Nie mówił wiele. Nie na tyle były ważne jego słowa, by zapisać je na kartach Ewangelii. Józef był w cieniu Maryi. Pół kroku za Nią. Robił to, co do niego należało jako do mężczyzny. Nie powiedział do Maryi: Maryjo, ruszaj tam. Ja Ci przygotuję osiołka, wsiądziesz sobie i pojedziesz urodzić tego Jezusa. Tam się Tobą zaopiekują, ktoś Ci pomoże. Ja mam robotę!

Zabawny obraz.

Ilu facetów, by tak wysłało żonę? Po drugie, co by Maryja bez niego zrobiła? Jaką on logistyką się zajmował! Jakim był ochroniarzem… w tej biedzie, w Betlejem. Dlaczego ta stajnia została nazwa domem? Nawet jak na tamte standardy to nie był dom. Ale Józef w tym tak biednym miejscu, na tyle ile było go stać, wśród zwierząt, w sianie… stworzył takie warunki, żeby Maryja mogła spokojnie urodzić. Nie odstępował od niej. Matka Boska zawsze mogła liczyć na wsparcie Józefa. A potem, gdy Krwawy Herod kazał wymordować chłopców, bo bał się o swoją władzę, to uciekli do Egiptu. Czy możemy wyobrazić sobie, żeby Maryja sama tam ucieka? On zawsze był przy niej. Nie powiedział też: Idź Maryjo do Jerozolimy, pomódl się tam za mnie. Westchnij do Boga, bo ja tu mam tyle zajęć. Poradzisz sobie! Idzie przecież rodzina, znajomi, sąsiedzi.

On był przy niej.

To nie jest tylko przypadek, że sobie tak Ewangeliści opisali. To jest wskazanie kim jest kobieta, kim jest mężczyzna. Bardzo lubię to słowo, które mocno kładę mężczyznom do serca: ADORATOR.

To znaczy?

Żeby mężczyzna wobec kobiety był ADORATOREM. Żeby on ją adorował.

Co to dla Księdza znaczy?

Aby mężczyzna traktował swoją kobietę, czytaj żonę, jak największy skarb. Mężczyzna jest odpowiedzialny za nią przed Bogiem, przed nią, przed sobą samym. Daje jej całą męską siłę: zaradność, odpowiedzialność, czuwanie.

Czyli adorowanie to nie dawanie kwiatów i prezentów, jak to zwykle rozumiemy?

Też. Jak najbardziej. Ale to jest drugoplanowa sprawa. Z moich obserwacji życia wynika, że ważniejsza jest ta codzienna obecność, niż „codzienne kwiaty”. Mężczyźni często uciekają w swój świat. Meczyk, rybki, gra, garaż, z którego nie wychodzą, gołębie. Konkretny przykład, małżeństwo z trójką dzieci. Jego pasją były gołębie. Do tego stopnia, że zaniedbywał rodzinę. W końcu żona nie wytrzymała. Albo gołębie albo my. I co wybrał?

Gołębie.

Tak. Bawił się. On mógł być napakowany, on mógł mieć kasę. Ale to jest mężczyzna?

To czemu tak się stało?

Nie wyrósł z krótkich spodenek. Zgoda, że facet musi mieć swoją „zabawkę”, pasję, ale najważniejszy jest UMIAR. Gdy te pasje, które powinny być dodatkiem do życia, stają się jego celem – to są one właśnie rodzajem grzechu.

Jestem przekonany, że kobieta zawsze chce mieć mężczyznę, który jest dla niej ramieniem bezpieczeństwa. Troszczy się o nią, o dom, o dzieci. Oczywiście po męsku. Nie chodzi o to, żeby robić wszystko to, co kobieta. Aż boję się tego słowa, WYRĘCZAĆ. W czym wyręczać? Przecież to jest tak samo obowiązek kobiety jak i mężczyzny. Dzieci są wspólne, dom jest wspólny. Ale, w niektórych sprawach kobieta jest nie do zastąpienia, a w niektórych mężczyzna.

A co z równouprawnieniem?

Równouprawnienie. To słowo według mnie zostało kompletnie wykrzywione. Kobieta jest równa mężczyźnie w godności DZIECKA BOŻEGO. To jest najważniejsza sprawa. Kobieta jest powołana do zbawienia i mężczyzna też. Tylko to są dwa różne światy.

Znów przykład z życia:

Początki kapłaństwa. Chodzę po kolędzie, nowo zasiedlony blok. Otwiera mi mężczyzna, lat około 30.

– Szczęść Boże. Ksiądz po kolędzie. Czy Pan sobie życzy odwiedziny księdza po kolędzie?

– Ale żony nie ma.

– No to my się pomodlimy.

– Proszę ksiądz wejdzie, jesteśmy katolikami.

Ja się nie dziwię… Mężczyzna na ogół nie wie, gdzie woda święcona, gdzie kropidło, krzyżyk. Jak ustroić ten ołtarzyk. Ja już miałem trochę doświadczenia i mówię:

Proszę Pana, woda święcona powinna być w barku, w buteleczce po lekarstwach. Kropidło zwykle chowają na szafie, w szary papier albo gazetę. Krzyżyk stoi.

Udało się. Pomodliliśmy się.

-Państwo po ślubie?

-Tak.

– Macie dzieci?

– Dwoje.

– W jakim wieku?

– No widzi ksiądz… Nie ma żony.

Ja nie chciałem dokładnej daty urodzenia, tylko po ile mają lat. Gdyby była żona, ona by w szczególikach mi opowiedziała. Co do godziny. Mężczyzna tak z grubsza.

To nie jest przykład naukowy, ale z życia. To pokazuje jak wygląda męskość, jak kobiecość.

Zupełnie inne światy.

Dlaczego kobieta, w nocy, przez najgrubszą ścianę „zobaczy”, że dziecku spadła kołderka z ciała? To jest serce kobiety.

A co wyróżnia mężczyznę w takim razie?

Mężczyzna potrafi być majsterkowiczem. A jak nie potrafi, to potrafi to zorganizować. On bierze to wszystko na klatę. Oczywiście są bardzo zaradne kobiety i bardzo niezaradni mężczyźni.

No właśnie. Mam takie wrażenie, że jest teraz, nie chcę nikogo obrazić, bardzo wielu „zniewieściałych” mężczyzn. W stylu ubierania, w zachowaniu, w tym jak i co mówią…

Zgadzam się. Ja też to dostrzegam. Higiena jest czymś bardzo ważnym. Czysty, umyty, ostrzyżony, oczywiście. Ale jak słyszę, że mężczyźni potrafią do makijażystek chodzić, godzinami o paznokcie dbać, zajmować się rzeczami, które są właściwe kobietom. To właśnie jest przejaw wyzbywania się męskiej tożsamości.

Dlaczego więc tak się dzieje?

Myślę, że źródło tkwi w obrazie ojca. Kto nauczy męskości, kto nauczy kobiecości? Dziecku jest potrzebne zawsze serce matki i ojca. Ale mama nie nauczy męskości, a tata nie nauczy kobiecości.

Chodzi o nieobecnego ojca?

Jestem przekonany, że chłopak jak ma dobry wzorzec ojca z domu, to przechwytuje główne cechy od ojca. Weźmy przykład: dlaczego małe dziewczynki, pod nieobecność rodziców, wyciągają sukienki mamusi i próbują zakładać za duże buty mamy?

Chcą być jak mama.

Tak. Mama jest najpiękniejsza. Dlaczego z kolei chłopak w pewnym wieku, chce spędzać z ojcem czas? Jak tata go posadzi na kolanach, za kierownicą, da mu się przejechać po podwórku… On czuje wtedy, że jest chłopkiem i wchodzi w męski świat.

To piękne.

Pamiętam, że gdy byłem mały, a tata wychodził do pracy, urządzaliśmy wyścigi, kto pierwszy wskoczy przytulić się do mamy. Bo nam tego brakowało. A potem? Potem już nie. Szukaliśmy tylko okazji, by pobawić się z ojcem.

Jak wyglądała zabawa z ojcem?

Tata był klasycznym ojcem. Wiele się z nami nie bawił, ale jak już to robił, to był najlepszy ubaw! Gdy bawił się z nami w ciuciubabkę, to my specjalnie tak się chowaliśmy, żeby on nas złapał, znalazł, przytulił, wykręcił ucho, poszczypał, klepnął po męsku. Nawet ten zapach ojca… Ja już wtedy chciałem być tak jak on! To jest tożsamość. Gdy mama się modliła, chodziliśmy jej po plecach. Gdy ojciec się modlił, nie można było telewizora, radia włączyć, cichutko na paluszkach, bo majestat ojca. Grałem w piłkę, trenowałem w Legii. Byłem trampkarzem juniorem. Tata chodził ze mną czasami na mecze. Jak on był na meczu, to żaden trener mnie nie motywował tak jak ojciec. Dlatego myślę, że problemem wielu mężczyzn jest brak ojca. To co zawsze powtarzam, BYĆ Z DZIECKIEM. Idź na basen, na spacer, do kina tylko z synem. W pewnym wieku trzeba chłopaków nieco odciągać od matek.

Jak to?

Mama wygłaszcze, wypieści, wycałuje. John Eldredge bardzo dużo pisał na te tematy i ja się z nim zgadzam. Jeden taki fragment:

Jechał autem z żoną i synkami. Spytał ich: chłopcy jakie byście chcieli samochody?

Jeden mówi: Ja bym chciał taką terenówę, żeby po błocie największym jeździć.

Drugi mówi: A ja bym chciał wyścigówę. 300 km na godzinę!

Na co mama mówi: A ja chłopcy wolę żebyście mieli bezpieczne samochody.

Pan Eldredge pisze: I wtedy pomyślałem… „czas zabierać chłopaków od matki”.

Jasny przekaz.

Tak, tak. To taki skrót, ale pokazuje prawdę. Ten czas jaki ojciec poświęci dziecku jest bezcenny. Mama zawsze dużo mówi, ojciec niewiele. Weźmy chodzenie na zebrania. Dlaczego woleliśmy jak chodził tata? Bo mama wszystko wyolbrzymiała i panikowała. A tata usłyszał czasami nienajlepsze uwagi pod adresem swoich synów, ale nie panikował. Gdy wracał z zebrania, mama pytała: Jak tam?

A on odpowiadał: No jak to chłopcy. Raz lepiej, raz gorzej. Gdy mama poszła do swojego pokoju, to zaraz do nas: Chodź tutaj, dlaczego ta dwója?

Czyli ojciec chronił mamę?

Chronił mamę. Bardzo. Przed takim rozemocjonowaniem, panikowaniem.

Powiedział ksiądz jak to jest od strony syna. A co jeśli chodzi o córkę? Co córka ma od ojca? Jest to chyba zupełnie inna relacja.

Ze względu na różnicę płci chyba tak się dzieje, że syn często nie może z ojcem czegoś załatwić, bo mu stawia wymagania, a córuchna roztapia serce ojca. Tak samo syn, więcej załatwi z matką niż córka. Ojciec ma ogromne znaczenie dla córki w wizerunku mężczyzny i przyszłego męża. Jeżeli to jest dobry wzorzec, to ona ma pewien obraz mężczyzny, którego świadomie czy nie, będzie szukała na męża.

A gdy ten ojciec, najlepszym nie był?

Gdy relacje między rodzicami są złe, to jest dramat. Wtedy ona nie ma takiego dobrego wzorca i trochę „po omacku” szuka.

Tak czy inaczej, ona zwiąże się z kimś takim jak jej ojciec? Czy może jednak coś zmienić?

1 2 3 4

O Autorze

Piszę. Piszę, gdy siedzę sama w domu. Piszę, gdy mi się nudzi i wtedy, gdy nie. Piszę, gdy czekam na tramwaj i gdy uda mi się w nim usiąść. Panna, bezdzietna. Zainteresowania: podróże, których nie odbyłam z braku odwagi; sztuka, której coraz mniej; fałszywe antyki na Kole.

2 komentarze

  1. Kate

    Bardzo fajny artykuł. Pokazuje jaka jest rola kobiety jaka mężczyzny. W tym zwariowanym, czasami mam wrażenie wywroconym do góry nogami swiecie potrzebne sa wartosci.

    Odpowiedz
  2. Aleksandra

    Doskonały wywiad. Bardzo dużo wyciągnęłam z niego wiedzy dla siebie. Pytania trafione w punkt, bardzo kobiece.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany