Kobiety z plemienia Mursi od wieków samookaleczają się w nietypowy sposób. W wieku 14-16 lat matka lubi inna kobieta z wioski wycina dziewczynie dolną wargę.
Początkowo w ranę wsadza się gałązki, a gdy warga się zagoi, zaczyna się rozpychać ją do jak największych rozmiarów przez gliniane bądź drewniane krążki. Zabieg jest bardzo bolesny i, niestety, długo się goi. Końcowy efekt otrzymywany jest mniej więcej po roku. Do tej pory dziewczynki muszą męczyć się z okropnym bólem. Dodatkowo, poddając się takiemu działaniu, należy usunąć dwie dolne jedynki, gdyż utrudniają one utrzymanie krążka w pozycji poziomej.
Dlaczego kobiety zadają sobie tyle bólu i cierpienia?
Odpowiedzi jest wiele. Jedna z nich mówi, że tarcza jest dla nich jak amulet, chroni je przed demonami i duchami. Inna, że oszpecają się, aby odstraszyć od siebie handlarzy ludźmi i nie trafić do sprzedaży. Niektórzy mówią, że koło jest symbolem ich wartości. Im większe, tym mężczyzna musi dać jej rodzinie więcej krów, w ramach zapłaty za małżeństwo. Do dziś nie wiadomo, dlaczego decydują się na takie okaleczanie.
Jak to jest w dzisiejszych czasach?
Początkowo była to jedynie tradycja. Dziś, znany jako nietknięty współczesnym światem lud Mursi, zarabia na swoim wyjątkowym wizerunku. Pieniądze, które otrzymują za zdjęcia kobiet lub za same gliniane talerzyki, przeznaczają na zakup soli, zboża czy też broni.
Pisała dla Was: Klaudia Sadownik
Są różne dziwności tego świata. A to jedno z nich. Brrr….