Teraz leżała. Zwinięta w kłębek niczym embrion w łonie matki. Łzy płynęły jej po policzkach. W brzuchu wulkaniczna lawa. W głowie tysiące myśli. I lęk.
Napisała do Niego:
– Czuję się jak mała dziewczynka. Zagubiona, bezradna. Nie wiem, co robić. Nie mogę funkcjonować. Boję się, że Cię stracę. Mam poczucie bezsensu. Bezsensu drogi, jaką pokonałam. Wróciłam na START.
Odpisał:
– I jak Cię nie kochać? Wkurzasz mnie i fascynujesz. Poza tym mam podobnie. Często wraca bezsens tego, co już zrobiłem. Często mam wrażenie, że wracam na START.
Ona:
– Boję się, że nie wytrzymasz moich napadów lęku. Kiedy się boję, uciekam.
On:
– Dogonię Cię i zatrzymam.
Ona:
– A Ty? Czego Ty się boisz?
Odpisał:
– Boję się, że na mnie nie zaczekasz. Boję się, że będziesz chciała układać sobie życie beze mnie.
Ona:
– Proszę, kiedy będę uciekała, zatrzymaj mnie. Nie daj mi odjeść. Potrzebuję, byś mnie zatrzymał.
On:
– Zatrzymam Cię i przytulę. A Ty nigdy nie pozostawiaj mnie bez odpowiedzi, proszę.
Ona:
– Jak to?
On:
– Kiedy pytam Cię o coś, nie pozostawiaj mnie bez odpowiedzi. Wtedy boję się, że Cię straciłem. Kocham Cię z twoimi lękami i ucieczkami.
Ona:
– Kocham Cię, bo mnie zatrzymujesz.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość neurotyków jest… miłością.
Zostaw odpowiedź