– Jesteś zmęczony mój Joe. Odpocznij. Już po wszystkim. – Patrzył na mnie łagodnie. Moje oczy już nie miały siły płakać, tak jak ona nie miała już siły walczyć. Patrzyłem na jej spokojną, zastygłą twarz. Nie mogłem nic zrobić.
– Mistrzu, czy ona już nie cierpi?
– Już po wszystkim mój Joe – powtórzył – Twoje życie trwa dalej. Nie zatrzymasz tych, którzy chcą odejść. Mimo bólu, odwróć się i odejdź. Twoje życie trwa dalej.
– Dlaczego Mistrzu? Dlaczego na tak krótką chwilę dana mi była ta miłość?
– Nie pytaj dlaczego Joe. Pochyl głowę i podziękuj za to, że Cię nią obdarowała. Każda relacja kiedyś się kończy. I zawsze wobec tego końca pozostajemy bezradni… – zamilkł na chwilę. Popatrzył ponad wzgórza. Jego wzrok sięgał daleko ponad nie. – Kiedyś do niej dołączysz. Jeszcze nie teraz. Teraz żyj najpiękniej jak będziesz potrafił – potem spojrzał w moje oczy…głęboko. – I nam kiedyś przyjdzie się rozstać. Wtedy odprowadzę Cię do portu Joe.
Szliśmy przed siebie, oddalając się od niej coraz bardziej. Ja jednak miałem przeświadczenie, że ona jest tuż obok i głaszcze moje włosy delikatnym wiatrem od strony wzgórza.
*
– Za każdym razem zaczynamy żyć od nowa. Kiedy odchodzi ukochana osoba, nie zatrzymacie jej.
– Można próbować profesorze, walczyć!
– Jeśli ktoś podjął decyzję o odejściu, cokolwiek byście nie robili, pozostajecie bezradni. Jedyne co możecie zrobić, to podziękować za wszystko co miłość wniosła w Wasze życie i tak wzbogaceni, również w to co bolesne, ruszyć dalej.
Spojrzeli na mnie. Zapadła cisza…długa cisza – Kiedyś nasza relacja też dobiegnie końca. Być może, ktoś z Was będzie stał tu, na katedrze i mówił do swoich studentów. I nam kiedyś przyjdzie się rozstać. Pamiętacie? Życie jest…
– Otwartym oceanem Profesorze – dokończyli za mnie.
– Pamiętajcie każdego dnia…
Waszym obowiązkiem jest ponieść życie dalej, mimo wszystko, życie trwa dalej.
Zostaw odpowiedź