, jak jesteśmy wyedukowani, jakie sposoby reakcji wynieśliśmy z domu. W związku z tym, jedno wydarzenie może na różne osoby w różny sposób oddziaływać. Jedna osoba w ogóle czegoś nie zauważy, druga tą samą sytuacją będzie się przejmowała.
K: I to te emocje wychodzą w postaci choroby?
M: Mówimy o połkniętych emocjach, nieuzewnętrznionych, bo z różnych przyczyn „nie wolno” nam z kimś szczerze porozmawiać. Mamy problemy ogólne w budowaniu relacji między sobą, w rodzinie, z przyjaciółmi i kiedy trzeba porozmawiać z kimś naprawdę głęboko, nie potrafimy tego zrobić. Totalna Biologia zakłada, że nasza wewnętrzna inteligencja przerzuca te emocje na ciało w postaci choroby. Z drugiej strony patrzy na chorobę jak na sygnał z ciała, który daje znać, żebyśmy przeżyli.
K: A więc choroba pojawia się po to, byśmy zatrzymali się i przez chwilę popatrzyli na to jak funkcjonujemy. Choroba nas ratuje.
M: Choroba to jest sygnał ostrzegawczy, że nasze życie idzie w złą stronę. My w zabieganiu życiowym, nie zwracamy uwagi na sygnały płynące z ciała. Nie uczymy się tego. Jesteśmy zasypywani informacjami typu: Weź sobie lek przeciwbólowy jak Cię głowa boli. My tu mamy leki, to sobie weź i przestanie Cię boleć.
K: Sięgamy po tabletkę przeciwbólową i znowu tłumimy objawy.
M: A ciało cały czas z nami rozmawia, przekazuje nam informacje. My niestety nie jesteśmy na to wyczuleni, nie ma takich przedmiotów w szkole, by zwracać uwagę na te rzeczy. Kiedy zaczynamy odchorowywać, to zwykle słyszymy: Weź się nie pieść, nic ci nie będzie. W którymś momencie ciało włącza bunt i mówi: dosyć! Niestety, czasami choroba wybucha tak mocno, że leżymy i robi się poważny problem.
K: Wróćmy do tarczycy. Jak totalna biologia podchodzi do leczenia tarczycy, jaki ma na to pomysł?
M: Pierwsza rzecz jaką chcę powiedzieć to: my nie leczymy, leczą lekarze. Pomagamy jedynie choremu dojść do zdrowia, żeby zobaczył jak jego dolegliwości i ich przyczyna wygląda z innego punktu widzenia. Oprócz tego, że taka osoba jest pod opieką lekarza, my wprowadzamy dodatkowy element spojrzenia na to, co takiego dzieje się lub działo w jej życiu, co spowodowało taką sytuację zdrowotną.
K: Mówiłeś mi Marku, że tarczyca to tarcza…
M: Tak. To jest następny element – tarczyca to tarcza broniąca nas przed czymś, przed kimś. Wtedy należy poszukać w życiu osoby chorującej, takich sytuacji, w których musiała się bronić, walczyła albo walczy. To jest sytuacja związana z poczuciem zagrożenia. To może być problem w pracy, problemy rodzinne, jakiś zadawniony problem z okresu dzieciństwa. Szukamy takich elementów, przeprowadzamy swoiste śledztwo w tym zakresie. Cofamy się również do historii klanu rodzinnego. Patrzymy jak życie wyglądało w rodzinie. Szukamy, badamy, jakie były zachowania, na co członkowie rodziny chorowali, jakie wyznawali wartości. Tym się zajmuje psychogenealogia. Nowa dziedzina psychologii, dzięki której badając to co się działo w naszej rodzinie, może wiele wyjaśnić z naszego życia. To jest ważny składnik Totalnej Biologii, który ja na pewno stosuję.
Kolejne spostrzeżenie związane z tarczycą dotyczy słowa-klucza: „niesprawiedliwość”. Szukamy w naszym życiu wydarzeń, które można byłoby opisać i scharakteryzować tym słowem. Mogą się za nim kryć potężne emocje wpływające destrukcyjnie na naszą tarczycę. Należy je zgodnie z zasadami Recall Healing wyciągnąć na światło dzienne i przepracować.
K: Marku, to jak zadbać o tę tarczę?
M: Najlepszy sposób zadbania, to być silnym człowiekiem, stojącym mocno na własnych nogach. Mówię o zdrowej sile wewnętrznej, na którą składa się wiele czynników. Chyba najlepszym sposobem jest pójście na dobrą, porządną terapię, na jakieś warsztaty, które nas wzbogacą, dodadzą nam siły. To jest również odnalezienie siły w swojej rodzinie, na ile jest to możliwe. Wyczyszczenie, wyprostowanie w swojej rodzinie niesnasek, kłótni, rodzinnych nieporozumień, począwszy od jeżdżenia po rodzinie, babciach ciociach. Oczywiście należy to robić z wyczuciem, z szacunkiem, włączyć rodzaj pokory, by z naszej strony zrobić takie ruchy, żeby rodzinę skonsolidować. Ustawienia rodzin B. Hellingera są tutaj bardzo pomocne, by włączyć do rodziny osoby wykluczone. To nam daje ogromna siłę, wtedy podejmujemy decyzje, których do tej pory nie byliśmy w stanie podjąć. Jak mamy siłę wewnętrzną, możemy w końcu komuś odmówić i powiedzieć: Nie, ja tego nie zrobię, bo tego jest za dużo, teraz (na przykład) zajmuję się sobą albo swoimi dziećmi. Więcej pracy nie wezmę. Wtedy przestajemy wpadać w pułapki „wyścigu szczurów”. Oczywiście to nie jest praca na tydzień. To dłuższy proces.
K: Można powiedzieć, że to jest niekończąca się historia?
M: Tak, to jest niekończąca się historia. Uczestniczenie w warsztatach, grupach rozwojowych, by żyło nam się coraz bardziej komfortowo, by nauczyć się rozmawiać ze swoją podświadomością, poznać swoje potrzeby. To się pięknie wpisuje w szeroko pojęty rozwój osobisty, rozwój duchowy. Na pewno Recall Healing jest tego elementem. Umysł, duch i ciało – totalna biologia skupia się na tym – co się wydarzyło i jaki to miało na nas wpływ? Jak nasze ciało zareagowało? Głębsza praca, to już praca duchowa, bo nie wystarczy, że zauważymy pewne wydarzenia na poziomie umysłu. Potem trzeba je przepracować na poziomie ducha, emocji i wtedy jest dopiero skutek. Na tym polega świadome uzdrawianie.
K: I wtedy ciało…?
M: Ciało wtedy niesamowicie reaguje. Przywraca mu się równowagę i następuje automatyczne uzdrowienie. Ciało odwdzięcza się nam zdrowiem. Nie ma wyjścia i zdrowieje 🙂
K: Podsumujmy – jest możliwe samouzdrowienie poprzez poszerzanie samoświadomości?
M: Na moim przykładzie mogę powiedzieć, że tak.
K: Na moim też 🙂
Niebawem kolejne wywiady z doktorem Markiem Kulikowskim
Czytam ten wywiad i widzę w nim siebie. Mam zdiagnozowaną nadczynność i wbrew temu co myśli większość osób – choroba ta nie objawia się tylko pod postacią zwiększonej masy ciała. Wszystko funkcjonuje wolniej i jest sporym utrapieniem, ale z tym walczę.
Wiem, że się da… moje BMI jest w normie, ale kosztuje mnie to sporo wyrzeczeń. Nie mniej, cały czas edukuję się w tym zakresie i znam tę chorobę na wylot, dzięki czemu – nie ma ona wpływu na to jak wyglądam. Co innego jeśli chodzi o funkcjonowanie – komfort mniejszy, ale… coś kosztem czegoś.