I: Chyba nie…
K: Ktoś tego pilnuje?
I: Oczywiście. Wiesz, miałam też informacje zwrotne z branży prawniczej. Pani adwokat, którą poznałam, prześliczna blondynka, mądra, fajna babeczka, myślała, że jestem z wykształcenia prawnikiem. Ja na ulicy spotykam się z tym, że ludzie mnie proszą o porady prawne.
K: Artur Barciś opowiadał mi, że podszedł do niego lekko wstawiony mężczyzna, już wtedy było „Ranczo” na ekranach i powiedział: Norek, ale się z Ciebie szuja zrobiła!
I: Ja poszłam robić zakupy i nagle słyszę: Pani Mecenas jak dobrze, że panią widzę! Dostałam pismo z ZUSu. Widziałam, że już nie ma co tłumaczyć, więc powiedziałam: Wie pani co, ale ja jestem od spraw rodzinnych.
K: Mogłabyś być prawniczką?
I: Pomyślałam sobie, że tak. Nie jest to łatwy zawód, niesamowicie dużo trzeba pamiętać. Natomiast na pewno jest on bardzo wciągający. Mogłabym bronić innych ludzi.
K: Nowy ukochany Leny ma na imię Maciek. On jest od niej młodszy?
I: Jest młodszy. To jest miłość sprzed lat. Kiedyś byli razem, ich drogi rozeszły się, a teraz on jest nauczycielem jej syna.
K: I co? Będzie happy end?
I: Nie wiem. W drugim sezonie Maciek wprowadza się do Leny. Wcześniej wyjechał do Stanów, ale dla niej porzuca Stany. Jeszcze pojawia się teściowa, która wprowadza się do niej. I pani Krysia, też ma z nimi zamieszkać.
K: Istna karuzela.
I: Drugi sezon rozpoczyna się takim zdaniem: Nareszcie spokój z byłym, poukładane relacje i nareszcie znalazł kobietę, która do niego pasuje.
Nie chciałabym się przekonać jak to jest, być wymienioną na nowszy model. Niektórzy mężczyźni przechodzą taki etap, że szukają młodszych kobiet. Widziałam kiedyś taki obrazek… Dwoje staruszków trzymający się za ręce, którzy ponad pięćdziesiąt lat przeżyli razem. Zapytani o receptę na szczęście odpowiedzieli: Jesteśmy z tych czasów, kiedy jak się coś zepsuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało.
K: Praca nad relacją.
I: Myślę, że to jest kwestia samoświadomości. Czas ucieka, tego nie zatrzymamy, choćbyśmy sobie nie wiem ile botoksu wstrzyknęły. Najlepszą rzeczą jest akceptacja tego. Pani Beata Tyszkiewicz jest wielką damą i ma wielką klasę. Kiedyś czytałam wywiad z nią, w którym poruszała ten temat, żeby z godnością i akceptacją przyjmować to, że czas idzie do przodu.
K: I na naszych twarzach też to widać.
I: Wierzę też w coś takiego, że jeżeli człowiek ma w sobie wewnętrzną pogodę ducha ona emanuje na zewnątrz. To widać na twarzy. Bywają mężczyźni, którzy nie potrafią sobie poradzić z przemijaniem widocznym u siebie i partnerek. Szukają wtedy młodszych kobiet. Być może to upraszczam, może to jest bardziej skomplikowane. Nie przechodziłam nigdy przez to i mam nadzieję, że nie będę przechodzić.
K: Odrzucona dla młodszej…
I: To jest kilkakrotnie poruszane w serialu, bo Żanetka robi przytyki mecenas. Lena mówi: Daj spokój, Jurek Cię kocha, spójrz na mnie i na siebie, jak myślisz, którą z nas kocha? Na co Żaneta: No oczywiście, że mnie, przecież jestem młodsza. Daj spokój, to logiczne.
K: W którymś odcinku miałam wrażenie, że on wciąż kocha Lenę.
I: Tak to było prowadzone. Poza tym, my prywatnie bardzo się lubimy, więc Piotr mówił, że to nie będzie trudne, że kocha mnie nadal. Jego bohater sam do końca nie może się zdecydować. Myślę też, że to jest tak, że ludzie z którymi byliśmy blisko, którzy byli naszymi partnerami, są rodzicami naszych dzieci, zawsze będą ważni dla nas.
K: Zawsze w sercu i w dzieciach.
I: Oni są już w klanie. Nawet jeśli nastąpiła sytuacja, że ludzie nie mogą się dogadać, to skoro są dzieci, musiały być jakieś piękne momenty między nimi. I już nigdy nie będą obcymi osobami.
K: Myślę, że z tego powodu partnerzy po rozstaniu nie odzywają się do siebie latami, bo to zbyt trudne przyznać, że były partner nadal jest ważny.
I: Dokładnie. Łatwiej jest pewien etap zamknąć w swoim życiu. Natomiast jeśli są dzieci, ten etap nigdy nie jest zamknięty. Zawsze jest furtka. Jesteśmy rodzicami, potem dziadkami, pradziadkami. Wiem, bo znam takie osoby. Kobiety mają partnera, który ma dzieci z innego związku i to zawsze jest problem, bo tamte dzieci zawsze będą pierwsze w jego życiu. Naturalne prawa.
K: Iza, grasz jeszcze jedną Lenę…
I: … Mar-Lenę. (O Marlenie w wykonaniu Izy, czytaj tu) Tak, to chyba moje przeznaczenie!
K: Dziękuję Ci za rozmowę.
I: Dziękuję.
IZABELLA BĘDZIE Z NAMI NA MAJOWYM BABSKIM CZWARTKU!
Zostaw odpowiedź