Strasznie się uśmiałam czytając wyznanie o RUKOLI w zębach. Mam nadzieję, ze mój list też zostanie wybrany!
Moja historia jest chyba jeszcze bardziej żenująca. Chociaż sceneria ta sama – restauracja. Byłam na romantycznej kolacji z facetem, z mojej pracy, na którego od dłuższego czasu „polowałam”. Więc gdy wreszcie udało mi się z nim umówić i zorganizować to jeszcze tak, że to on mnie zaprosił, nie mogłam wytrzymać z radości!
Wiedziałam jednak – muszę wyglądać świetnie! Wpadłam w wir szaleńczych przygotowań. Fryzjerka – pomalować odrosty i podciąć zniszczone końcówki, kosmetyczka – manicure, pedicure, depilacja. I solarium na 5 minut -dla delikatnego kolorytu.
I co? Oczywiście nic nie było widać! Więc jeszcze 5, 5… i jeszcze 5… i w końcu 20. W efekcie zamiast zostać posiadaczką delikatnej opalenizny, zostałam burakiem.
Łatwo było się domyślić gdzie byłam bo jakby tego było mało, nie podpięłam grzywki. Więc wszystko prócz czoła wyglądało jak wyglądało – bardziej czerwono niż brąz.
Pytanie: iść na randkę czy nie? Czerwona jak burak od paznokci po same włosy. Jak nie pójdę i tak mnie taką zobaczy w pracy! Chyba, że wezmę zwolnienie, ale już wykorzystane. I myślę: raz się żyje. Więc poszłam na tę randkę mimo, że wyglądałam jakbym z pieca wyszła.
Niestety okazał się czuły na naturalne piękno. Wypił herbatę i wyszedł pod byle pretekstem. A ja przez 2 miesiące w pracy omijałam go szerokim łukiem!
Zostaw odpowiedź