-Jakie były reakcje znajomych na to, co robisz? Uważali to za jakąś fanaberię czy wręcz przeciwnie, dopingowali Cię, zagrzewali do boju, czytali, komentowali?

Pierwsze reakcje były różne. Przeważały te pozytywne, które mobilizowały do dalszej pracy. Niestety, były też takie, które mnie krzywdziły. Największym piętnem odbiły się na mnie opinie i szyderstwa rówieśników ze szkoły średniej, do której wtedy uczęszczałam. Byłam wyśmiewana i poniżana. A wszystko przez to, że odważyłam się robić swoje.

Ten czas już minął, ale niesmak pozostał. Mogłam wtedy liczyć na wsparcie rodziny i znajomych, bez którego nie poradziłabym sobie. Trzeba jednak pamiętać, że każde doświadczenie czegoś nas uczy. Wszystko dzieje się po coś. I właśnie m.in. te wydarzenia umocniły mnie w tym, że warto robić swoje. Pasja daje siłę. Warto o tym pamiętać.

Fot. Renata Wawryszewicz

-Dziennikarstwo to chyba taka fajna przygoda, która może mieć wiele aspektów. Co najbardziej podoba Ci się w tym podoba?

-Wszystko! (śmiech) Tak serio, najbardziej chyba podoba mi się fakt, że moja pasja daje mi niecodzienną szansę obcowania twarzą w twarz z osobami, które dla wielu są znane tylko z ekranu. A ja, kiedy wchodzę na wywiad, mam szansę odczuć, że właśnie rozmawiam z kimś, kogo szczególnie podziwiam. Są rozmowy, podczas których odczuwam to szczególnie. Tak było np. rok temu, kiedy rozmawiałam z Panią Stanisławą Celińską, którą cenię i podziwiam we wszystkich aspektach jej działalności zawodowej. Spotkanie z nią i miłe słowa, które wtedy usłyszałam, zostaną ze mną na długo.

-Proces przygotowywania wywiadu może być trudny. Powiedz, jak zbierasz informacje o swoich rozmówcach, tak aby finalny efekt wywiadu był zadowalający?

-Wszystko zależy od tego, z kim mam porozmawiać. Przeglądam najświeższe informacje o rozmówcy, przesłuchuję materiały dostępne w sieci. Oglądam filmy, w których się pojawia, a po obejrzeniu wnikliwie je analizuję. Najwięcej frajdy sprawia mi, kiedy przygotowanie do rozmowy „zmusza mnie” do przeczytania jakiejś książki. To dla mnie raj, bo jestem nałogowym czytaczem, o czym można się przekonać, przeglądając choćby mój profil na Instagramie (mariola_morcinkova_official), na którym często pokazuję, co czytam.

Nie mam jednak przepisu na „proces twórczy” powstania wywiadu. Moje podejście do rozmówcy jest za każdym razem indywidualne, staram się, by pytania były zaskakujące, a nie takie, które zadaje każdy. Mam jednak jedną zasadę, której przestrzegam. Nie poruszam tematów prywatnych. Wiele osób uważa to za mój atut.

-Czym kierujesz się, wybierając rozmówców? Czy są to np. osoby, których działania na polu artystycznym podziwiasz?

-Tak. Z reguły są to osoby, które podziwiam. O spotkaniach z wieloma z nich marzyłam od dziecka, a dzięki temu, czym się zajmuję, marzenia te mają moc sprawczą.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany