Chłopiec stał nieruchomo. Jego oczy stawały się coraz większe z przerażenia. Serduszko biło tak mocno, że zdawało się zagłuszać krzyki dochodzące z sąsiedniego pokoju. Zacisnął pięcioletnie piąstki. Wtedy pierwszy raz poczuł uczucie ciężaru, jakby miał kamień w żołądku. Tego dnia postanowił, że kiedy będzie dorosły, zostanie bohaterem. Uratuje mamę i tatę.
*
Bezradność, bezsilność. Nic nie mógł zrobić. Oni byli duzi. W jego świecie to oni byli BOGAMI. To oni byli mądrzy. To oni byli ważni. A On był taki mały… bezbronny i bezradny. Nie mógł nic zrobić. Paraliżował go lęk.
Po raz pierwszy poczuł się winny.
*
Dziewczynka w białej sukience. Stała ze starą fotografią w ręku. Patrzyła na młodego mężczyznę, który trzymał w ramionach niemowlę. „Jak go rozpoznam? Tylu ludzi będzie w kościele. Mama wysłała zaproszenie. Czy przyjdzie ? Jak go poznam?” Nie znała jego zapachu, siły muskularnych ramion chroniących maleństwo. Był dla niej BOGIEM.
*
W majowy, słoneczny dzień on nie przyszedł do kościoła. U fotografa była z mamą i chrzestnym. Bezradność. Bezsilność. Nic nie mogła zrobić.
Była niewystarczająco dobra, dlatego ON nie przyszedł.
Poczuła się winna.
*
BOGOWIE zajęci awanturą w pokoju obok. Nazajutrz nie poruszali tematu. Znowu zapanował spokój.
BÓG zawiózł syna do przedszkola. Miał nadzieję, że mały spał. Było mu wstyd. „Lepiej nic nie mówić. Przemilczeć. Mały jest mały. Nic nie rozumie.”
Chciał być mądrym ojcem swojego syna. Nie wyszło. Poczuł się winny.
*
Otworzył zaproszenie. Rozpoznał jej pismo. 10. maja 1987 roku, o godzinie 12.00, w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Ania pierwszy raz przyjmie sakrament eucharystii. I dopisek dziecięca rączką Zapraszam Cię tatusiu.
Poczuł złość, zazdrość. Złość na matkę Ani. Odeszła.
Nie miał odwagi spotkać się z nią. Nie chciał czuć zakradającego się poczucia winy wobec małej. Pojechał z kolegami na ryby.
**
Bohater. Nie uratował rodziców. Czuł się winny.
Niewystarczająco dobra, by tata przyjechał na jej komunię. Czuła się winna.
*
Poczucie winy, to nie to samo co wina.
Zostaw odpowiedź