Zapewne każdemu z nas zdarzało się rozmawiać ze sobą, śmiać się z samego siebie lub też krytykować bądź przyznawać rację swojemu wewnętrznemu doradcy, który siedzi gdzieś z tyłu naszej głowy. W takich chwilach odnosimy wrażenie, że nasze ciała zamieszkują dwie istoty – ta dobra i ta zła.
Prawda jest taka, że w każdym z nas pomieszkuje taki pan Hyde, który czasem uzyskuje przewagę nad drem Jekyllem i wpędza nas w niezłe tarapaty. Kiedy już do nich dochodzi, doskonale zdajemy sobie sprawę, że to po prostu my sami jesteśmy sprawcami naszych problemów, bo zarówno ta dobra, jak i zła strona naszej natury, składają się w jedną całość, tworząc fundament naszej osobowości.
Zaznajomimy Was z historią Ewy White – kobiety, której ciało zamieszkiwały dwadzieścia dwie zupełnie odmienne od siebie jaźnie.
Dziewczynka, która nigdy nie była sama
Ewa White była tak naprawdę jedną z wielu osobowości kobiety, która przyszła na świat jako Christine Costner Sizemore, 4 kwietnia 1927 roku w Edgefield w Południowej Karolinie. Już we wczesnych latach swojego dzieciństwa Christine zdradzała niepokojące objawy, świadczące o jej zaburzeniach natury psychicznej, a mianowicie, zaczęła opowiadać swoim szkolnym koleżankom o ,,dziewczynkach”, które zamieszkiwały jej umysł. Chris mówiła o nich tak, jak o postaciach, które rzeczywiście istniały i kontaktowały się z nią.
Widząc reakcje swoich koleżanek, które często ją wyśmiewały i posądzały o konfabulację, Christine szybko zorientowała się, że jest inna od większości uczniów uczęszczających z nią na zajęcia. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ ,,dziewczynki” – pozostałe osobowości, które wypełniały Christine – zaczęły nad nią dominować.
Często dopuszczały się czynów, z których jej ,,prawdziwe ja” nie zdawało sobie sprawy, a którym sama Chris uparcie zaprzeczała, krzycząc, że to nie ona jest winna, tylko ,,dziewczynki”. Nikt jej oczywiście nie wierzył i Christine szybko stała się wyrzutkiem, z którym nie chciano mieć do czynienia.
Narodziny Ewy Black
Christine zdecydowała zgłosić się o pomoc do psychiatry dopiero po ukończeniu dwudziestego czwartego roku życia. Zmusiły ją do tego dwie okoliczności: nieznośne bóle głowy, prowadzące do chwilowej utraty przytomności, a także zdarzenie, w którym o mały włos nie udusiła własnej córki.
Na początku lekarze uważali, że Christine cierpiała na nietypową schizofrenię, która objawiała się rozdwojeniem osobowości. Przyjęli ją do szpitala i zalecili terapię elektrowstrząsową, ale w tym momencie pojawiła się Ewa Black – jedna z wielu jaźni Christine, która z powrotem spakowała swoje rzeczy i wychodząc powiedziała:
,,Nie ma mowy o rażeniu prądem”.
W kolejnym okresie terapii lekarz prowadzący ze zdumieniem obserwował, jak Ewa White, jego łagodna, nieśmiała pacjentka, nagle przeradza się w zupełnie inną osobę. Przymykała powieki, przyciskała dłonie do skroni, jakby poczuła gwałtowny ból. Następnie otwierała szeroko oczy i uśmiechała się beztrosko. ,,Odezwała się dźwięcznym, nieznajomym głosem” – relacjonował psychiatra:
-Cześć doktorku! Nie uważasz, że biedaczka ma kłopoty? Może byś mnie poczęstował papierosem?
-Kim jest ona?
-Ona? Ewa White, oczywiście. Twoja wiecznie cierpiąca, świętoszkowata, mała pacjentka.
-W takim razie, kim jesteś ty?
-Jak to, kim? Jestem Ewa Black!
Ewa White i Ewa Black, to dwie z wielu osobowości, które ujawniły się u Christine. Choć łącznie było ich 22, jednocześnie współistniały tylko trzy. Kiedy ,,umierały”, ich miejsce zajmowała kolejna trójka. Niektóre z nich, przeczuwając swój koniec, pisały nawet listy pożegnalne i testamenty.
,,Jestem Ewą”
Pod koniec długotrwałego leczenia, ujawniła się Chris Sizemore – ostatnia z 22 osobowości. Swoją niezwykłą historię Christine opisała w książce ,,Jestem Ewą”, w której wyjaśniła, że istnienie jej licznych osobowości było ,,osobliwym mechanizmem obronnym, pozwalającym radzić sobie z rzeczywistością.
Dzięki niemu Chris Sizemore przekształcała się w inne osoby. Potrafiły one zwalczać trudności, z którymi ona sama nie dawała sobie rady”. Większość psychiatrów zgodziła się z tą oceną przyczyn dziwnego zjawiska. Choroba tego typu jest zwana zaburzeniem dysocjacyjnym. W jej przebiegu, jaźń pacjenta, w sposób nieuświadomiony, rozszczepia się na wiele osobowości…
Pisała dla Was: Arletta Wal
Zostaw odpowiedź