Kiedy skończyła dwa lata, odszedł. Nie wiedziała jak wygląda. Patrzyła na zdjęcie młodego, muskularnego mężczyzny pochylonego nad niemowlęciem trzymanym w ramionach, ale nie pamiętała siły tych ramion.
Nie zapamiętała dźwięku głosu. Wiedziała tylko, że ucieszył się, kiedy usłyszał, że ma córkę. Wiedziała tylko, że ma tatę. I gdzieś tam on jest.
*
Tuż po jej dziewiątych urodzinach, przyjechał na jej komunię. Patrzyła na mężczyznę, którego zapachu nie znała. Obok niego stała kobieta i dwóch chłopców.
Nie przytulił jej. Obcy człowiek. Nie pobiegła w jego ramiona. Obcy człowiek. Pochylił się nad nią i zawiesił jej na szyi złoty łańcuszek z medalikiem.
Na medaliku napis: W dniu Św. Komunii – ojciec.
Nie został na przyjęciu komunijnym. Powiedział, że jedzie jeszcze na komunię siostrzenicy swojej żony. Poczuła, że nic dla niego nie znaczy. Pomyślała, że inna dziewczynka jest dla niego ważniejsza.
*
Kiedy skończyła 16 lat, była na niego już tak bardzo zła, że pozwała go do sądu o alimenty.
Bała się powiedzieć Tato, chce czuć, że mnie kochasz. Potrzebuję wiedzieć, że jestem dla Ciebie ważna. Tato przytul mnie. Tato to ja, twoja córka. Twoje pierworodne dziecko. Tato kocham Cię.
Wściekł się. Powiedział, że jest taka sama jak matka. Wynajął adwokata.
A ona tylko chciała, by ją kochał. Łatwiej było pozwać go o alimenty, niż narazić się na odrzucenie. Bo gdyby mu powiedziała, że potrzebuje, by ją przytulił, a on nie odpowiedziałby na to…Bała się poczuć kolejny raz nieważna. Zaatakowała. Lepiej walczyć, niż poczuć się niczym. Niczym ważnym, jak wtedy w dniu Pierwszej Komunii Świętej.
*
Po maturze, kiedy skończyła 19 lat, wyszła za mąż. Wysłała mu zaproszenie. Nie przyszedł.
*
W wieku 31 lat zaprosiła go telefonicznie na komunię córki. Nie przyszedł. Wtedy postanowiła, że już nigdy nie będzie go prosiła.
*
Rok później odeszła od męża. Nie było go przy niej, kiedy została bez grosza z dwójką dzieci.
*
Kiedy skończyła 39 lat, jej syn zapytał o dziadka. Pokazała mu rodzinne groby przodków.
*
W 40 urodziny uświadomiła sobie, że jego nieobecność zdeterminowała jej życie.
*
Pewnego dnia siedziała z mamą i babcią przy stole. Wstała. Pojechała do jego firmy. Zdobyła telefon. Zadzwoniła z samochodu.
– Tato, to ja. Chciałabym się z Tobą zobaczyć.
– Przyjeżdżaj. Czekam na Ciebie.
I płakała. On stał.
-Tato, no przytul mnie.
Przytulił ją. Niezgrabnie, sztywno. Potem powiedział, że chciałby nadrobić stracony czas.
*
31 lat dojrzewali obydwoje do tego, by ona powiedziała Tato przytul mnie. 31 lat czekali, by on otworzył na powrót ramiona, które tak silnie trzymały na szarej fotografii niemowlę.
Kiedy jesteśmy gotowi, dostajemy to, czego tak bardzo potrzebujemy.
Czasami trzeba czasu, dużo czasu. Ważne, by wierzyć, że przyjdzie do nas miłość. Miłość drogę zna.
Nie bój się kochać i mówić o tym. Po co aż tyle czasu…
Zostaw odpowiedź