Bum „Greya” miał duży wpływ na podejście do seksu w naszym społeczeństwie?
Może nie tyle do seksu, co do pewnego rodzaju eksperymentów i fantazji. Z jednej strony czuję pewną wdzięczność do tej książki. Dzięki niej temat „hardseksu” przestał być tabu. Z drugiej strony wiele jest w niej przekłamań w tym temacie. Pokazuje stereotypy i spłyca wachlarz możliwości do wizji dominującego faceta, których nie brakuje w naszej kulturze.
Jeśli celem książki miało być otwarcie czytelników na nowe możliwości seksualne to myślę, że można uznać to za sukces. Natomiast dla mnie minusem jest powołanie się w niej na zjawisko BDSM i spłycenie całej jego istoty. W moim odczuciu w książce za mało„przemocowo” pokazany jest świat erotyki BDSM. Ale dobrze, że ludzie zaczęli eksperymentować, otwierać się, rozmawiać. Istotą tego zjawiska jest komunikacja, uważność na potrzeby i szanowanie granic drugiej osoby. Zawsze jestem pod wrażeniem tych umiejętności wśród par żyjących w taki sposób. W tzw. „waniliowych” związkach niekiedy tego brakuje.
W erotyce polegającej na dominacji i uległości, nie da się funkcjonować bez odpowiedniej komunikacji. I to jeden z powodów, dla których tak lubię ten temat. Przecież, żeby oddać komuś całkowitą kontrolę nad sobą i swoim ciałem, naprawdę trzeba zaufać. A tę umiejętność buduje się wyłącznie na szczerej komunikacji.
Warto wiedzieć, że w naszym społeczeństwie jest dość prężnie działające środowisko BDSM. W Polsce jest dużo „imprez” związanych z takim rodzajem erotyki. Wiele się dzieje w tym temacie.
Osobiście odniosłam wrażenie, że kobiety zaczęły poszukiwać swojego „Greya”. Mężczyźni hejtują książkę i film – może tak naprawdę boją się być takim „Greyem”?
Ja bym postać „Greya” niekoniecznie utożsamiała tylko z mężczyzną. Znam bardzo dużo uległych mężczyzn i wiele dominujących kobiet, które są „Greyem” w spódnicy. Gdy myślę o książce, to myślę o BDSM bez podziału na płeć.
Faktem jest, że spora część osób dopiero sprawdza, która strona jest ich rolą, dominująca czy uległa i w jakim zakresie. Są też osoby, które są tzw. „switchami”. Przechodzą z jednej roli do drugiej. Mogą być dominujące, a za chwilę uległe. Jest też pytanie czy to jest kwestia tylko zabawy i urozmaicenia. Dzisiaj się ubiorę w latex, wyskoczę z pejczykiem i kajdankami, zabawimy się i na tym koniec. Czy może jednak to jedyna droga do zaspokojenia seksualnego ludzi, którzy mają takie stałe preferencje.
Prawda jest taka, że w naszym patriarchalnym społeczeństwie nie wypada mężczyźnie przyznać się do bycia uległym. Z drugiej strony, część mężczyzn, którzy określają się jako samce alfa boją się, że nie sprostają tego rodzaju dominacji. Istnieje cienka granica między zabawą a przemocą…
Jest też takie przekonanie, że kobiecie nie wypada inicjować tego typu erotyki. Przychodzą do mnie klientki, szukające swojego „Greya”. Jednak z czasem, gdy się zagłębią w temat BDSM, okazuje się, że ich to nie kręci.
Taki rodzaj seksu może być chęcią odreagowania dla kogoś kto np. piastuje wysokie stanowisko i na co dzień musi wykazać się dużą odpowiedzialnością w pracy. Może wtedy mieć fantazje polegające na oddaniu kontroli.
To oczywiście duże uproszczenie, ale ile osób tyle historii i punktów widzenia tego tematu.
Moja obserwacja jest taka, że w środowisku jest wielu uległych facetów a dużo więcej dominujących kobiet. I dobrze, że kobiety odkrywają w sobie dominującą naturę, bo mają w czym wybierać.
fot. Joanna Mieczkowska
Więc to faceci szukają swojej Greyanki, haha!
Greyanki, hmm… Haha, tak szukają tej swojej „dominy”.
Co jeszcze jest dobry pomysłem na urozmaicenie w seksie? Może zakupy w sex-shopie?
Zostaw odpowiedź