Był taki czas, kiedy brakowało mi energii do życia. Często zasypiałam, nie zmywając makijażu. Chodziłam smutna, zmęczona i zapomniałam dawno, co to radość.
Był taki czas, kiedy na pytanie: – Jak się czujesz?
Odpowiadałam: – Jak indyjski słoń.
*
Indyjski słoń, przykryty ozdobnym, barwnym dywanem ze złotymi frędzlami. A na tym dywanie caaaały świat. Rosną na nim palmy, stoją domy, bawią się dzieci, dorośli na leżakach wygrzewają się w słońcu. Są na nim zwierzęta, tryska błękitem fontanna. A słoń stoi z opuszczoną trąbą. Stoi na czterech potężnych nogach. Smutny, zmęczony, ale stoi. Pogodzony ze swoim losem biedak, dźwigający na grzbiecie cały świat. Nawet nie zauważył, kiedy Ci wszyscy ludzie wskoczyli na jego plecy i ugościli się na nich wygodnie.
A on stoi i w pewnym momencie przypomina sobie, jak sam, ochoczo, wyciągał trąbę, by dzieci mogły się na niego wspiąć, by dorośli mogli tam wejść, wraz z leżakami, parasolkami. A potem… (już nie pamięta nawet, kiedy to się stało) wybudowali sobie szałasy, zasadzili palmy, by dawały cień. Tego już nie zauważył.
I w tej właśnie chwili uświadamia sobie, że to on ich tam zaprosił, wziął na siebie tak wiele. Zapytacie, dlaczego tak się stało? Czym kierował się słoń?
To proste. Miłością. Kochał ich wszystkich. Czuł się silny i chciał im pomóc. Oni też go kochali. On był przekonany, że kiedy kogoś kochamy, to oczywiste jest, że chcemy pomagać. I pewnie tak jest.
Pytanie tylko, czy aby nie za wiele? Pytanie tylko, czy aby słoń, pamiętając o wszystkich, nie zapomniał o sobie?
*
Uświadomiłam sobie, że ja nie chcę być już dłużej tym słoniem. Ja nie jestem słoniem!!! A moje życie i życie moich bliskich to nie obrazek na porcelanowej filiżance.
- Firma „Moje życie”, którą zarządzam, ma inne cele! – wykrzyknęłam.
- Celem mojej firmy jest dobre, radosne życie itd., itp.
Jeśli czujesz bądź czułaś się podobnie, to wiesz, o czym mówię. Jeśli celem firmy „Twoje życie” nie jest chodzenie smutną, zmęczoną, szarą i przytłoczoną sprawami, zadaj sobie pytania:
Czy aby sprawy, które biorę na siebie, są na pewno moje?
Jeśli nie, to po czyjej stronie leży odpowiedzialność za nie? – np. kto jest odpowiedzialny za odrobione lekcje Twojego dziecka? Ty czy ono?
Czy aby sama nie wyciągam ręki po to, by załatwić czyjeś zadania, tylko dlatego, że nie mam zaufania, boję się, że ktoś to zaniedba (np. mąż, syn, brat, matka)? – myślisz, że ojciec nie zadba o chore dziecko ? A może nie dajesz mu na to szansy?
A może jestem osobą, która uważa, że nikt tak dobrze nie zrobi czegoś, jak ja sama? np. czy na pewno Twój mąż nie potrafi dopilnować terminu opłaty za prąd?
A może jestem nadopiekuńcza i chcę uchronić bliskich, przed przykrymi konsekwencjami? np. – czy aby zaniedbanie, przez dorosłego syna, złożenia rocznego rozliczenia przed urzędem skarbowym jest Twoją sprawą?
W końcu, czy aby nie mam potrzeby nadmiernej kontroli?
Zadaj sobie powyższe pytania. Być może, że pojawią się kolejne. Możesz je zapisać. Zapisz sobie też odpowiedzi.
Ćwiczenie: Stań przed lustrem. Popatrz na odbicie. CZY JESTEŚ INDYJSKIM SŁONIEM? Mnie się wydaje, że nie jesteś. Widzę w Tobie kobietę. Ale dopuszczam, że mogę się mylić.
Praca domowa: Czy wiesz, co to jest DELEGOWANIE UPRAWNIEŃ ? O tym na kolejnej lekcji.
Wysyłam serdeczności.
Kasia Borowska, której zdarzyło się być słoniem 🙂
PS W końcu siebie samej też kiedy nie rozpoznałam…
Zostaw odpowiedź