Z tego, co czytałam będzie czwarta część, która będzie kończyła cykl „Kwiat Paproci”.

Tak, czwarta część jest ostatnią częścią przygód Gosi. Gosia trafiła do Bielin na rok nauki i kiedyś te nauki muszą się skończyć. Postanowiłam podzielić jej historię według pór roku. Pierwsza część „ Szeptucha” dzieje się na wiosnę, „Noc Kupały” to pełnia lata, „Żerca” to zmierzch lata i początek jesieni, czyli święto plonów, a w części zimowej pt. „Przesilenie” będą opisane dziady jesienne oraz Szczodre Gody.

Planujesz jeszcze jakąś książkę w gatunku naszej słowiańskiej „mitologii”? Teraz ukazał się Twój thriller medyczny.

Połączenie komedii romantycznej z thrillerem medycznym. Może będzie to początek nowej serii. Ciężko jednak będzie mi zostawić tę „słowiańskość”. Tyle poznałam ciekawych historii, obrzędów, obyczajów, tradycji. Będzie mi brakowało tej słowiańskiej nuty.

Gdyby było jej zbyt dużo, na co dzień, spowszedniałaby. W momencie, kiedy ktoś odkrywa raz na jakiś czas, to jest w tym pewien smak tajemniczości. Mnie się na przykład bardzo podobała występująca w cyklu „Kwiat paproci” postać Baby Jagi. Nie jest to typowa Baba Jaga, jaką spotyka się na Lubelszczyźnie czy Podlasiu. Nie jest to pomarszczona starucha okutana chustami. W Twojej książce to kobieta z werwą, przedsiębiorcza.

Jaga ma głowę do interesów. Jest jak kobieta współczesna.

Wróćmy do Twojej nowej książki. Powiedz mi parę słów o „Obsesji”, bo wiem, że to nowość pod względem gatunkowym. Thriller medyczny i romans – te gatunki literackie nieco mi się kłócą.

A dlaczego by nie, bardzo lubię mieszać gatunki literackie.

Może, dlatego, że klasyczny thriller medyczny przywodzi na myśl twórczość Robina Cook’a.

Tak, facet w szpitalu, biega i szuka mordercy.

Przyznam, że połączenie thrillera medycznego i romansu brzmi ciekawie.

Mój thriller medyczny ma elementy komedii romantycznej, a także powieści obyczajowej, więc znowu pomieszałam gatunki. Akcja dzieje się we współczesnej Warszawie. Moja główna bohaterka to przeciętna kobieta, pochodzi z Siedlec. Ma 29 lat. Właśnie się rozwiodła i przyjechała do stolicy, by rozpocząć swoje życie na nowo. Jest w trakcie rezydentury, robienia specjalizacji z psychiatrii w wymyślonym szpitalu psychiatrycznym. Wplątuje się w pewną kabałę i dostaje listy od tajemniczego wielbiciela, dość natarczywe i czasami przerażające. W dodatku w szpitalu, w którym pracuje ktoś zaczyna mordować pacjentów. Czy te dwie sprawy będą powiązane czy nie? To się okaże. Jako ciekawostkę mogę dodać, że jednym z bohaterów jest otyły kot perski.

Kot występował też w „Szeptunce”, Baba Jaga też ma kota, czyli jednak te Twoje kocie zainteresowania ciągle przewijają się w tle.

Ja jestem kociarą, nie wyobrażam sobie, żeby nie wpleść kociego wątku do książki.

Wiadomo, że życie bez zwierząt jest nudne.

Koty są specyficzne, mają własne zdanie, są indywidualistami, więc pasują bardzo do wizerunku moich bohaterek.

A szczególnie do wszelkiego typu czarownic, bo one muszą mieć zawsze jakieś zwierzątko, zazwyczaj czarnego kota.

Mam wrażenie, że koty widzą więcej od nas. Nie raz mi się zdarzyło, że moja kotka wpatrywała się w coś za moimi plecami, a niczego tam nie było. To nie pomaga przy pisaniu książek, a tym bardziej przy siedzeniu samemu w domu.

Ty jesteś z wykształcenia lekarzem.

Tak.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z pisaniem? Czytałam, że pierwszą książkę napisałaś w wieku 15 lat, później powstała druga… Jak łączysz pracę lekarza z pisaniem?

Bardzo bym chciała tylko pisać. Możliwe, że mogłabym zaszaleć i spróbować tylko pisać. Niestety jestem typem człowieka, który gdy coś zaczął, to musi skończyć. Zawsze chciałam być lekarzem i to marzenie spełniłam. Skończyłam studia medyczne, pisząc w międzyczasie kolejne książki. Teraz jestem w trakcie rezydentury z medycyny rodzinnej i zamierzam ją skończyć. Jeszcze dwa lata i zdecyduję, co robić dalej ze swoim życiem. Do tego czasu będę próbowała łączyć jedno i drugie, a jest to coraz trudniejsze.

Czyli najpierw dani doktor, a później, kto wie…?

Zobaczymy jak życie się potoczy… może będzie koniec świata?

Przeżyłyśmy już przynajmniej osiem końców świata, może nie będzie tak źle. Niestety wiem, że wielu pisarzy musi łączyć pracę zawodową z pisaniem. W Polsce ciężko jest utrzymać się z pisania.

Większość pisarzy ma tak naprawdę drugą pracę czy to w gazetach czy na uniwersytetach. Nawet, jeżeli nie w swoim zawodzie to w dziedzinach powiązanych z pisarstwem.

Wydaje mi się, że pisarze, którzy dużo piszą trochę tracą na jakości…

Jeżeli się nie wychodzi z domu to skąd wziąć natchnienie? Kiedy siedzę w przychodni i rozmawiam z pacjentami, to czasami zainspiruje mnie czyjś sposób mówienia, sposób chodzenia, itp…

Życie pisze najlepsze scenariusze. Nawet najbardziej chory umysł scenarzysty nie wymyśli takich historii, jakie pisze nasze życie.

Dokładnie.

Wiem, że kochasz warszawską Pragę, dlatego miejsce naszego spotkania nie jest przypadkowe (ul. Ząbkowska). Skąd ta fascynacja Pragą?

Wychowałam się tutaj, całe dzieciństwo spędziłam na tych ulicach.

W szemranej dzielnicy?

Na Szmulkach. Chodziłam do podstawówki dosłownie za ścianą tej kamienicy, spacerowałam tymi ulicami, na bazarze Różyckiego robiłam zakupy, wtedy był jeszcze znacznie większy.

Ale Praga nieco zmieniła się od czasów Twojej „młodości”.

Zdecydowanie. Odnowiono większość budynków. Dzielnica lepiej wygląda, odżyła. Cały czas organizowane są tu wydarzenia. Latem ulica Ząbkowska zamykana jest na weekendy. Uważam, że to świetny pomysł mimo utrudnień w ruchu. Według mnie cała Warszawa może wiele zyskać na rewitalizacji Pragi. Już nie tylko Nowy Świat będzie piękny.

Ale Praga ma wciąż złą opinię, ciągnącą się od lat. Opinię, że to taka „szemrana” dzielnica, interesów, bandytów.

Ale właśnie to jest w niej najbardziej interesujące i atrakcyjne, ta aura tajemniczości, dreszcz niebezpieczeństwa. Chociaż nie wiem czy obecnie to jest ta niebezpieczna Praga. Większość restauracji czynna jest do późna. Mnóstwo młodych ludzi wybiera tę dzielnicę do spotkań. To już nie jest to, co piętnaście lat temu.

A czy masz pomysł osadzenia akcji jakieś powieści właśnie na Pradze?

Akcja „Obsesji” rozgrywa się na Pradze Północ. Główna bohaterka mieszka w jednej z praskich kamienic, nocą spaceruje po tych ulicach, kupuje w „spożywczaku” po drugiej stronie ulicy. Właśnie jedna scena, opisana jest w małej praskiej knajpie. Mieści się ona w bramie, obok „Maryjki”.

Bardzo lubię czytać książki, których akcja rozgrywa się w Warszawie. Opisy są bardziej realne, bo jestem w stanie wyobrazić sobie bohatera w danym punkcie Warszawy.

Zapraszam do Bielin, zostały opisane na kartach serii „Kwiat paproci”.

A Święty Dąb z książki też znajdę?

Świętego Dębu nie ma, ale źródełko jest. Piłam herbatę z wody tego źródełka. Kamień obok jest, tylko dębu brakuje. Powstał w mojej wyobraźni.

A kleszcze?

Powiem tak, na punkcie kleszczy też mam lekką obsesję, dlatego główna bohaterka dostała tą obawę ode mnie. W życiu nie ugryzł mnie jeszcze żaden kleszcz, ale moja hipochondria działa tu znakomicie!

Czyli Gosława jest jakby Twoim odzwierciedleniem.

Gosława ma wygląd mojej szwagierki, który za jej pozwoleniem, ukradłam. Ale sporo cech charakteru otrzymała po mnie, zwłaszcza tę nieszczęsną hipochondrię.

Bardzo fajne jest też zderzenie dwóch światów w książce „Szeptucha”. Jest przedstawiony świat współczesny i świat wiejski. Gosława chodzi po knajpach, na dyskoteki. Z drugiej strony, potrafi się odnaleźć w wiejskiej rzeczywistości, gdzie hasa z koszyczkiem po zioła do lasu. Motywuje ją wielka miłość do Mieszka.

Chociaż ta miłość nabiera goryczy w trzeciej części, a w czwartej będzie już całkiem gorzka…

Ona ma cały czas żal do niego mimo wszystko.

Pięknie się nie zachował.

Jeśli byłoby cukierkowo jak u Daniel Steel, to straciłoby na swoim uroku.

Chciałam, żeby było prawdziwe. Momentami Mieszko jest trochę prymitywny w tej swojej męskości i właśnie o to mi chodziło.

Jest nieokrzesany.

No właśnie. Nieokrzesany. Mieszko jest prosty, taki stereotyp mężczyzny. Musi mieć dom, konia, samochód, drzewo itd.

A czy opisując w swoich książkach relacje damsko–męskie, podpatrujesz jakieś wzorce, czy po prostu idziesz na żywioł?

Chyba nie byłabym pisarzem, gdybym nie korzystała ze wszystkiego, co widzę. Pisarze są naprawdę wnikliwymi obserwatorami i przenoszą to, co widzą na karty swoich powieści. Robią to na tyle umiejętnie, żeby trudno było połapać się, kto lub co było pierwowzorem. Trochę wzorowałam się, a trochę poszłam na żywioł. Ja nie piszę planu wydarzeń swoich książek tylko to, co mi ślina na język przyniesie.

[button color=”grey” size=”normal” alignment=”none” rel=”follow” openin=”samewindow” url=”http://tebaby.pl/slowianska-dusza-warszawskiej-lekarce-rozmowa-katarzyna-berenika-miszczuk-autorka-niezwyklych-ksiazek/3/”]Czytaj dalej. [/button]

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany