Kaja też zdradziła męża. Co nią kierowało? Dlaczego od niego odeszła? Przeczytajcie!
Droga Redakcjo oraz Drogie Czytelniczki! A zwłaszcza O.
Ja też zdradziłam. Zdradzałam. Byłam mężatką – co prawda niezbyt szczęśliwą, ale tam skąd pochodzę rozwód to coś nie do pomyślenia. Więc mimo, iż mój mąż pił i bił, ja trwałam przy nim wiernie. Tak mnie nauczono. Tak mi kazano. Wierzyłam, że to dobre. Siniaki pudrowałam, męża usprawiedliwiałam, sąsiadom mydliłam oczy.
To zaczęło się niedługo po ślubie… Naiwnie wierzyłam, że go zmienię.
Rok po ślubie na świat przyszedł nasz syn – mąż opijał to dwa tygodnie. Bardzo się cieszył. Na spacerze wykrzykiwał: To mój syn! Patrzcie to mój syn! Mam syna!
Dbał o mnie kiedy nie pił. Jednak te chwile trzeźwe były coraz rzadziej. Płakałam, błagałam. Miał dość mego gadania – uciszał mnie pięścią. Nie miałam wątpliwości- wiedziałam, ze muszę odejść. Z mojej pensji jednak nie utrzymałabym syna i siebie.
I wtedy spotkałam jego. Starszy 10 lat, stateczny, odpowiedzialny, TRZEŹWY. DOBRY. Czuły. Między mną, a mężem były zbliżenia już tylko agresywne, po alkoholu, zwierzęce.
Zdradziłam go z tym mężczyzną. Dawał mi ciepło, bezpieczeństwo, spokój. Nie zakochałam się. Poczułam dobra, którego tak potrzebowałam. Odeszłam pewnej nocy. Z dzieckiem i jedną tylko walizką. Jestem z tym mężczyzną już 5 lat. Wiem, że mój mąż żyje, że wciąż pije. Nie dał mi rozwodu. Żyję na tak zwaną „kocią łapę”. W mojej okolicy nazywają mnie: kur**. Bo zostawiłam męża i odeszłam do kochanka. Trudno. Ludzi nie uciszę.
Mam dobry dom, dobrego mężczyznę u boku, ciepło, dostatek, a mój syn nie musi znosić piekła agresji.
Kaja (imię bohaterki zostało zmienione)
Piszcie do nas na adres: redakcja@tebaby.pl
Przykro się to czyta…dobrze, że już wszystko ok.